Już po raz kolejny w ostatnich tygodniach GPW okazuje się być jedną z najsłabszych giełd Starego Kontynentu. Indeks szerokiego rynku spadł o 3,4 proc. Mocniej tracił WIG20, którego wykres kursu zanurkował o 4,3 proc. Tak nisko WIG20, pomijając okres z początku pandami koronawirusa, był ostatnio podczas kryzysu finansowego w latach 2008–2009. Na tle tak wyraźnych spadków firmy drugiej i trzeciej linii, można powiedzieć, że brylowały. mWIG40 osunął się o 1,6 proc., a sWIG80 – o 1,5 proc. Obroty wyniosły 1,1, mld zł.
O tym, jak kiepska była czwartkowa sesja niech świadczy fakt, że spadały ceny akcji wszystkich firm w indeksie WIG20. Najmniej straciły walory Pepco, bo 0,7 proc. Dobrze wyglądały też papiery Asseco Poland oraz PGE, których spadki nie przekroczyły 2 proc. Na przeciwnym biegunie były jednak firmy surowcowe. Papiery Orlenu traciły 6,2 proc., a JSW oraz PGNiG taniały o odpowiednio 6,9 proc. i 6,4 proc. Nie był to też dobry dzień dla banków. Wśród nich sprzedający upodobali sobie akcje PKO BP, które zanurkowały o 6,1 proc. Źle sytuacja wyglądała również na wykresach notowań mBanku oraz Banku Pekao, które spadały o odpowiednio 5,1 proc. i 5,7 proc. Wśród spółek z indeksu mWIG40 rosły akcje Famuru, które zyskały ostatecznie 2,2 proc. Dobrze prezentowały się też zyskujące 3,3-proc. walory ING. Na przeciwnym biegunie były tracące odpowiednio 6,1 proc. i 4,8 proc. papiery PKP Cargo oraz Kruka.
Przyglądając się najmniejszym firmom, widać, że jedną z najmocniejszych zwyżek pokazały akcje Shopera, które zyskały 3,9 proc. Z kolei wśród niedźwiedzi prym wiodły spadające o 9,7 proc. akcje ZE PAK. Bardzo słabo sytuacja wyglądała wśród indeksów branżowych, wśród których niemal każdy świecił na czerwono. Na pozostałych europejskich parkietach również widać było spadki, jednak te nie były aż tak znaczące.