Bolesny początek hossy na rynku obligacji

Różnie można nazywać ostatnie lata na rynkach obligacji. Z pewnością jednak początek tej dekady przerwał wieloletni trend wzrostowy cen (spadków rentowności). Wciąż wielu klientów TFI odczuwa trudne lata 2021–2022, a stopy zwrotu części funduszy dłużnych w okresie czterech lat pozostają ujemne.

Publikacja: 15.02.2025 15:45

Bolesny początek hossy na rynku obligacji

Foto: Adobestock

Inwestujący dziś w fundusze dłużne są w dość komfortowej sytuacji. Wysokie rentowności papierów skarbowych sprawiają, że nawet ich przecena nie musi oznaczać spadku notowań samego funduszu. Nic więc dziwnego, że ostatnim miesiącem, w którym saldo sprzedaży funduszy dłużnych było pod kreską, był grudzień 2022 r. Od tamtego czasu do funduszy dłużnych wpływa po kilka miliardów złotych, ale sporo klientów, oglądając swoje rachunki, z pewnością przypomina sobie ciężkie lata 2021–2022.

Inflacja i wojna

Na polskim rynku obligacji mamy hossę – zdąrzył już obwieścić niejeden zarządzający czy analityk, zwłaszcza latem i wczesną jesienią zeszłego roku, kiedy rentowności papierów skarbowych rzeczywiście zniżkowały, a do tego były niemałe szanse na obniżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej już w marcu tego roku. Wówczas pewnie mało kto spodziewał się, że jeszcze przed końcem 2024 r. wspomniany wskaźnik zawędruje nawet powyżej 6 proc., a po pierwszych kilku tygodniach nowego roku będzie wyżej niż na koniec 2024 r. Wciąż jastrzębie stanowisko prezesa NBP Adama Glapińskiego z jednej strony oraz przecena papierów skarbowych na rynkach bazowych sprawiają jednak, że „nadzwyczajne zyski” z długoterminowych obligacji skarbowych, które mogłyby pojawić się w razie gwałtownego spadku dochodowości, a którymi kusili inwestorów zarządzający w połowie poprzedniego roku, nadal pozostają raczej w sferze nadziei. Co więcej, najświeższe dane o inflacji w USA okazały się być wyższe od prognoz, a to oczywiście impuls do przeceny tego rodzaju aktywów (wzrostów dochodowości) nie tylko amerykańskich, ale i innych krajów. – Pierwszą reakcją były wyraźne spadki akcji i długu, ale efekt okazał się krótkotrwały, m.in. za sprawą licznych opinii, że za zaskoczenie mogła odpowiadać nowa metoda odsezonowania. Ekonomiści zwracają także uwagę na fakt, że za 30 proc. wzrostu odpowiadała kategoria shelter, której sposób wyliczania przez BLS jest opóźniony i kontrowersyjny – komentował Kamil Cisowski z DI Xelion. Jak wskazali analitycy BM mBanku, oczekiwania na obniżki stóp procentowych w USA coraz mocniej odsuwają się jednak w czasie, obecnie cięcie o pełne 25 pkt baz. rynek wycenia dopiero podczas październikowego posiedzenia.

W tym tygodniu doszedł jednak jeszcze jeden wątek – rozmowy między Donaldem Trumpem a Władimirem Putinem. Obaj przywódcy zgodzili się, że czas na rozpoczęcie negocjacji dążących do zakończenia wojny w Ukrainie.

– Trump poinformował, że bez żadnych konsultacji z europejskimi sojusznikami przeprowadził w środę rozmowę z Władimirem Putinem, zarysowując plan pokojowy, który właściwie przed początkiem negocjacji oznacza spełnienie wszystkich głównych postulatów Rosji, zakładając neutralność Ukrainy i ustępstwa terytorialne oraz brak amerykańskiej obecności wojskowej na terenie tego państwa – wskazywał Cisowski.

W środę informacja ta na ogół poprawiła nastroje na rynkach, ale w czwartek indeksy akcji zaczynały sugerować przesilenie ostatniego rajdu, natomiast obligacje na ogół umacniały się. W środę oprocentowanie obligacji dziesięcioletnich USA wzbiło się nawet powyżej 4,65 proc. Dla porównania dzień przed pierwszą w tym cyklu obniżką stóp procentowych przez Fed wskaźnik ten był na poziomie 3,65 proc., a tuż przed zwycięstwem w wyborach prezydenckich Donalda Trumpa na 4,3 proc. Czwartek przyniósł niewielkie umocnienie.

Czy rentowności spadną

W Polsce rynek w lutym jest dość mocno rozchwiany. Częściowo to skutek zachowania się rynków bazowych, ale też przez czynniki lokalne. Od ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej, która pozostawiła stopy bez zmian, rentowności krajowych obligacji raczej rosną. – Od dłuższego czasu podtrzymujemy zdanie, że w obecnym środowisku ekspansywnej polityki fiskalnej oraz odbicia inflacji nie ma mowy o obniżeniu stopy referencyjnej przez władze monetarne. W naszej opinii prawdopodobnie nowa projekcja inflacji, która zostanie opublikowana w lipcu, może być pierwszym zaczątkiem do zmiany nastawienia u większości członków RPP – komentował Fryderyk Krawczyk, dyrektor inwestycyjny VIG/C-Quadrat TFI.

W środę dochodowość papierów dziesięcioletnich sięgała nawet 5,97 proc. przy zwyżce o 8 pkt baz. W czwartek zaś było to już 5,87 proc. Tegoroczny szczyt to jak na razie 6,11 proc.

Jak wygląda sytuacja w dłuższym horyzoncie i czy rzeczywiście na krajowym rynku obligacji mamy hossę? Przypomnijmy, że w 2021 r. oprocentowanie papierów dziesięcioletnich wzrosło aż 2,4 pkt proc., a w roku następnym aż o 3,2 pkt proc. Dopiero rok 2023 przyniósł umocnienie, natomiast w 2024 r. rentowności znów znalazły się wyżej. Ciężkie lata 2021–2022 sprawiły, że nadal sporo funduszy dłużnych w ostatnich czterech latach notuje straty.

Zacznijmy od indeksu polskich obligacji TBSP, który na koniec stycznia 2021 r. sięgał 2040 pkt. Obecnie jest zaś zaledwie 0,3 proc. wyżej. Fundusze dłużne z wyższym duration od końca stycznia 2021 r. do najświeższej wyceny (12 lutego) średnio są wręcz pod kreską, choć tylko 0,4 proc. Najgorsze produkty notują wciąż kilkunastoprocentową stratę. A przypomnijmy, że styczeń i luty 2021 r. były jednymi z najlepszych w historii miesięcy pod względem napływów do funduszy obligacji. Klienci, którzy wówczas zainwestowali w fundusze dłużne, do dziś mogą być więc pod kreską, zwłaszcza realnie, czyli po uwzględnieniu inflacji.

W nieco krótszym okresie jest oczywiście zdecydowanie lepiej. Za okres ostatnich trzech lat średnie wyniki funduszy papierów krótkoterminowych zbliżają się do 20 proc. i są to wyniki konkurencyjne wobec większości funduszy akcji, natomiast te o dłuższym duration zarobiły po ponad 10 proc. W samym styczniu, przy sporej zmienności rynku długu, fundusze dłużne zarabiały po około 0,6 proc.

Jak jest zatem z hossą polskich obligacji i co dalej? – Moim zdaniem dla wyniku na polskich obligacjach skarbowych w najbliższych miesiącach większe znaczenie będą miały wysokie wypłacane kupony niż zmiany cen samych obligacji – przewiduje Hubert Kmiecik, zarządzający Amundi TFI. – Oczekujemy kontynuacji obecnego trendu. W dłuższym horyzoncie czasowym, wraz z oczekiwanymi obniżkami, powinniśmy mieć tendencję do wzrostu cen. Pozostajemy optymistycznie nastawieni do tej klasy aktywów – zapewnia Kmiecik.

Do środy tegoroczna stopa zwrotu indeksu TBSP sięgała 0,4 proc. Fundusze dłużne na ogół w tym roku przynoszą dodatnie stopy zwrotu. Inwestorzy zagraniczni bardziej, zdaje się, cenią sobie jednak polskie akcje. Indeks polskiego szerokiego rynku urósł w tym roku o 16 proc.

Polacy kupują obligacje

Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w ubiegłym roku inwestorzy zagraniczni zwiększyli ekspozycję na krajowe papiery skarbowe ze 132,2 mld zł do 148,4 mld zł. Znacznie chętniej w tego typu aktywa lokują oszczędności gospodarstwa domowe, których portfel obligacji powiększył się aż o 34 mld zł, do 145,8 mld zł. Dodatkowo za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych w zeszłym roku w polskie obligacje zainwestowano około 32 mld zł.

Opinia

Do lepszego zachowania obligacji konieczne są spadki inflacji

Izabela Sajdak zarządzająca, BNP Paribas TFI

Inwestorzy ciągle liczą na powrót banków centralnych do luzowania monetarnego, które spowodowałoby spadek kosztu pieniądza. Jednak inflacja wciąż utrzymuje się w większości krajów na podwyższonym poziomie. W takim otoczeniu władze monetarne wstrzymują się z decyzjami o obniżkach stóp procentowych. To powoduje, że inwestorzy muszą dostosować oczekiwania i rentowności obligacji idą w górę. W ubiegłym roku średnia inflacja na świecie wyniosła według szacunków MFW 5,8 proc., przy czym w państwach rozwiniętych wzrost cen wyniósł 2,6 proc., a w krajach rozwijających się 7,9 proc. Według prognoz MFW w tym roku inflacja na świecie spadnie do 4,3 proc. i będzie powoli spadać w kolejnych latach. W 2029 r. ma wynieść globalnie 2,9 proc. MFW przewiduje, że w krajach rozwiniętych inflacja będzie się średnio utrzymywać na poziomie 2 proc.

Spadająca inflacja na świecie powinna wspierać notowania obligacji stałokuponowych w dłuższym terminie. W pozytywnym scenariuszu braku istotnych szoków cenowych stopy procentowe powinny spadać. Impulsem dla wzrostu cen obligacji byłby też spadek ryzyka geopolitycznego, w tym zakończenie konfliktów m.in. na Bliskim Wschodzie oraz w Ukrainie, a także globalne zacieśnienie polityki fiskalnej. Mniejsza podaż obligacji wspiera ich ceny, a więc przyczynia się do spadku rentowności.paan

Fundusze inwestycyjne
Przebudzenie elit w Europie impulsem dla giełd
Fundusze inwestycyjne
Obligacje zajmują coraz większą część tortu
Fundusze inwestycyjne
Przy okienkach TFI bez przełomu
Fundusze inwestycyjne
Złoto wraca na tron, a cała reszta osiąga książkowe wyniki w styczniu
Fundusze inwestycyjne
Adam Łukojć: mogłem odejść tylko poza rynek
Fundusze inwestycyjne
Szum wokół rewolucji SI zrodził wiele okazji inwestycyjnych w Polsce i Europie