Paniki nie zaobserwowano również na parkiecie. Indeks WIG20 wzrósł na otwarciu o 2,27 proc. Zdaniem analityków, inwestorzy mogli spodziewać się wyliczeń deficytu na tak wysokim poziomie – resort finansów już wcześniej wysyłał na rynek sygnały o problemach z domknięciem przyszłorocznego budżetu. Według nich, dobrym ruchem było podanie kwoty deficytu podczas weekendu, kiedy giełdy nie pracują. Dodatkowo polskiej giełdzie pomaga lepsza koniunktura na rynkach światowych.
- Zwyżki na Wall Street zmniejszyły niepewność związaną z piątkowymi danymi Departamentu Pracy, co znalazło swoje przełożenie we wzrostach w Azji dzisiaj rano. Dodatkowo sygnały jakie napłynęły po weekendowym spotkaniu państw grupy G20 są optymistyczne. Jedną z najważniejszych informacji jest ta, iż programy mające wspierać gospodarkę, będą utrzymywane – uważa Marek Rogalski, analityk Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska.
- Informacja o przyszłorocznym deficycie nie jest żadnym szokiem, sytuacja jest pod kontrolą, a Polska w oczach inwestorów finansujących nasz dług pozostaje państwem wiarygodnym finansowo - podkreśla Dariusz Filar, członek RPP. Nie oznacza to jednak, że rynki w ogóle nie zareagują. - Większej zmienności i silniejszego osłabienia krajowej waluty można spodziewać się w dalszej części dnia lub nawet jutro, kiedy rynek odzyska pełną płynność. Biorąc jednak pod uwagę reakcje inwestorów, jakie towarzyszyły i towarzyszą problemom budżetowym w Czechach, można spodziewać się, iż osłabienie złotego nie będzie długotrwałe – oceniają analitycy TMS Brokers.