To nawiązanie zarówno do znanego pojęcia „czarny łabędź”, opisanego przez Nassima Taleba jako niespodziewane, mające ogromne konsekwencje zdarzenie rynkowe, jak i do postaci Donalda Trumpa, prezydenta Stanów Zjednoczonych, znanego między innymi z charakterystycznego pomarańczowego odcienia skóry. Określenie to zyskało na popularności po ostatnich gwałtownych wahaniach na rynkach finansowych.
Ubiegły czwartek zapisał się jako jedna z najgorszych sesji giełdowych w ostatnich pięciu latach. Amerykański wskaźnik S&P 500 zanotował spadek o 4,84 proc., a technologiczny Nasdaq Composite stracił aż 5,97 proc. Tak głęboka korekta zaniepokoiła wielu inwestorów, tym bardziej że jeszcze niedawno prezydent Donald Trump był przez rynki finansowe postrzegany jako osoba sprzyjająca gospodarce, redukująca regulacje i wspierająca wzrost gospodarki. Tak było.
Nowa polityka celna Stanów Zjednoczonych, mająca na celu ograniczenie deficytu handlowego i ochronę krajowych producentów, została przez Biały Dom przedstawiona jako „punkt wyjścia do negocjacji”. Inwestorzy na całym świecie zareagowali panicznie, widząc w tych działaniach poważne zagrożenie dla globalnego handlu. Pojawiły się obawy, że protekcjonizm może doprowadzić do powrotu do realiów sprzed 100 lat, cofając światową gospodarkę do czasów silnej izolacji i barier handlowych.
W piątek fala głębokiej przeceny aktywów przelała się przez rynki na całym świecie.