W drugim kwartale Nokia miała pod kreską 368 milionów euro wobec 227 mln euro zysku w tym samym okresie rok wcześniej. Ujemny wynik okazał się dużo gorszy niż prognozowali analitycy. Średnia ich przewidywań wskazywała na stratę 1,44 mln euro.
Producent z fińskiego miasta Espo w drugim kwartale sprzedał zaledwie 88,5 miliona telefonów, 20 proc. mniej niż rok wcześniej. Analitycy spodziewali się, że nabywców znajdzie 96 mln sztuk. Jednak coraz mniej klientów decyduje się na kupno aparatów z mającym już dziesięć lat oprogramowaniem Symbian.
Kierownictwo Nokii miało też optymistyczne wieści dla inwestorów. Zapowiedziało przyspieszenie cięcia wydatków i do 2013 roku oszczędności na kosztach operacyjnych mają być wyższe niż deklarowany wcześniej miliard euro.
Graczom giełdowym to się spodobało i notowania poszły w górę ponad 5 proc. Od początku roku do zamknięcia sesji w środę kapilizacja Nokii obniżyła się prawie o połowę, do 16,3 miliarda euro.
To cena, jaką fińska firma płaci za to, że przegrywa z takimi rywalami jak Apple, który cztery lata temu zaszachował ją iPhonami i w minionym kwartale zdołał ich sprzedać 20,3 miliona sztuk, co walnie przyczyniło się do tego, że firma z kalifornijskiego Cupertino zwiększyła zysk ponaddwukrotnie, do 7,31 mld dolarów. Już w pierwszym kwartale tego roku Apple ze sprzedaży telefonów komórkowych wypracował większe przychody niż Nokia.