Zapowiada się gorący III kwartał

Lato rozpoczęło się wieloma wydarzeniami, które zapewniły to, że jego ciąg dalszy na rynkach finansowych też będzie nerwowy i trudny do przewidzenia. Początek okresu niepewności dała debata prezydencka, podczas której spotkali się prezydent USA Joe Biden oraz Donald Trump. Została ona przez urzędującego prezydenta z kretesem przegrana, co w lipcu doprowadziło do rezygnacji Bidena z kandydowania.

Publikacja: 05.08.2024 13:57

Piotr Kuczyński, analityk rynków finansowych w DI Xelion

Piotr Kuczyński, analityk rynków finansowych w DI Xelion

Foto: materiały prasowe

Zastąpiła go wiceprezydent Kamala Harris, która błyskawicznie zdobyła poparcie Partii Demokratycznej, zwiększyła potężnie napływ funduszy i zbliżyła się w sondażach (średnia z wielu sondażowni) do Trumpa na odległość 1 proc. (błąd pomiaru to 3 proc.). To jest nie tylko wydarzenie polityczne. Wybór prezydenta będzie miał duży wpływ na rozwój niektórych sektorów amerykańskiej gospodarki szczególnie, gdyby poszła za tym wygrana partii prezydenta w Izbie Reprezentantów i Senacie.

Oczywiste jest, że lepszy dla rynków byłby wybór Trumpa (choć piszę to z bólem serca) – niskie podatki, deregulacja, wysokie cła – to wszystko bardzo by się inwestorom spodobało. To nie znaczy, że wygrana Kamali Harris doprowadzi do recesji. Po prostu nie będzie miała dodatkowego dopalacza. Taka sytuacja wprowadziła rynki w stan napięcia, które zrodziła nieprzewidywalność wyborów. Po debacie z 27 czerwca i zamachu na Trumpa rynki były przekonane, że wygra republikanin. Teraz już tak nie jest. A niepewności rynki bardzo nie lubią.

Na rynkach finansowych dwa pierwsze tygodnie lipca były na Wall Street zwyczajowo (statystyka to zapowiadała) po prostu doskonałe. Indeksy biły rekordy. Okazało się potem, że mógł to być łabędzi śpiew giełd obozu byków. Rozpoczęła się korekta III kwartału, która zresztą Xelion zapowiadał od dawna. W Warszawie ta korekta miała dość brutalny przebieg, ale w dniu pisania tekstu kanał trendu wzrostowego hossy (od października 2022 r.) był nietknięty.

Raporty kwartalne spółek ze Wspaniałej Siódemki i jej okolic nie zachwycały. Właściwie tylko Apple, Meta (Facebook) i AMD zadowoliły inwestorów, a Alphabet (Google), Tesla, Microsoft, Amazon czy Intel zawiodły. Martwiono się tym, że spółki wydają zbyt dużo na sztuczną inteligencję, a do zysków z niej jeszcze jest daleko. Zobaczymy jeszcze, co zaprezentuje 28 sierpnia Nvidia, której akcje straciły do dnia pisania tego tekstu (4.08) już 25 proc.

Już przed rozpędzeniem się sezonu raportów kwartalnych rozpoczęła się korekta. W pierwszym odruchu inwestorzy, realizując zyski z dużych spółek z Nasdaq, przeznaczali kapitały na zakupy małych spółek, którym szczególnie mocno pomagać będzie obniżka stóp, bo w dużej części zadłużone są kredytami ze zmienną stopą procentową. Indeks Russell 2000 w pięć sesji wzrósł o ponad 11 proc. Potem jednak ta opowieść się zmieniła, o czym niżej.

Na chwilę uspokoiły rynki posiedzenie FOMC i konferencja Jerome’a Powella, szefa Fedu. Można powiedzieć, że praktycznie zapowiedział on obniżkę we wrześniu stóp o 25 pkt baz. Potem pojawiły się jednak problemy. Kolejne dane publikowane w USA (ISM w sektorze przemysłowym, rynek pracy) pokazały, że gospodarka amerykańska zdecydowanie i szybko zwalnia. Inwestorzy doszli do wniosku, że Fed, jak to się często zdarza, po prostu przedobrzył. Za długo walczył z inflacją, utrzymując stopy procentowe na bardzo wysokim poziomie, co zbytnio ochłodziło gospodarkę.

Skoro w Chinach gospodarka nie rozwija się tak szybko, jak tego oczekiwano, Europa grzęźnie w marazmie i USA zwalniają, to wszystko musiało zaszkodzić stanowczo zbyt drogim akcjom amerykańskich spółek, co pociągnęło za sobą wyprzedaż na innych giełdach. Można powiedzieć, że w ten sposób zakończyła się gra pod obniżkę stóp w USA (o 25 pkt baz.), a słabe dane zaczęły szkodzić rynkowi akcji.

Natychmiast wyroiło się (znowu) mnóstwo teorii o nieuchronnej recesji. Wszyscy nagle przypomnieli sobie o indeksie Sahm – chodzi o wzrost bezrobocia powyżej pewnego poziomu – tutaj szczegóły: https://www.investopedia.com/what-is-the-sahm-rule-8637564.

Tutaj trzy uwagi. Po pierwsze, dane z rynku pracy często podlegają dużym rewizjom. Nawet o ponad 100 tys. miejsc pracy. Po drugie, część analityków wskazuje, że stopa bezrobocia (sama w sobie w USA mało wiarogodna) jest sztucznie podwyższona przez zaburzenia pogodowe, które miały miejsce w lipcu, po trzecie zaś, jak widać na wykresie z Fed St. Luis, indeks dawał sygnał podczas recesji, na jej początku, a trudno uznać za początek recesji wzrost w USA annualizowanego PKB w drugim kwartale o 2,8 proc.

Nie wykluczam więc, że rewizja danych lipcowych wraz z danymi za sierpień na początku września (dopiero 6 września) zmieni panującą na rynku narrację. Na razie jednak musimy z nią żyć i czekać, kiedy rynek skupi się na polityce monetarnej, ale zapomni o jednej obniżce o 25 pkt baz. Już teraz ekonomiści bankowi (Bank of America, Barclays, Citigroup, Goldman Sachs i JPMorgan Chase) prześcigają się w prognozach dużych obniżek stóp. Liderem jest Citigroup, którego analitycy oczekiwali trzech obniżek po 25 pkt baz., a teraz spodziewają się obniżki po 50 pkt baz. we wrześniu i w listopadzie oraz o 25 pkt baz. w grudniu.

Ja nie bardzo wierzę w taką decyzję FOMC już 18 września. I nie dlatego nie wierzę, że Jerome Powell podczas swojej konferencji prasowej powiedział bardzo zdecydowanie, że obniżka o 50 pkt baz. nie wchodzi w rachubę. Może przecież zmienić zdanie. Jednak już teraz Donald Trump zapowiada mocną krytykę i nawet odwołanie Powella (jeśli wygra), gdyby Fed obniżył stopy we wrześniu, czyli 1,5 miesiąca przed wyborami.

Szef Fedu na kolejne pytania o wpływ polityki na decyzje FOMC bardzo gwałtownie twierdził, że takiego wpływu nie ma i nie będzie. To stawiało kropkę nad i nad decyzją o obniżce o 25 pkt baz., ale zakładam, że FOMC nie będzie chciał wejść w ślady naszej RPP i gwałtownie obniżyć stopy przed wyborami. Prędzej zrobi to po wyborach, chociaż i tu jest jakiś problem, bo posiedzenie FOMC odbędzie się 6 i 7 listopada, a wybory są 5 listopada… Po wyborach w USA może być bardzo niespokojnie.

Nie jest jednak ważne, co Fed zrobi, a tym bardziej to, co ja na ten temat uważam, ale to, co na ten temat będą uważali inwestorzy. A oni mają tendencję do myślenia życzeniowego, prędzej więc czy później podejmą grę na wiele dużych obniżek stóp, co zatrzyma korektę na rynku akcji. W tej sytuacji sierpień, w którym nie ma posiedzenia FOMC, nadal jest bardzo ważnym miesiącem, bo 22 sierpnia rozpocznie się sympozjum Fedu w Jackson Hole, podczas którego szefowie Fedu wiele razy mówili, co myślą o przyszłej polityce monetarnej.

Czekanie na działanie Fedu może, nie musi, zatrzymać korektę, ale bardzo bym się dziwił, gdyby przedwyborcza niepewność i wrzesień, który statystycznie jest dla Wall Street najgorszy, pozwoliły na powrót do hossy w USA i na globalnych rynkach akcji (w tym oczywiście i na GPW). Czy w tej sytuacji można stosować powiedzenie Wall Street „cash is king”, czyli gotówka jest królową?

Absolutnie nie. Od dawna mówimy naszym inwestorom w Xelionie, że inwestowanie w fundusze dłużne (rynek obligacji) jest takim schronieniem dającym lepszy zwrot niż lokaty bankowe. Warto spojrzeć na indeks polskich obligacji, który w półtora miesiąca zyskał 3 proc., żeby zobaczyć, że w sytuacji, kiedy świat czeka fala obniżek stóp, co będzie podnosiło ceny obligacji, taka inwestycja przed powrotem hossy na rynku akcji po wyborach w USA jest bardzo sensowna.

Giełda
Big Techy ciążą na rynkowym sentymencie
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Giełda
GPW odreagowała wtorkowe tąpnięcie
Giełda
Wyraźny wzrost WIG20 niepoparty obrotami
Giełda
Nvidia znowu bez efektu wow
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Giełda
Czas na test wiarygodności odreagowania na GPW
Giełda
Świetne wyniki Nvidia. Czy hossa AI będzie trwać?