W Polsce inflacja pobiła kolejny rekord, sięgając 17,2% r./r. przy oczekiwanych 16,5% r./r. i odczycie 16,1% r./r. przed miesiącem. Dynamika miesięczna była najwyższa od maja, co więcej w większym stopniu wywołana została niespodzianką na poziomie inflacji bazowej niż niemonetarnych komponentów (być może z wyjątkiem wzrostu cen opału o 12,1% m./m.).
Pomimo ciosu danych inflacyjnych główne rynki na kontynencie zainicjowały przed otwarciem w USA drugą falę wzrostów, finalnie zamykając dzień zwyżkami od 0,18% (FTSE 100) do 1,51% (CAC 40). Bez turbulencji nie obyło się na rynku walutowym, ale finalnie w poniedziałek rano kurs EUR/USD dalej przekracza 0,98, a GBP/USD 1,12. WIG20 spadł o 0,16%, ale mWIG40 wzrósł o 1,40%, a sWIG80 o 0,66%. Głównym hamulcowym indeksu było PZU (-4,22%) nie reagujące pozytywnie na informacje o zakupach akcji Orlenu od Skarbu Państwa. Co ciekawe, podobnego problemu nie miał PKO BP, również zaangażowany w transakcję.
Poprawa nastrojów okazała się niezwykle krótkotrwała, notujące w okolicach europejskiego zamknięcia wzrosty indeksy amerykańskie kończyły dzień wyprzedażą. S&P 500 i Nasdaq spadły po 1,51%, jeszcze słabszy był DJIA (-1,71%). Korygujące się na początki dnia rentowności obligacji gwałtownie odbiły w końcowej fazie sesji, w przypadku 2-latek zamykając się prawie 15 pb. powyżej dziennych minimów. Fala podaży obu klas aktywów w końcówce dnia nosiła znamiona kontynuacji delewarowania, wynikającego z końca kwartału. Warto zwrócić uwagę, że po raz pierwszy od dłuższego czasu pojawił się delikatny sygnał, że któryś z ważnych członków FOMC zaczyna się niepokoić efektami gwałtownych podwyżek – Lael Brainard stwierdziła, że choć walka z inflacją jest najważniejszym elementem mandatu Komitetu, musi on też monitorować rosnące ryzyka dla globalnej stabilności finansowej.
Kontrakty futures na europejskie indeksy gwałtownie spadały w nocy, ale na godzinę przed rozpoczęciem handlu bardzo silnie odbijają, co utrudnia przewidzenie otwarcia. Najprawdopodobniej okaże się ono jednak spadkowe, o ile ruch nie znajdzie potwierdzenia w nowych informacjach. Dzień może mieć bardzo chaotyczny przebieg – na rynku krąży co najmniej kilka plotek o potencjalnych poważnych konsekwencjach. Być może najważniejszą są doniesienia o potencjalnej niewypłacalności Credit Suisse, którego kapitalizacja spadła już do około 10 mld CHF, a koszt CDS (credit defaulut swaps) jest na najwyższym poziomie od 2009 r. Wciąż niezwykle nerwowa atmosfera panuje w Wielkiej Brytanii, gdzie L. Truss i K. Kwarteng walczą z ryzykiem rebelii w ramach Partii Konserwatywnej po reakcji rynkowej na planowane obniżki podatków. Wreszcie, pojawiły się doniesienia, że OPEC+ może ogłosić cięcia produkcji o skali 1,0,-1,5 mln baryłek dziennie, by zapobiec dalszym spadkom cen ropy. Ruch taki oczywiście byłby negatywny z perspektywy globalnego wzrostu i perspektyw inflacyjnych. Pozytywne doniesienia płyną z Ukrainy, gdzie Rosjanie utracili Łyman, istotne strategicznie miasto w obwodzie donieckim, ale ich kolejne porażki poza nadzieją budzą także obawy o dalszą eskalację wojny.
Dziś PMI dla przemysłu
Ignacy Budkiewicz, BM BNP Paribas Bank Polska
Piątkowa sesja była udana dla największych rynków Starego Kontynentu – niemiecki indeks DAX zyskał 1,16%, a francuski CAC40 1,51%. Jeśli chodzi o szeroki rynek w Polsce, indeks WIG zyskał 0,23%, a najmocniej zachowywały się spółki z drugiej linii i indeks mWIG40 wzrósł o 1,4%. Słabiej zachowywał się indeks blue chips, który stracił 0,16% i tym samym kontynuuje tendencję spadkową w kierunku „dołków covidowych”. Była to także ostatnia sesja w trzecim kwartale i w tym okresie indeks największych polskich spółek zamykając się na poziomie 1377,91pkt, zanotował stratę w wysokości 18,8%. Najmocniejszym komponentem tego dnia był KGHM, który zyskał 3,91%, korzystając na wzroście cen miedzi w ostatnich dniach. Najsłabiej radziły sobie walory PZU, które straciły 4,22%. Walory ubezpieczyciela kontynuują ruch spadkowy po odcięciu dywidendy, w kierunku okolic poziomu 20 zł.