Europa posilała się nadziejami na spadek inflacji i reakcjach rynku długu na impulsy z tego kierunku, gdy Wall Street operowała w kontekście niedawno dość zapomnianej idei, iż walka Fed z inflacją może jednak skończyć się w scenariuszu tzw. miękkiego lądowania. Na większości ważnych rynków tydzień był jednak skrócony do czterech lub nawet trzech sesji, co przełożyło się na nieco mniejszą aktywność graczy, zwłaszcza na otwarciu roku. Niemniej, dla najpopularniejszych indeksów tydzień okazał się wzrostowy. Europa radziła sobie lepiej od Wall Street, ale i w USA indeksy zdołały ugrać wzrosty od około 1 procent do 1,45 procent głównie dzięki sesjom piątkowym, które przyniosły dwuprocentowe zwyżki średnich. W istocie z perspektywy końca tygodnia doskonale widać, iż wszystko – przynajmniej na Wall Street - przed piątkowym raportem z amerykańskiego rynku pracy było tylko przystawką do danych grudniowych opublikowanych przez Departament Pracy. Wcześniej amerykańskie indeksy głównie oscylowały wokół poziomów z finałowych sesji 2022 roku, a Europa skupiała się na rentowności długu. Dopiero dane nadały rynkom amerykańskim czytelniejsze kierunki, a Europie pozwoliły zamknąć otwarcie roku na tygodniowych maksimach.
Ciekawostką jest, iż dane z amerykańskiego rynku pracy były lepsze od oczekiwań. Wzrost liczby miejsc pracy przekroczył prognozę, a stopa bezrobocia spadła do 3,5 procent. Wszystko to w kontekście opublikowanych chwilę wcześniej protokołów z ostatniego posiedzenia FOMC, które straszyły inwestorów agresywniejszą od oczekiwań rynku prognozą polityki monetarnej z jeszcze kilkoma podwyżkami stóp procentowych i nowym cyklem odłożonym dopiero na rok 2024. Zmienną przesądzającą okazała się dynamika płac, którą inwestorzy odczytali jako dającą nadzieję na brak wystąpienia mechanizmu spirali cenowo-płacowej i możliwość spadku inflacji bez konieczności pchnięcia gospodarki w recesję. Dane przykryły FOMC minutes i zbudowały rynkowe nadzieje na szybszy od wcześniejszych obaw koniec cyklu podwyżek. W istocie po piątkowym raporcie rynek Fed Funds Futures wycenia, iż Rezerwa Federalna ma przed sobą tylko dwie podwyżki ceny kredytu po 25 punktów bazowych na dwóch kolejnych posiedzeniach FOMC – w lutym i marcu – a termin pierwszej obniżki wyceniany jest na grudzień przyszłego roku. Warto jednak odnotować, iż rynek wycenia też – skromnie, ale jednak – scenariusz, w którym stopy procentowe w marcu będą tylko 25 punktów wyższe od obecnych.
Temat stóp procentowych pozostanie jednym z elementów dominujących na rynkach do 1 lutego, ale finałowe tygodnie stycznia będą już w dużej mierze podporządkowane wynikom kwartalnym. Można oczekiwać, iż rozpęd do spotkania raportami spółek odbędzie się w kontekście odczytów inflacji w USA, ale w kolejnych kilkunastu dniach to kondycja i perspektywy firm przejmą władzę nad nastrojami. Tradycyjnie sezon publikacji wyników kwartalnych otworzy sektor bankowy. W najbliższy piątek wyniki kwartalne ogłoszą JP Morgan Chase i Bank of America. Całość sezonu wyników ma być negatywna. W przypadku indeksu S&P500 prognoza mówi, iż średni zysk spółek spadnie o 2,2 procent, co będzie pierwszym tego typu wydarzeniem od 2020 roku. Problem w tym, iż średni zysk będzie krył w sobie również spektakularne zwyżki w branżach, które odbudowują się pandemicznej recesji. Niestety, spadek zysków mają zanotować też spółki technologiczne, co nie będzie zaskoczeniem, gdy uwzględni się zachowanie cen akcji i informacje o zwolnieniach w branży, które wyprzedziły publikacje raportów za IV kwartał. Taki układ sił sprzyja jednak pozytywnym, jak i negatywnym niespodziankom, co razem składa się w pole gry, na którym pojawi się nowa dawka rynkowej zmienności.
Adam Stańczak
Analityk