Monopolizacja w Polsce poszła za daleko

Konsolidacja energetyki wokół Orlenu oraz wzrost zaangażowania państwa w bankowość mogą przynieść gospodarce pewne korzyści. Zmiany te prowadzą jednak do kosztownej monopolizacji tych sektorów.

Publikacja: 05.12.2023 21:00

Monopolizacja w Polsce poszła za daleko

Foto: Bartek Sadowski/Bloomberg

Polska została skolonizowana przez kapitał zagraniczny – mówił w 2017 r. Mateusz Morawiecki jeszcze jako wicepremier oraz minister rozwoju i finansów. Tak tłumaczył potrzebę zwiększenia udziału polskiego kapitału w sektorze bankowym oraz budowy dużych rodzimych grup kapitałowych. Te ambicje rządowi PiS udało się częściowo zrealizować. Przed tzw. repolonizacją Pekao właśnie w 2017 r. w rękach rodzimego kapitału było 34 proc. aktywów sektora bankowego (biorąc pod uwagę tylko banki komercyjne), obecnie to 56 proc. Z kolei Orlen, po połączeniu m.in. z Energą, PGNiG oraz Lotosem, stał się multienergetycznym gigantem. W ub.r. jego przychody sięgnęły niemal 280 mld zł, co dało mu 44. miejsce w zestawieniu największych firm Europy magazynu „Fortune”. Ale czy zmiany w strukturze własnościowej dużych firm przyniosły gospodarce oczekiwane korzyści? Zapytaliśmy o to uczestników panelu ekonomistów „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”.

Korzyści i koszty skali

Z tezą, że „konsolidacja szeroko rozumianej branży energetycznej wokół Orlenu będzie miała korzystny wpływ na funkcjonowanie rynku nośników energii” zgodziło się zaledwie 8 proc. spośród 37 ekonomistów, którzy wzięli udział w naszej sondzie. Przy tym żaden z nich nie był co do tego w pełni przekonany. Tezie tej sprzeciwiło się 46 proc. respondentów, w tym niemal 14 proc. zdecydowanie. Wyjątkowo dużo uczestników sondy, aż 46 proc., nie ma wyrobionego zdania.

Morawiecki jako główny argument na rzecz konsolidacji branży energetycznej wokół Orlenu wskazuje to, że tylko tak duży podmiot może być równorzędnym partnerem dla zagranicznych koncernów, które z reguły są jeszcze większe. Podkreśla też, że duża firma ma dostęp do tańszego kapitału, co zapewnia jej większe możliwości inwestycyjne niż ma łącznie kilka mniejszych podmiotów.

Część z ankietowanych przez nas ekonomistów jest skłonna przyznać premierowi rację, ale dostrzegają też koszty takiej konsolidacji. – Z jednej strony w interesie Polski jest istnienie silnego koncernu multienergetycznego, mogącego być partnerem dla wielkich koncernów z innych krajów oraz mającego odpowiednio duże możliwości inwestycyjne. Z drugiej jednak bardzo poważnym zagadnieniem jest zarządzanie takim koncernem, a w szczególności uniezależnienie go od bieżącej polityki – ocenia dr hab. Marek Kośny, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

W naszej sondzie przeważają głosy bardziej krytyczne. – Termin „konsolidacja” jest mylący, choć chętnie używany przez promotorów monopolizacji w ostatnich ośmiu latach. Każdy zabieg monopolizujący rynek jest szkodliwy społecznie i gospodarczo. Na rynku energetycznym też potrzebna jest elementarna konkurencja. Zważywszy na skalę tego rynku w Polsce, prawdopodobnie dwa lub trzy duże podmioty lepiej zrealizują cele transformacji energetycznej, finansowania rozwoju energetyki oraz dywersyfikacji nośników energii niż jeden podmiot – mówi prof. Wojciech Czakon, kierownik Katedry Zarządzania Strategicznego na UJ.

Za mało konkurencji

Głównym argumentem rządu PiS na rzecz zwiększenia zaangażowania polskiego kapitału w sektorze bankowym, co w praktyce oznaczało wzrost zaangażowana państwa, było przeświadczenie, że zmniejszy to zależność Polski od globalnego cyklu koniunkturalnego. Uczestnicy naszego panelu ekonomistów w większości nie dostrzegają jednak tych korzyści z tzw. repolonizacji banków. Z tezą, że „duży udział własności państwowej w polskim sektorze bankowym sprzyja rozwojowi i stabilności gospodarki (wygładza cykl kredytowy)” nie zgodziło się niemal 67 proc. ankietowanych ekonomistów. – Gdy kryzys dotyka krajów, w których siedziby mają banki matki, możliwe jest spowolnienie kredytowe w bankach córkach i wtedy lokalne banki z udziałem Skarbu Państwa faktycznie wyróżniają się pozytywnie. W odwrotnej sytuacji, gdy kryzys ma miejsce w Polsce, a zagraniczni właściciele nie odczuwają jego skutków, to oni mogą pomagać wygładzać lokalny cykl kredytowy – zauważa dr Dorota Skała z Uniwersytetu Szczecińskiego. – W czasach niekryzysowych sytuacja, w której dwa największe banki w Polsce są kontrolowane przez rząd, może prowadzić do niższej konkurencji i w konsekwencji wyższych cen produktów bankowych dla klientów. W tym sektorze szczególnie ważne jest też apolityczne zarządzanie. Nie wydaje się, aby w Polsce w pełni się to udało – dodaje ekonomistka.

Wielogłos zamiast dogmatów

Wbrew pozorom w ekonomii niewiele pytań ma jednoznaczne odpowiedzi. Celem panelu ekonomistów „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”, który zainaugurowaliśmy w lipcu 2020 r., jest pokazanie pełnego spektrum opinii na tematy ważne dla rozwoju polskiej gospodarki. Do udziału w tym przedsięwzięciu zaprosiliśmy ponad 70 wybitnych polskich ekonomistów z różnych pokoleń i ośrodków akademickich (także zagranicznych) oraz o różnorodnych zainteresowaniach naukowych. Tę grupę ekspertów mniej więcej raz na miesiąc prosimy o opinie i komentarze dotyczące aktualnych zagadnień z zakresu szeroko rozumianej polityki gospodarczej. Takie badania opinii cenionych ekonomistów pozwalają na recenzowanie bez uprzedzeń wszelkich pomysłów, które pojawiają się w debacie publicznej, i wysuwanie nowych. Wyniki wszystkich dotychczasowych ankiet wśród uczestników panelu można znaleźć na stronie klubekspertow.rp.pl.

Gospodarka krajowa
Członek RPP rewiduje stanowisko ws. obniżki stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Gospodarka krajowa
Polacy mogą zaskoczyć rynek wydatkami
Gospodarka krajowa
Inflacja nie daje o sobie zapomnieć
Gospodarka krajowa
Część członków RPP kruszeje w sprawie wiosennych obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Gospodarka krajowa
Trzy kraje w UE z wyższą inflacją niż Polska. Energia drożeje wyjątkowo mocno
Gospodarka krajowa
Czy da się „wykręcić” 110 mld zł dziury w budżecie w dwa miesiące