Rosja widzi swoją szansę na Czarnym Lądzie

Ostatnie lata przyniosły wielką ekspansję rosyjskich wpływów w Afryce. Choć handel Rosji z tym kontynentem jest wciąż mały, to jej działania wywołują duży niepokój m.in. Francji.

Publikacja: 18.03.2023 11:54

Rosja widzi swoją szansę na Czarnym Lądzie

Foto: Arsene Mpiana/AFP

Dla sporej części świata Rosja stała się pariasem po 24 lutego 2022 r., czyli rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. Kontakty z rosyjskimi politykami i dyplomatami ograniczano w nich do minimum, wdrażano sankcje i ograniczano wymianę handlową. Jest jednak kontynent, gdzie wciąż rozwija się czerwone dywany dla rosyjskich decydentów. Tym kontynentem jest Afryka. Świadczy o tym choćby kalendarium podróży Siergieja Ławrowa, rosyjskiego ministra spraw zagranicznych. Od początku stycznia odwiedził on: Angolę, Erytreę, Eswatini, Mali, Mauretanię, RPA, Sudan i Wybrzeże Kości Słoniowej. W zeszłym roku był natomiast m.in. w: Egipcie, Etiopii, Kongu i Ugandzie. Proponował on m.in., by Rosja stała się krajem obserwatorem w Parlamencie Panafrykańskim.

Widać też wzrost obecności wojskowej Rosji na Czarnym Lądzie. Zawarła ona niedawno umowę z juntą rządzącą Sudanem pozwalającą jej na budowę bazy morskiej w Port Sudan. Jej flota prowadziła też wspólne manewry z marynarkami wojennymi RPA i Chin. Osławiona Grupa Wagnera jest obecna w Libii, na Madagaskarze, w Mali, Republice Środkowoafrykańskiej i w Sudanie. W niektórych z tych miejsc nawet postawiono wagnerowcom pomniki i dochodziło do prorosyjskich demonstracji. Władze w Mali i Burkina Faso sprawują natomiast, po zamachach stanu, wojskowi dobrze ustosunkowani do Rosji (lub wręcz szkoleni w Moskwie), którzy skonfliktowali się z Francją. Paryż jest więc poważnie zaniepokojony tym, że Rosja zaczęła się rozpychać w dawnej francuskiej strefie wpływów w Afryce. Podobny niepokój może czuć kilka innych państw Europy i USA. Czy Rosja ma potencjał, by uczynić Afrykę swoją strefą wpływów?

Czytaj więcej

Jak „flota duchów” pomaga Rosji omijać sankcje naftowe

Zboże i broń

– Dla Rosji kraje Afryki zawsze były ważnymi i wiarygodnymi partnerami – stwierdził w lutym 2023 r. rosyjski prezydent Władimir Putin. Wyraził on wówczas nadzieję, że drugi szczyt Rosja–Afryka, mający się odbyć w lipcu w Sankt Petersburgu, będzie owocny dla obu stron. Pierwszy tego typu szczyt odbył się w Soczi w 2019 r. Wówczas Putin zapowiadał, że handel między Rosją i Afryką zostanie podwojony w ciągu pięciu lat. Jak na razie ten cel wydaje się być odległy. O ile bowiem w 2018 r. wzajemne obroty handlowe wynosiły 20 mld USD, o tyle w 2021 r. sięgały 17,7 mld USD. Rosję mocno wyprzedzały pod tym względem zarówno Chiny (254 mld USD), Unia Europejska (295 mld USD), jak i USA (65 mld USD). 70 proc. rosyjskiego handlu z Afryką jest przy tym skoncentrowane na czterech krajach: Egipcie, Algierii, Maroku i RPA.

Rosja jest daleko w tyle również pod względem inwestycji dokonanych w Afryce. Jej bezpośrednie inwestycje zagraniczne stanowią mniej niż 1 proc. wszystkich tego typu inwestycji dokonywanych na Czarnym Kontynencie.

Rosja posiada jednak silną pozycję w eksporcie do Afryki dwóch kategorii produktów: zbóż i broni. Rosyjskie zboże stanowiło w zeszłym roku około 30 proc. importu tego surowca do Afryki. 80 proc. ziarna z Rosji szło wówczas do krajów Afryki Północnej, które doświadczały w ubiegłej dekadzie gwałtownych protestów i rewolucji sprowokowanych przez wzrost cen żywności. Duże znaczenie dla wielu afrykańskich rządów i junt ma również import broni z Rosji. W 2021 r. odpowiadała ona aż za 49 proc. jej dostaw na Czarny Kontynent. Rosyjska broń oferowana państwom afrykańskim jest zwykle tańsza od zachodniego sprzętu (konkurować cenowo mogą z nią głównie Chiny), prostsza w obsłudze, mniej zaawansowana technicznie, ale w zupełności spełniająca wymagania miejscowych odbiorców. Rosjanie sprzedając ją, nie przejmują się też takimi kwestiami jak przestrzeganie praw człowieka. Grają za to często na antykolonialnych resentymentach w Afryce i przypominają miejscowym elitom, że dostarczali broń na Czarny Ląd już w czasach zimnej wojny.

Eksportowi rosyjskiej broni towarzyszą zwykle operacje mające na celu zwiększenie wpływów politycznych Kremla. „W RPA relacjom byłego prezydenta Jacoba Zumy z Rosją towarzyszyły podejrzenia o korupcję, np. przy negocjacji umowy z Rosatomem. W Gwinei w 2019 r. rosyjski ambasador poparł kontrowersyjny plan zmiany konstytucji, żeby przedłużyć rządy prezydenta Alphy Conde ponad dwie kadencje. W Republice Środkowoafrykańskiej firmy Prigożyna nie respektują zasad tzw. procesu Kimberley, dążącego do wyeliminowania z rynku tych diamentów, z których sprzedaży finansowane jest wywoływanie konfliktów. Ponadto Rosja, pomimo niewielkiej liczby specjalistów od tej części świata, próbuje wpływać na opinię publiczną w państwach afrykańskich, np. prowadząc własne radiostacje (w Republice Środkowoafrykańskiej) i wydając gazety (na Madagaskarze) o szerokim zasięgu” – pisali analitycy Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Czytaj więcej

Rosja. Pieniądze inwestorów nadal tkwią w czarnej dziurze

Czarna Sotnia Prigożyna

W przypadku rosyjskiej ekspansji w Afryce często zachodzą na siebie państwowe i prywatne interesy. Najlepszym przykładem na to jest działalność Grupy Wagnera, czyli prywatnej firmy wojskowej należącej do oligarchy Jewgienija Prigożyna. W krajach, w których działają wagnerowcy, firmy Prigożyna często dostają koncesje na wydobycie surowców naturalnych.

O skali ich działania mówi choćby ujawniony przez portal Politico amerykański dokument dyplomatyczny, w którym oceniono roczne zyski, jakie firmy Prigożyna wypracowują z wydobycia złota w Republice Środkowoafrykańskiej, na 1 mld USD. W dokumencie tym opisano działalność kopalni złota Ndassima, która przez ostatnie dwa lata została przekształcona przez wagnerowców z prymitywnego obiektu w duży zakład wydobywczy. Wagnerowcy nie tylko rozbudowali i zmodernizowali tę kopalnię, ale również ją ufortyfikowali oraz zbudowali drogi i mosty do niej. W 2021 r. Grupa Wagnera była oskarżana do dokonywanie zbrodni wojennych w wioskach przylegających do tej kopalni. Pokazowe egzekucje i tortury miały skłonić mieszkańców do ucieczki z atrakcyjnych terenów. Grupa Wagnera jest obecna w Republice Środkowoafrykańskiej od 2018 r. Pomaga tam utrzymywać się przy władzy prezydentowi Faustinowi-Archange Touaderze, a przy okazji chroni własne kopalnie złota i diamentów oraz eksploatuje miejscowe lasy. Jest obecna też w branży cukrowej i alkoholowej. Posiada ona tam nawet swoje tzw. centrum kulturalne. W grudniu 2022 r. Dmitrij Sytyj, kierownik owego Domu Rosyjskiego, został ranny w eksplozji bomby, którą przysłano mu w paczce. Prigożyn oskarżył o ten zamach Francję. To niejedyny tajemniczy incydent towarzyszący działalności Grupy Wagnera w Republice Środkowoafrykańskiej. W 2018 r. nieznani sprawcy zastrzelili tam trzech rosyjskich dziennikarzy, którzy przyglądali się działalności wagnerowców.

Kontrowersje towarzyszą także skuteczności wagnerowców w boju. W Mali, gdzie są oni obecni od 2021 r., sytuacja pod względem bezpieczeństwa nie poprawiła się. Wręcz wzrosła liczba ataków terrorystycznych i zbrodni popełnianych na cywilach. W Republice Środkowoafrykańskiej podejrzewano natomiast wagnerowców o potajemne wspieranie rebeliantów. Mimo to afrykańskie rządy sięgają po wsparcie wagnerowców w konfliktach wewnętrznych. Niekoniecznie nawet w walkach z rebeliantami. W Sudanie w 2019 r. wagnerowcy pomagali rządowi w tłumieniu protestów. Sudańskie władze odwdzięczyły się, przekazując koncesje na wydobycie złota powiązanej z Prigożynem spółce Meroe Gold. Zrezygnowały ze stosowania przepisu mówiącego, że Skarb Państwa musi mieć 30 proc. udziałów w przedsięwzięciach wydobywczych. Wojskowa junta sudańska zgodziła się też w tym roku, by Rosja zbudowała dla siebie bazę marynarki wojennej nad Morzem Czerwonym.

Wsparcie, jakiego Grupa Wagnera udzieliła prezydentowi Republiki Środkowoafrykańskiej, skutkowało już m.in. tym, że nakazał on obowiązkową naukę rosyjskiego na uczelniach swojego kraju. Wagnerowcy zorganizowali też w stołecznym mieście Bangi konkurs na miss Republiki Środkowoafrykańskiej. Zwyciężczyni wygrała m.in. wycieczkę do Rosji i pobyt w obozie dawnych komunistycznych pionierów. Może to przypominać internacjonalistyczne inicjatywy z czasów sowieckich, gdy w Moskwie funkcjonował Uniwersytet im. Patrice’a Lumumby, na którym szkolili się afrykańscy komuniści. Rosyjskie władze myślą o reaktywacji tej uczelni, a w szeregach Grupy Wagnera na Ukrainie poległo w ostatnich miesiącach dwóch afrykańskich studentów (którzy siedzieli wcześniej w rosyjskich więzieniach za przestępstwa narkotykowe). Afrykańskie media obiegły zdjęcia z prawosławnego pogrzebu jednego z nich. „Ostatecznie wypłynie z Rosji czarny nacjonalizm” – pisał emigracyjny polski sowietolog Włodzimierz Bączkowski. Jego przepowiednia sprawdziła się w bardzo nieoczekiwany sposób.

Migracyjna broń Moskwy destabilizuje południe Europy

Znaczny wzrost napływu migrantów na wybrzeża Włoch to skutek jasnej strategii wojny hybrydowej, którą realizuje Grupa Wagnera wykorzystująca swoje istotne wpływy w niektórych krajach afrykańskich – stwierdził Guido Crosetto, włoski minister obrony. Obecna centroprawicowa ekipa rządząca Włochami dostrzega więc, że Rosja stosuje „broń migracyjną” przeciwko Włochom i Unii Europejskiej. Napływ niezweryfikowanych imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu ma destabilizować Europę – prowadząc do wzrostu przestępczości, zwiększając obciążenia budżetu oraz polaryzację społeczną.
– Rosja miałaby interesy w zdestabilizowaniu Afryki Północnej, by zwiększyć napływ migrantów i postawić w trudnej sytuacji państwa europejskie, które opowiedziały się przeciwko niej w wojnie z Ukrainą – powiedział Massimiliano Romeo, szef klubu senackiego włoskiej prawicowej partii Liga. Jego ugrupowanie współtworzy rząd Giorgii Meloni, który zaangażował się we wsparcie dla Ukrainy (dostarczając jej m.in. uzbrojenie). – To Rosja jest winna! – mówiła premier Meloni o odpowiedzialności tego kraju za konflikt zbrojny toczący się w Ukrainie.
– Jestem zaskoczony, że niektórzy są zaskoczeni tym, co Grupa Wagnera robi w Afryce, skoro my już dwa lata temu alarmowaliśmy parlament w oficjalnych raportach po ustaleniu faktów w sprawie okrążających działań Rosji wobec Europy – powiedział Adolfo Urso, włoski minister ds. firm, a wcześniej szef parlamentarnej komisji do spraw nadzoru nad służbami specjalnymi. Przypomniał, że jego komisja przedstawiła w 2021 r. raport wskazujący, że Grupa Wagnera jest jednym z organizatorów przerzutu nielegalnych imigrantów przez Afrykę Północną do Europy.
Z kryzysem migracyjnym mamy do czynienia nie tylko na południowych granicach UE, ale też na wschodnich. Od 2021 r. białoruski reżim organizował w porozumieniu z Rosją próby przerzucania nielegalnych imigrantów do Polski i na Litwę. W listopadzie 2021 r. owi imigranci próbowali przedrzeć się przez zamknięte przejście graniczne w Kuźnicy Białostockiej. Szturm został odparty przez polską Straż Graniczną i policję, a po tej nieudanej próbie forsowania granicy sporą część imigrantów Białorusini odesłali do ich krajów pochodzenia.
Niektórzy widzą w tych działaniach Mińska element przygotowań do napaści na Ukrainę – czyli próbę destabilizacji terenów przy natowskiej granicy. HK

Gospodarka światowa
Inflacja słabnie, ale nie na tyle, by banki centralne odetchnęły z ulgą
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Gospodarka światowa
Wzrost cen słabnie, ale europejski przemysł ma zadyszkę
Gospodarka światowa
Inwestorzy nie przestraszyli się wyniku pierwszej tury wyborów
Gospodarka światowa
Jak rynki przyjęły sukces Le Pen w wyborach we Francji
Materiał Promocyjny
NIS2 - skuteczne metody zarządzania ryzykiem oraz środki wdrożenia
Gospodarka światowa
Bułgaria. Kraj, który znów minął się ze strefą euro
Gospodarka światowa
Skrajna prawica zwyciężyła. Nie wiadomo jednak czy zdoła stworzyć rząd