Tokijski indeks Nikkei 225 wzrósł w poniedziałek o 1,1 proc. i ustanowił nowy szczyt. Sięgnął najwyższego poziomu od lipca 1996 r. Jen lekko zaś osłabł wobec dolara. W ciągu poniedziałkowej sesji za 1 USD płacono nawet 114 jenów. W ten sposób inwestorzy zareagowali na wyborcze zwycięstwo Partii Liberalno-Demokratycznej (LDP) premiera Shinzo Abego, który rządzi Japonią od grudnia 2012 r. Wstępne wyniki przedterminowych wyborów mówią, że LDP wraz ze swoim koalicjantem, buddyjską partią Nowe Komeito, zyskała 311 mandatów, czyli większość pozwalającą na zmianę konstytucji.
Więcej stymulacji
Choć polityka gospodarcza rządu Abego budzi duże kontrowersje, to jednak wyborcy dali jej wotum zaufania, a inwestorzy wykazują optymizm. Przez ostatnie pięć lat polityka ekipy rządzącej przyczyniła się do tego, że jen osłabł o blisko 30 proc. wobec dolara (co pozytywnie wpłynęło na marże japońskich eksporterów), a Nikkei 225 zyskał ponad 140 proc.
– Dla części obserwatorów jedynym jak dotąd osiągnięciem Abego było skłonienie Banku Japonii do finansowania rosnącej góry japońskiego długu. W ten sposób wspomożono rynek akcji, ale nie do końca wywołano reflację w gospodarce. Gdy Abe zdobył władzę w 2012 r., uznawano, że „trzy strzały" jego polityki gospodarczej, czyli abenomiki, będą wielkim panaceum na problemy ekonomiczne Japonii. Tymi „strzałami" były: luzowanie polityki pieniężnej, fiskalna stymulacja i reformy strukturalne. Z czasem Abe skupił się na jednej „strzale", czyli na luzowaniu polityki pieniężnej, a gospodarka stała się silnie zależna od strategii Banku Japonii przewidującej zalewanie rynków płynnością – twierdzi Michael Stanes, dyrektor inwestycyjny w firmie Heartwood Investment Management.