Od października zeszłego roku, kiedy to zmienił się obóz władzy w naszym kraju, inwestorzy mogli już zapomnieć, że region Europy Środkowo-Wschodniej nie należy obecnie wcale do oazy spokoju, że za wschodnią granicą Polski toczy się wciąż pełnoprawna wojna, a nie specjalna operacja wojskowa lub inne podobne twory, jakkolwiek Rosja to nazywa. Indeksy na GPW od października zyskały bardzo dużo, a kapitał zagraniczny na nowo odkrył polskie akcje. Jednak w wielkiej geopolityce niewiele zależy od Polski, dlatego w minionym tygodniu czynniki krajowe zeszły na dalszy plan.
Możliwe zwycięstwo Trumpa bije w nasz region
Wydarzeń w ostatnich kilkunastu dniach, mogących zmienić losy wyścigu po prezydenturę USA było sporo. Przede wszystkim nieudany zamach na życie Donalda Trumpa, który ten sprawnie też wykorzystuje marketingowo, znacznie zwiększył prawdopodobieństwo zwycięstwa kandydata Republikanów. To samo w sobie nie jest jeszcze złe dla Wall Street, bo akurat ta kandydatura w biznesie cieszy się sporą aprobatą. Ale już gorzej wygląda to dla naszego regionu geograficznego, a zwłaszcza Polski, najmocniej zaangażowanej w pomoc Ukrainie. Trump zapowiada zakończenie wojny, ale nie chodzi tu o zwycięstwo Ukrainy, a o wynegocjowanie pokoju, czyli pewnie pójście na ustępstwa Putinowi. USA mają zmienić optykę, bardziej koncentrując się na Chinach jako realnym zagrożeniu. Potrzebę mobilizacji i zwrócenia uwagi na problem udostępniania nowych technologii Chinom przez producentów półprzewodników zauważył też obóz Demokratów. Obawy o nową odsłonę wojny handlowej z Chinami stały się z kolei główną przyczyną korekty na Wall Street, zwłaszcza sektora technologicznego.
Vance jako ryzyko dla warszawskiej giełdy
Słabsze nastroje w USA w drugiej części tygodnia to naturalnie nie jest dobra wiadomość dla warszawskiej giełdy, która również zalicza dużą korektę. Tu jednak dochodzi jeszcze jedno, specyficzne ryzyko, które ujawniło się szczególnie przy nominacji na kandydata na wiceprezydenta senatora z Ohio J. D. Vance’a, który otwarcie wypowiada się przeciwko finansowaniu wojny w Ukrainie przez USA, a także nie jest fanem obecnie rządzącej w Polsce koalicji. Niby nic nowego, ale jednak zadziałało jako trigger wyzwalający pokusę realizacji zysków, prawdopodobnie przez kapitał zagraniczny. Dodatkowo, J.D. Vance znany jest z koniunkturalizmu (kilka lat temu był wielkim krytykiem Trumpa), więc jego wypowiedzi nie muszą oznaczać jego poglądów, a tym bardziej realnych działań w przyszłości.
Biorąc pod uwagę, że kampania wyborcza w USA dopiero nabiera dynamiki, a być może lada dzień Demokraci wysuną inną niż Joe Biden kandydaturę, nastroje mogą się zmieniać dynamicznie. To też prawdopodobnie będzie oznaczać okres wyższej zmienności na GPW. Nie przekreśla hossy, ale chyba faza eldorado już się zakończyła.