Rośnie ryzyko korekty (Komentarz tygodniowy)

Najważniejsze rynki akcji mają za sobą kolejny wzrostowy tydzień. Głównie średnie na Wall Street zwyżkowały od 0,5 procent do przeszło 2 procent, gdy indeksy europejskie zyskały od 2 do przeszło 3 procent.

Publikacja: 17.02.2025 09:16

Rośnie ryzyko korekty (Komentarz tygodniowy)

Foto: AFP

Optymizm został zbudowany na reakcjach inwestorów na odczyty makro z USA i odłożenie w czasie wyrównania stawek celnych przez prezydenta Donalda Trumpa. Bilansem jest powrót – a nawet wyjścia – głównych średnich na historyczne maksima. Optymistom nie przeszkodziły doniesienia z konferencji w Monachium, która pokazała rosnącą przepaść polityczną pomiędzy nową administracją w Waszyngtonie i Unią Europejską oraz gotowość USA do faktycznego zaakceptowania sukcesów Rosji w wojnie z Ukrainą. Inwestorzy stale skupiali się raczej na szerszym obrazie, w którym wojna rosyjsko-ukraińska może zostać zakończona, polityka głównych banków centralnych będzie zmierzała do redukowania ceny kredytu, a wojna celna USA z głównym partnerami handlowymi przejdzie z fazy chaosu w fazę negocjowania nowego porządku gospodarczego, czego zarys można było obserwować w kontekście spotkań prezydenta USA z przedstawicielami państw potencjalnie najbardziej narażonymi na działania Donalda Trumpa. Na polu makro dane również były interpretowane jako sprzyjające kontynuacji rynku byka. Wprawdzie wyższe od oczekiwań odczyty inflacji CPI przesunęły wyceny kolejnej obniżki ceny kredytu przez Fed, ale zostały zrównoważone słabszymi od oczekiwań odczytami dynamiki sprzedaży detalicznej, które przywróciły na rynek scenariusz redukcji stóp procentowych w USA w połowie roku i kolejnej obniżki na starcie 2026 roku.

Ten optymistyczny obraz należy jednak uzupełnić o pewne ostrzeżenia, które są coraz bardziej widoczne na rynkach. Patrząc tylko na indeks S&P500 trudno nie dostrzec walki rynku z chaosem, jaki zapanował po wprowadzeniu się Donalda Trumpa do Białego Domu. Dwa z trzech ostatnich tygodni zaczynały się potężnymi tąpnięciami indeksu, którymi rynek reagował na kolejne salwy oddane przez Biały Dom w wojnie celnej. Efektem jest położenie S&P500, w którym indeks nie wyznaczył nowych rekordów od końca stycznia. Coś, co w zeszłym roku było standardem – indeks wyznaczał nowe roczne rekordy czasami kilka razy w tygodniu, w bieżącym roku właściwie zniknęło. Tegoroczna zwyżka S&P500 wynosi godne szacunku 4 procent, ale pozostaje w cieniu zwyżek indeksów europejskich, które posilały się niższymi wycenami, nadziejami na obniżki ceny kredytu przez Europejski Bank Centralny i przekonaniem, że wojna na Ukrainie zmierza do zamrożenia lub nawet zakończenia. Na chwilę obecną układ sił robi się – przynajmniej na Wall Street – raczej konsolidacyjny niż kontynuacyjny, a przy braku szybkiego wybicia do nowej fali wzrostowej stanie się zwyczajnie korekcyjny. W przypadku rynków europejskich, zwyżki indeksów po kilkanaście procent też raczej zachęcają do realizacji zysków niż prostej kontynuacji fal wzrostowych, które naprawdę trwają od jesieni zeszłego roku, gdy giełdy wyszły z cienia niepewności, co do wyniku wyborów prezydenckich w USA i zareagowały optymizmem na przejęcie pełni władzy przez Partię Republikańską obiecującą deregulację i obniżki podatków sprzyjające zyskom spółek.

Niezależnie od wyżej zarysowanego obrazu, średniookresowe perspektywy dla rynków akcji pozostają optymistyczne. Perspektywy polityki monetarnej lokują się raczej w scenariuszach akomodacyjnych niż restrykcyjnych, co sprzyja obniżaniu rentowności długu i apetytowi na ryzyko. Na horyzoncie nie widać też recesji w USA, co było zawsze jednym z najważniejszych fundamentów, na jakich opierał się niemal każdy rynek byka w przeszłości. Potencjalnie zakończenie – czy też zamrożenie – wojny na Ukrainie staje się kolejną zmienną, którą należy brać pod uwagę jako czynnik znoszący awersję do ryzyka. Niemniej, prognozując dalsze zwyżki nie należy wykluczać korekt, które są standardem w każdym rynku byka i naprawdę są scenariuszem oczekiwanym w każdym roku. Nawet w obecnej hossie Wall Street i inne rynki rozwinięte zanotowały przynajmniej dwa śródroczne cofnięcia, które straszyły graczy zakończeniem zwyżek i stawiały pytania o zbyt wysokie wyceny. W obecnym układzie sił ewentualne korekty będzie można jednak traktować jako stan naturalny na rynku i wręcz konieczny dla kontynuacji hossy, dla której poziomem docelowym w przypadku amerykańskiego indeksu S&P500 pozostaje rejon 10000 punktów w końcówce obecnej dekady. Ryzyk dla tego długookresowego scenariusza trzeba szukać w wydarzeniach, których prawdopodobieństwo jest dziś skrajnie niskie lub zwyczajnie niewidoczne, a zatem trudne do wyceny, ale taki element jest stale obecny na rynkach i – jak pokazało zachowanie giełd w ostatnich latach – tylko w ograniczonym stopniu wpływa na średniookresowe scenariusze.

Adam Stańczak

Analityk DM BOŚ 

Wydział Analiz Rynkowych

Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.

Giełda
WIG20 w rejonie 2700 pkt.
Giełda
Byki na razie powiedziały "dość". Na jak długo?
Giełda
Czas korekty
Giełda
Korekta spadkowa na GPW. Złoty także traci na wartości
Giełda
Byki dzisiaj spuszczają nieco z tonu
Giełda
Polska najlepsza