Wczorajsze zamknięcia na amerykańskich parkietach sugerują pesymizm. Indeks S&P 500 stracił 1,20%, a Nasdaq 1,35% (kolejnym poziomem wsparcia są okolice tegorocznych minimów na wysokości 10100 pkt. Poranne zamknięcie japońskiego rynku (-0,94%) i kwotowania kontraktów na indeks DAX (-0,36%) wspierają ten pogląd.
Dominują
niedźwiedzie
Piotr Neidek, BM mBanku
Z kilkoma wyjątkami, także i dzisiaj na azjatyckich parkietach dominują niedźwiedzie. Kosmetyczna zwyżka SET Index (0,3%) czy Kuala Lumpur Composite Index (0,1%) trudno uznać za przejaw optymizmu. Na pozostałych parkietach obowiązuje kolor czerwony. Shanghai Composite Index kilka minut po godzinie 7:00 tracił 0,4% rozpoczynając test denka utworzonego podczas sesji datowanej na 21 grudnia. Pojawia się cień szansy na to, że byki wkroczą na parkiet i wykorzystają nadarzającą się okazję do uformowania oG&R. Takiej możliwości nie mają w Seulu, gdzie kolejną sesję KOSPI traci na wartości. Dzisiejsza przecena (1,6%) to przejaw dominacji podaży a kolejne wsparcie to już tylko tegoroczne denko.
Niewiele brakowało, a wczoraj WIG ponowiłby wyczyn sprzed tygodnia. Tym razem europejskim liderem wzrostów okazał się londyński parkiet. Tuż za nim uplasowały się warszawski oraz grecki, jednakże w pozostałych miejscach dominowały spadki. Zestawienie najgorszych indeksów zamknął BET Index (-3,7%), który w ciągu jednego dnia przekreślił miesięczny wysiłek byków. Podobny ruch mogą dzisiaj wykonać DAX oraz CAC 40, które jak na razie jeszcze się bronią wewnątrz konsolidacji. Poranne notowanie kontraktów na niemiecki indeks wskazuje na ujemne otwarcie. Wycena poniżej 14000 punktów to dodatkowe ryzyko uruchomienia reakcji łańcuchowej na Deutsche Boerse. Problem z kontynuacją wzrostów ma mDAX. Benchmark średnich spółek wprawdzie pozostaje powyżej wyłamanej linii trendu spadkowego, ale sił do wzrostów to raczej nie widać za wiele. Także koncepcja flagi zdaje się być już zanegowana. Pozostaje jeszcze szansa na uformowanie się oG&R, o ile tylko bykom uda się utrzymać strefę 24300-24400 punktów w nienaruszonym stanie.
Na Wall Street zamiast rajdu Świętego Mikołaja, widoczna jest krucjata baribali. Wprawdzie DJIA (-1,1%) nadal pozostaje wewnątrz lokalnej konsolidacji, to jednak miejsca do obrony ma już niewiele. Podstawa klina 32000 punktów nadal ściąga a to ma prawo doprowadzić do uruchomienia mechanizmu łańcuchowego. Na korzyść negatywnej koncepcji przemawia słabość S&P 500 (-1,2%) i podażowy magnes zlokalizowany na wysokości 3500-3600 punktów. Tam znajduje się podstawa średnioterminowego trójkąta, który przybrał postać klina. Na najniższym w tym roku poziomie zamknął się wczoraj Nasdaq (-1,4%), któremu najmocniej zaszkodziła przecena akcji spółki Apple (-3,1%). Z pośród pierwszych trzydziestu największych spółek jedynie walory Tesli były na plusie. Ogólna sytuacja techniczna technologicznego indeksu pozostaje negatywna a miejsca do spadków wciąż jest sporo. Test psychologicznej bariery 10000 punktów jest już na wyciągnięcie jednej sesji.
Warszawski parkiet, na tle europejskiej sekcji emerging markets, wypadł szczególnie dobrze. Wprawdzie zwyżkę indeksu WIG o 0,1% trudno uznać za sukces byków, ale na tle parkietów Starego Kontynentu był to wynik godny uznania. Niewiele zabrakło, aby w dniu wczorajszym zdetronizować londyński FTSE, jednakże obecność na pudle (WIG okazał się trzecim najmocniejszym indeksem w Europie) to też dobry wynik. Od strony technicznej trwa konsolidacja na półce cenowej w oczekiwaniu na bardziej zdecydowane ruchy indeksu DAX. Największe spółki wczoraj zachowywały się przyzwoicie, chociaż słabość CD Projektu może dalej martwić. Świetnie zachowuje się CCC, który jest o krok od zanegowania długoterminowego układu spadkowego. Do końca roku pozostały już tylko dwie sesje i wraz z presją na efekt stycznia, nad Wisłą może się już niewiele zmienić. Chyba że WIG20 zamknie się poniżej 1681 punktów, czyli przełamie podstawę kilkutygodniowego prostokąta. Do tej wysokości byki mogą czuć się względnie bezpieczne, aczkolwiek dzisiaj mogą być wywołane do tablicy.