W tym czasie bykom udało się podnieść WIG o 25,5 proc. Podobny schemat miał już miejsce w historii i to niedalekiej. W IV kwartale 2023 r. indeks szerokiego rynku zaliczył spektakularny wzrost. Dominacja popytu trwała przez kilka miesięcy. Dokładnie po 58 sesjach WIG przestał rosnąć. Łupem byków padło wówczas mniej punktów niż ostatnio, gdyż tylko 16 300. Jednakże skala obydwu fal hossy była wręcz identyczna i wyniosła 25,8 proc. Proporcja ta na razie nie oznacza, że szczyt mamy za sobą. Ale z punktu widzenia geometrii są ku temu wskazania.
Wiele zależy od tego, co się wydarzy w kolejnych dniach i czy będziemy wyżej. A jeżeli już tak, to trzeba wziąć pod uwagę dokładność liczoną zarówno w dniach sesji, jak i w punktach. Nie można wykluczyć, że byki jeszcze wykonają z jeden czy dwa ataki na szczyt, ale po wybiciu historycznych szczytów, przydałby się im odpoczynek.
Kilka dni temu pojawiło się okno hossy. Umiejscowienie tej formacji na wysokim poziomie to ryzyko, że mogła to być luka wyczerpania. Tym bardziej że na rynku walutowym złoty ma za sobą większość ruchu. Zasięg po wybiciu się dołem z prostokąta przez EUR/PLN, został zrobiony w 95 proc. Dołek na euro współgrałby ze szczytem na wykresie WIG-u. Było tak w styczniu 2018 r., co nie oznacza, że tak będzie i tym razem.