Licząc miesiąc do miesiąca, ceny konsumenckie w Turcji wzrosły w maju o 3 proc., podczas gdy średnio spodziewano się ich wzrostu o 4 proc. Inflacja bazowa, czyli nieuwzględniająca cen paliw, energii oraz żywności, sięgnęła 56 proc. Inflacja producencka przyspieszyła natomiast ze 121,8 proc. w kwietniu do 132,2 proc. w maju.
Turcja jest krajem, w którym inflacja utrzymuje się na dwucyfrowym poziomie już od wielu lat. Przyczyniły się do tego ingerencje prezydenta Recepa Erdogana w politykę pieniężną. Jest on zwolennikiem teorii mówiącej, że inflacja jest podsycana przez wysokie stopy procentowe, które przyciągają kapitał spekulacyjny. Wielokrotnie publicznie wypowiadał się więc przeciwko wysokim stopom. Bank centralny Republiki Turcji dostosował się do jego życzeń i od września 2021 r. do grudnia obniżył główną stopę procentową z 19 proc. do 14 proc. Od tego momentu nie zmienia jej poziomu, choć inflacja przyspiesza. To przyczyniło się do osłabienia liry tureckiej. Od początku roku straciła prawie 20 proc. wobec dolara. W piątek za 1 USD płacono 16,5 liry, czyli najwięcej od połowy grudnia. Słabnąca lira przyczynia się do podsycania inflacji.
– Inflacja może pozostać powyżej 70 proc. do listopada, do czego przyczynią się podwyższone ceny surowców, rosnące krajowe koszty produkcji oraz słabnąca lira. W III kwartale jej poziom może przekroczyć 80 proc.– prognozuje Ehsan Khoman, szef działu rynków wschodzących Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki w MFUG.
Turecki bank centralny próbuje powstrzymać osłabienie liry, ograniczając dostęp do tej waluty dla „spekulantów" na rynkach zagranicznych. Według agencji Bloomberga, planuje m.in. ograniczyć możliwość obracania popularnymi obligacjami denominowanymi w lirach emitowanymi m.in. przez Międzynarodowy Bank Odbudowy i Rozwoju.