Notowania holenderskich kontraktów na gaz ziemny, które są punktem odniesienia dla całej UE, pozostają względnie stabilne, mimo informacji że Gazprom wykorzystał wobec odbiorców europejskich klauzulę siły wyższej. Jako powód podano związane z nałożonymi na Rosję sankcjami opóźnienia w odesłaniu turbin, które przechodziły przegląd w Kanadzie.
We wtorek przed południem za megawatogodzinę gazu płaci się niespełna 160 euro. To o około 1 proc. więcej niż na zakończenie ubiegłego tygodnia, jednak wciąż o ponad 14 proc. mniej niż w szczycie obecnej fali zwyżek sprzed prawie dwóch tygodni. Jak dowiedziała się nieoficjalnie agencja Bloomberg, w liście do europejskich klientów z 14 lipca Gazprom powołał się na klauzulę siły wyższej.
Początek obowiązywania klauzuli rosyjski monopolista gazowy wyznaczył wstecznie na 14 czerwca, kiedy to zaczął ograniczać dostawy gazu. Te działania nasilają obawy, że Rosja może dalej ograniczać przesył do Europy gazociągiem Nord Stream I (od 11 lipca jest on zamknięty z powodu planowej konserwacji, a wcześniej dostawy były zmniejszone do 40 proc. przepustowości).
Po tym jak Kanada zgodziła się na odstępstwo od sankcji, jedna z turbin już wróciła do Niemiec i według informacji rosyjskiego dziennika Kommiersant ma dotrzeć do Rosji w ciągu tygodnia. Zdaniem wielu analityków jest mało prawdopodobne, by po zbliżającym się zakończeniu konserwacji Nord Streamu I gazociąg wrócił do pełnych mocy przesyłowych.
- Niemcy i Kanada porozumiały się w sprawie wyjątku w sankcjach, który umożliwi powrót turbiny zasilającej rurociąg Nord Stream I. Jednak ciekawe, jaki kolejny pretekst wykorzysta Gazprom do usprawiedliwienia siły wyższej – komentuje w wypowiedzi dla Bloomberga Leslie Palti-Guzman, szefowa nowojorskiej firmy konsultingowej Gas Vista.