Rynki finansowe, przedsiębiorcy i konsumenci – wszyscy zdają się żyć inflacją, której odczyt dla USA pojawi się w czwartek. Konsensus rynkowy wynosi 8,1 proc., a więc o cały punkt procentowy mniej niż dotychczasowy szczyt inflacji CPI z czerwca tego roku. Wtedy odczyt wyniósł 9,1 proc. Wydaje się więc, że szczyt tempa wzrostu cen w USA może być już za nami.
Potwierdzać mogą to także oczekiwania rynku. W pierwszej połowie października rynkowa miara dla średniej inflacji w terminie pięciu lat spadła do 2,14 proc. To najniższy poziom od stycznia 2021 r. Również wśród konsumentów oczekiwania inflacyjne zdają się spadać. Bank Rezerw Federalnych w Nowym Jorku poinformował, że mediana jednorocznych oczekiwań inflacyjnych spadła o 0,3 pkt proc., do 5,4 proc., co stanowi najniższą wartość od września 2021 r.
Spadek oczekiwań inflacyjnych zdaje się być dobrą wiadomością dla rynków, ponieważ może to oznaczać mniej miejsca dla Fedu do dalszych podwyżek stóp procentowych. To z kolei może też wpływać na uspokojenie sytuacji na rynku amerykańskich obligacji, co mogłoby powstrzymać ich wyprzedaż i ogólnie zmniejszyć zmienność na rynkach finansowych. Oddech mogliby także złapać wtedy inwestorzy giełdowi. Faktyczny brak spadku inflacji w USA mógłby prowadzić do odmiennych konsekwencji. Stąd odczyt ten może być istotny dla rynków.