– Rynek ubezpieczeniowy jest gotowy do niesienia szybkiej pomocy – zapewnia Polska Izba Ubezpieczeń. – Zakłady ubezpieczeń maksymalnie uprościły procedury likwidacji szkód tak, że jest ona możliwa nawet w ciągu jednego dnia – dodaje. Izba poinformowała także, że w tej chwili jeszcze jest za wcześnie na podawanie jakichkolwiek szacunków strat powodziowych. – Ogromne straty, sięgające 2 mld zł, w przypadku powodzi z 1997 r. wynikały z zalania Wrocławia, Siechnic i Opola. Dziś te miasta są zupełnie inaczej przygotowane do powodzi. Po 2020 r. oddano do użytku infrastrukturę przeciwpowodziową. W tej chwili jest to dla niej test warunków skrajnych. Mamy nadzieję, że zda egzamin – mówi ekspertka PIU.
W poniedziałek największy polski ubezpieczyciel poinformował o ponad 3 tys. zgłoszeń od poszkodowanych w powodzi. – Już w niedzielę 15 września wypłaciliśmy pierwsze zaliczki naszym klientom – powodzianom – poinformowało PZU.
Ubezpieczyciele szacują, że na terenach objętych dziś powodzią ubezpieczona jest podobna część majątku jak na pozostałych terenach Polski. – Średnio w Polsce ubezpieczonych jest 49 proc. nieruchomości. Chętniej ubezpieczają się właściciele domów jednorodzinnych – mówi Agnieszka Durska, rzeczniczka prasowa Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Czytaj więcej
Na razie rząd uruchomił rezerwę budżetową na usuwanie skutków klęski żywiołowej w wysokości miliarda złotych. Ale to może nie wystarczyć, straty spowodowane wielką wodą mogą być większe.
Wyższe koszty odszkodowań odbiją się na wynikach ubezpieczycieli. PZU, ale też inne firmy, już jakiś czas temu zwracało uwagę, że po spokojnym pierwszym półroczu 2024 r., w trzecim kwartale liczba szkód pogodowych była wyższa. I że nie pozostanie to bez wpływu na rezultaty segmentu majątkowego na rynku ubezpieczeń. W poniedziałek po godzinie 16 kurs akcji PZU na GPW spadał o blisko 5 proc. (już po uwzględnieniu wpływu na kurs wypłacanej przez ubezpieczyciela wysokiej dywidendy) i niebezpiecznie zbliżył się do granicy 40 zł za akcję. – W PZU oczywiście wzrosną koszty odszkodowań, ale pamiętajmy, że klęski żywiołowe najczęściej są reasekurowane u większych ubezpieczycieli, którzy specjalizują się w tego typu działalności. Tym samym koszty dla PZU będzie mniejsze, niż można by się spodziewać – mówi Marcin Materna, doradca inwestycyjny, dyrektor departamentu analiz w Millennium Domu Maklerskim.