Początek tygodnia na Wall Street wypadł zdecydowanie po myśli akcyjnych byków. Wszystkie indeksy zakończyły sesję wysoko nad kreską. Nasdaq umocnił się o 3,4%, jednakże lokalny opór wyznaczony przez piątkowy sufit 10766 pkt nie został zaatakowany. Najbliżej przełamania był DJIA (+1,9%), który nadal pozostaje wewnątrz konsolidacji. Interesująco przedstawia się benchmark szerokiego rynku. S&P 500 (+2,6%) ponownie przypuścił atak na 3700 pkt, jednakże kolejny raz finisz wypadł poniżej. Kluczowym oporem w krótkim terminie pozostaje wyspa odwrotu, jaka pojawiła się w pierwszej dekadzie października. Jej sufit 3806 pkt stanowi wyzwanie dla jankeskich byków a patrząc na poranne notowanie kontraktów na S&P 500 (+1,6%), pojawia się szansa na kontynuację korekty. Z drugiej strony tak wysokie otwarcie rynków kasowych, jak obecnie wskazują futures, może jedynie okazać się pożywką dla niedźwiedzi do wyprowadzenia spadkowej kontry.
WIG20 naruszył linię trendu spadkowego. Jest to jeden z kluczowych warunków, którego spełnienie jest wymagane do podjęcia dyskusji o powrocie byków na parkiet. Podwójne dno oraz gwiazda poranna z przełomu miesięcy, wspierają wczorajszy sygnał. Podręcznikowo została stworzona baza do wyprowadzenia wzrostowej kontry. Poprzednia korekta z września, wzrostowa osiągnęła długość 142 punktów. W wakacje bykom udało się ugrać 162 oczka zaś w maju 210 pkt. Październikowe podbicie to już tylko nieco ponad 100 punktów zatem z każdym tygodniem reakcja popytu jest coraz mniejsza. Jeżeli zatem obserwowane wydarzenia nie przełożą się na mocniejszą kontrę, będzie trzeba przygotować się na testowanie denka z 2020 r. (1248 pkt). Z drugiej strony na wykresie tygodniowym widać podwójne dno a to uprawnia kupujących do łapania spadających noży z myślą o zakończeniu bessy nad Wisłą.
Byki w ofensywie
Kamil Cisowski, DI Xelion
Na początek drugiej połowy października rynki akcji, w szczególności amerykański, dostarczyły ponownie ogromnej dawki emocji. Tak jak pisaliśmy wczoraj, rano kontrakty futures i zachowanie giełd w Azji sugerowało, że pomimo piątkowej wyprzedaży w USA nastroje szybko się poprawią. Finalnie otwarcie w Europie miało już miejsce na niewielkich plusach, a próba ich negacji zakończyła się niepowodzeniem już w pierwszej godzinie handlu. Później do końca dnia widzieliśmy już niemal nieprzerwany ruch w górę, który przyniósł na głównych indeksach wzrosty od 0,90% (FTSE 100) do 2,37% (IBEX), w większości przypadków wyraźnie wyższe, tej drugiej wartości. Wynik Londynu ograniczyło bardzo wyraźne umocnienie funta, który w trakcie dnia wybił już poziom 1,14, by dopiero powyżej niego lekko się skorygować. Rentowności brytyjskich 10-latek gwałtownie spadają po tym jak J. Hunt wycofuje się z większości deklaracji swojego poprzednika, w poniedziałek testowały już wsparcie na poziomie 4%. Kurs EUR/USD wzrósł z 0,974 do 0,986 dzisiaj rano, dając wsparcie złotemu (EUR/PLN znalazł się poniżej 4,80). Gdy dołożymy do tego silne spadki cen gazu (tym razem większe w USA) i presję na spadki rentowności amerykańskiego długu skarbowego, otrzymujemy kompletny obraz nagłego wzrostu apetytu na ryzyko.
GPW właściwie „przeszła” obok świetnej sesji, WIG20 wzrósł o 1,20%, mWIG40 o 0,97%, a sWIG80 spadł o 0,60% przy niezwykle niskich obrotach (637 mln zł). Nie jest to jednak duże zaskoczenie, gdy uwzględni się jak dobrze główny indeks zachowywał się w piątek na tle reszty świata i fakt, że na poziomie lokalnym dzień został zdominowany przez doniesienia, że Polsce grozi zablokowanie dotacji z funduszu spójności na lata 2021-27. Zważywszy, że mówimy o środkach, które w przyszłym roku zadecydują zapewne o recesji lub jej braku, wczorajszą reakcję należy określić jako najlepszą z możliwych. Scenariusz braku środków nie jest naszym zdaniem zdyskontowany, traktujemy zachowanie rynku jako niewiarę w to, że rząd mógłby nie spełnić żądań Brukseli z przyczyn ideologicznych, gdy na szali znajduje się nie tylko przyszłość gospodarki w kolejnych latach, ale też wynik wyborów.
Na Wall Street błyskawicznie zapomniano o piątku, indeksy otworzyły się olbrzymimi wzrostami i utrzymały je do końca dnia. S&P 500 wzrósł o 2,65%, a Nasdaq o 3,43%. Bank of America i BNY Mellon opublikowały świetne raporty, po których rosły odpowiednio o 6,06% oraz 5,08%, ciągnąc za sobą resztę sektora (JP Morgan drożał o 4,20%, zamykający dziś okres publikacji największych instytucji finansowych w USA Goldman Sachs o 2,24%). Przed sesją poznamy także ważne raporty Johnson&Johnson i Lockheed Martin.