Finansowi piraci mają przystań w Delaware

Niektóre amerykańskie stany są lepszymi i bezpieczniejszymi rajami podatkowymi niż karaibskie wyspy, Panama czy Gibraltar.

Publikacja: 11.05.2016 15:49

Stan Delaware to pod pewnymi względami lepsze miejsce do ukrycia majątku niż Panama czy Bahamy.

Stan Delaware to pod pewnymi względami lepsze miejsce do ukrycia majątku niż Panama czy Bahamy.

Foto: Archiwum

Afera Panama Papers, czyli wielki wyciek danych z panamskiej kancelarii Mossack Fonseca, zwróciła uwagę światowej opinii publicznej na problem rajów podatkowych i fortun ukrywanych tam przez nieuczciwych polityków, gangsterów, celebrytów i chciwe korporacje. Wylano morze farby drukarskiej na rytualne potępianie takich krajów jak Panama i takich terytoriów zależnych jak Bahamy, które umożliwiają podatkowym cwaniaczkom tego typu sprytne praktyki. Nawet gdyby jednak rządy potępianych państw i terytoriów uszczelniły swoje systemy finansowe tak, by nie mógł się tam prześlizgnąć nawet jeden podejrzany banknot dolarowy, to nie rozwiązałoby to problemu rajów podatkowych. Wyspy fiskalnej szczęśliwości funkcjonują bowiem również wewnątrz państw rozwiniętych, a za największy na świecie raj podatkowy zaczynają być uznawane Stany Zjednoczone.

Typowy liberalny stan

Gdy w 2008 r. ówczesny demokratyczny kandydat na prezydenta Barack Obama krytykował karaibskie raje podatkowe, przytoczył przykład budynku na Kajmanach, w którym zarejestrowanych było 12 tys. firm. – To albo największy budynek na świecie, albo największy przekręt podatkowy w historii – złośliwie zauważył Obama. Jego druga kadencja prezydencka zbliża się do końca, a takie centra dla spółek-skrzynek pocztowych wciąż funkcjonują. W jednym z nich zarejestrowanych jest 250 tys. firm. Jego adres to: 1209 North Orange St., Wilmington w amerykańskim stanie Delaware.

Delaware to liczący zaledwie 900 tys. mieszkańców stan Wschodniego Wybrzeża, położony stosunkowo blisko amerykańskiej stolicy. Jego gubernator jest demokratą, podobnie jak obydwaj kongresmeni i senator z tego stanu. To również stan wiceprezydenta Joego Bidena. Delaware słynie głównie z tego, że przyciąga amerykańskie i zagraniczne firmy swoim bardzo liberalnym prawem podatkowym i przepisami dotyczącymi zakładania spółek. Stworzyć anonimową firmę wydmuszkę jest tam łatwiej, niż np. dostać kartę wędkarską. Korzystają z tego takie korporacyjne giganty, jak American Airlines, Apple, Bank of America, Berkshire Hathaway, Cargill, Coca-Cola, Ford, General Electric, Google, JPMorgan Chase czy Wal-Mart. Spółek jest tu o około 50 tys. więcej niż mieszkańców. W zeszłym roku zarejestrowano ich tam 133 tys. Podatki od spółek przynoszą stanowemu budżetowi około 900 mln USD rocznie. – Spółki wybierają nasz stan i jesteśmy z tego dumni. Spędziliśmy dużo czasu, podróżując po USA i za granicą, by ludzie dowiedzieli się, że Delaware to świetne miejsce do robienia biznesu – chwali się Richard Geisenberger, zastępca sekretarza stanu Delaware.

Przepisy obowiązujące w tym stanie często doprowadzają do bólu głowy stróżów prawa. – Jeśli ktoś prowadzi śledztwo i natrafia na spółkę zarejestrowaną w Delaware, to wchodzi w ślepy zaułek. Nieważne, czy jest z FBI, lokalnej czy stanowej policji. Nawet Departament Sprawiedliwości nie dostanie informacji – twierdzi John Cassara, były agent specjalny Departamentu Skarbu. Nic dziwnego więc, że spółki wydmuszki zakładali w Delaware m.in. znany rosyjski handlarz bronią Wiktor But czy też gangsterzy z Serbii i Rumunii. Po wyborach prezydenckich sytuacja raczej niewiele się zmieni. Spółki w budynku przy 1209 North Orange St. mają bowiem i Hillary Clinton, i Donald Trump.

Konkurencja dla Bahamów

Bogaci ludzie, którym zależy na finansowej dyskrecji, oprócz Delaware często wybierają również Nevadę i Wyoming jako miejsce na ukrycie swoich pieniędzy. Ale na tym się nie kończy lista stanów przyjaznych kapitałowi z nieznanych źródeł. Na przykład po tym, gdy amerykańscy śledczy zajęli się tajnymi szwajcarskimi kontami Amerykanów, pieniądze z tych kont były często transferowane do Dakoty Południowej. – Anonimowe spółki można zakładać praktycznie wszędzie w USA. Powodem, dla którego ludzie wiedzą o takich rozwiązaniach w Delaware, Nevadzie i Wyoming, jest to, że stany te reklamują się na skalę międzynarodową – twierdzi Heather Lowe, prawniczka z organizacji Global Financial Integrity.

– Stany Zjednoczone są de facto największym rajem podatkowym na świecie – mówił Andrew Penney, dyrektor zarządzający w Rothschild & Co., podczas prezentacji dla bogatych klientów opisanej przez agencję Bloomberg. Jego firma ma w Reno w Nevadzie trust, który pomaga m.in. w przerzucaniu pieniędzy z Bahamów oraz innych rajów podatkowych do USA. Popyt na takie usługi jest znaczący, wszak w ciągu ostatnich lat wiele mniejszych rajów podatkowych znalazło się pod presją. W 2010 r. Kongres USA przyjął ustawę FACTA (Foreign Account Tax Compliance Act) nakazującą zagranicznym instytucjom finansowym ujawnianie amerykańskiej skarbówce informacji o kontach posiadanych przez obywateli Stanów Zjednoczonych. Ustawa FACTA zainspirowała OECD do sformułowania nowych, ostrzejszych, międzynarodowych zasad przejrzystości finansowej. Od 2014 r. zgodziły się je wdrożyć władze 97 krajów i terytoriów zależnych. Odmówiły: Bahrajn, Nauru, Vanuatu i... USA.

W zeszłorocznym Indeksie Tajemnicy Finansowej obliczanym przez organizację Tax Justice Network Stany Zjednoczone znalazły się na trzecim miejscu i wyprzedziły m.in. Singapur, Kajmany, Luksemburg, Liban i Makau. Często potępiana Panama znalazła się dopiero na 13. miejscu. Im wyższa pozycja w rankingu, tym mniej przejrzyste przepisy finansowe ułatwiające ukrywanie majątku i tym dany kraj lub terytorium zależne ma większe znaczenie na rynku firm fasadowych. „USA nie odniosły się poważnie do swojej roli w przyciąganiu podejrzanych przypływów finansowych oraz we wspieraniu unikania płacenia podatków" – czytamy w raporcie Tax Justice Network.

Problemy mają z tym również niektóre inne kraje rozwinięte. Pierwsze dwie pozycje w Indeksie Tajemnicy Finansowej zajmują Szwajcaria i Hongkong, ale wysoko znalazły się też: Luksemburg (szósta pozycja), Niemcy (ósma), Japonia (12.) i Wielka Brytania (15.). Eksperci Tax Justice Network wskazują, że gdyby zliczyć razem wszystkie brytyjskie terytoria zależne oraz ich metropolię, to Zjednoczone Królestwo znajdowałoby się na pierwszym miejscu tego zestawienia.

System Minotaura

Kolejne amerykańskie administracje niewiele robią, by ukrócić działanie rajów podatkowych w USA. Zachowują się raczej tak, jakby walczyły z zagraniczną konkurencją za pomocą takich ustaw jak FACTA. I w zasadzie trudno się dziwić, że to robią. W rajach podatkowych na całym świecie ukryta jest ogromna fortuna. Tax Justice Network szacowała, że w 2010 r. było tam 21 bln USD. To kasa, o którą warto powalczyć. Przyciąganie jej do amerykańskich centrów finansowych wpisuje się w strategię opisaną przez Yanisa Varoufakisa, byłego greckiego ministra finansów, w książce „Globalny Minotaur". Od lat 70. USA odgrywają jednocześnie rolę największego światowego generatora popytu i wielkiego „odkurzacza" zasysającego kapitał z reszty świata. W ten sposób finansują swoje dwa wielkie deficyty: budżetowy i handlowy. Amerykańskie raje podatkowe są więc być może po prostu częścią tego projektu.

[email protected]

Afera Panama Papers, czyli czy ktoś szantażuje niemieckie elity

Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych ma udostępnić w internecie dokumenty z afery Panama Papers. Oczywiście nie wszystkie i nie zawsze w pełnych, nieocenzurowanych wersjach. Zagadką wciąż jednak pozostaje, kto stoi za wielkim wyciekiem danych z panamskiej kancelarii Mossack Fonseca. Niektóre tropy wskazują na tajne służby.

Juergen Mossack, człowiek, który wspólnie z panamskim politykiem i zarazem pisarzem Ramonem Fonsecą założył kancelarię Mossack Fonseca, to imigrant z Niemiec. Gdy dziennikarze „Sueddeutsche Zeitung" zwrócili się do niemieckiego wywiadu BND o informacje o nim, uzyskali odpowiedź, że BND nie może nic ujawnić ze względu na bezpieczeństwo narodowe. Pojawiły się więc spekulacje, że Mossack to agent BND, a do wycieku danych o klientach kancelarii doszło w niemieckim wywiadzie. Pod koniec kwietnia niespodziewanie zaś stracił stanowisko przewodniczący BND Gerhard Schindler. Rząd RFN nie ujawnił powodu jego zdymisjonowania. Wcześniej był on krytykowany za to, że BND pod jego rządami m.in. szpiegowała cele europejskie na zlecenie amerykańskiej NSA i szeroko przekazywała Amerykanom dane (do czego niemiecki wywiad, założony przez CIA, jest zresztą zobligowany przez różne porozumienia).

Rzuca się w oczy, że w pierwszej partii nagłośnionych wątków afery Panama Papers przewija się zadziwiająco niewiele niemieckich nazwisk. Media zwracały uwagę jedynie na dwa wątki afery związane z RFN: dokumenty dotyczące łapówkarskich praktyk koncernu Siemens oraz informacje na temat Wernera Maussa, niemieckiego detektywa i superagenta znanego jako „Phantom". Mauss w swojej karierze m.in. negocjował z Hezbollahem, pomagał w namierzaniu Kaddafiego, uwalniał zakładników przetrzymywanych w Kolumbii oraz odzyskiwał skarby skradzione w katedrze w Kolonii. W ujawnionych dokumentach z kancelarii Mossac Fonseca znalazły się zaś bardzo dokładne dane go dotyczące. Czyżby więc ktoś wysyłał niemieckim elitom sygnał mówiący, ile o nich może wiedzieć? Czyżby większość dokumentów dotyczących Niemców miała zostać użyta do szantażu? HK

Gospodarka światowa
Kakao będzie drożeć jeszcze latami
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka światowa
Dlaczego Donald Trump uznał, że podwyżki ceł są magiczną bronią?
Gospodarka światowa
Nie żyje papież Franciszek
Gospodarka światowa
Japońska inflacja trzeci rok z rzędu powyżej celu Banku Japonii
Gospodarka światowa
Turecki bank centralny zaskakuje podwyżką stóp procentowych
Gospodarka światowa
EBC obciął stopy procentowe. Po raz siódmy