Grecja jest niewypłacalna. Nie jest wprawdzie fizycznie niemożliwe, aby uregulowała swoje zobowiązania, ale jest bardzo mało prawdopodobne, aby się to jej udało – ocenił wczoraj Otmar Issing, były główny ekonomista Europejskiego Banku Centralnego i jeden z architektów strefy euro.
Bruksela wciąż jednak nie wydaje się gotowa, aby pozwolić Atenom na restrukturyzację zadłużenia, które w ub. r. sięgnęło 143 proc. greckiego PKB. Część unijnych polityków zaczęła taką możliwość rozważać, gdy okazało się, że grecki rząd nie zdołał w ub. r. ograniczyć deficytu budżetowego tak, jak obiecywał, i będzie zapewne potrzebować dodatkowego wsparcia. Rok temu UE i MFW pożyczyły władzom w Atenach 110 mld euro w zamian za zobowiązanie, że do 2014 r. zmniejszą one lukę w budżecie do 3 proc. PKB z około 16 proc. w 2009 r. W ub. r. wskaźnik ten wyniósł 10,5 proc. PKB.
[srodtytul]UE może jeszcze pomóc[/srodtytul]
– Jesteśmy przekonani, że Grecja przeprowadzi wszystkie niezbędne reformy, aby wypełnić cele budżetowe, jakie zostały przed nią postawione – powiedział wczoraj podczas szczytu G8 we francuskim Deauville przewodniczący Rady Europejskiej Herman van Rompuy. – Zrobimy wszystko, aby Grecja nie musiała ogłaszać niewypłacalności i aby uniknąć innych wstrząsów na rynku długu – dodał.
O tym, że restrukturyzacja greckiego długu, np. wydłużenie terminu jego spłaty, mogłaby okazać się dla sektora finansowego bardziej „katastrofalna” niż plajta banku inwestycyjnego Lehman Brothers jesienią 2008 r., przekonywał wczoraj na łamach „Handelsblatt” niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble. Jak podkreślił, Bruksela nie wyczerpała jeszcze wszystkich możliwości pomocy Grecji.