W I półroczu TFI zdominowały III filar emerytalny – wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego. W formie funduszy inwestycyjnych założonych zostało ponad 35 tys. nowych indywidualnych kont emerytalnych IKE (20,4 tys. rok wcześniej) i 21 tys. nowych indywidualnych kont zabezpieczenia emerytalnego IKZE (wobec 14 tys. przed rokiem). Inne instytucje – zakłady ubezpieczeń, domy maklerskie, banki, PTE (oferują IKE i IKZE w formie dobrowolnych funduszy emerytalnych, czyli DFE), zbliżyły się w najlepszym wypadku do 1/4 tego wyniku (mowa o ubezpieczycielach).
Słabość systemu pomaga
Ale to, że ktoś założył IKE lub IKZE, jeszcze nie znaczy, że będzie regularnie zasilał konto, dlatego bardziej wiarygodny obraz daje analiza wartości wpłat na konta. W kategorii IKE TFI wyprzedziły pod tym względem ubezpieczycieli i przyjęły ponad 186 mln zł wpłat, o 22 proc. więcej niż rok temu. W kategorii IKZE zarządzający już wcześniej byli liderami.
Jak to się stało, że zapowiedź kolejnych zmian w systemie emerytalnym nie zniechęciła Polaków do samodzielnego oszczędzania na emeryturę? Można by pomyśleć, że skoro za dwa lata będzie trzeba odkładać od 2 do 4 proc. w pracowniczych planach kapitałowych (PPK), po co teraz zawracać sobie głowę trzecim filarem.
Tymczasem stało się dokładnie odwrotnie. – Szeroko zakrojona dyskusja o planach przekształcenia OFE i wprowadzenia obowiązkowych planów emerytalnych w firmach zwróciła uwagę Polaków na ważną rzecz – państwowy system emerytalny w obecnym kształcie nie gwarantuje emerytury wystarczającej na pokrycie kosztów utrzymania – tłumaczy Łukasz Tymoszuk, menedżer ds. kluczowych klientów Union Investment TFI. – O ile teraz na jednego emeryta pracują ponad trzy osoby, o tyle w 2060 r. będzie to już tylko jedna osoba według prognoz ZUS – dodaje. Państwowy system nie będzie w stanie zapewnić nam wystarczających emerytur. – A zatem uzupełnienie wypłat z ZUS oszczędzaniem na IKE, IKZE, PPE i nowych PPK jest nieuniknione – przekonuje Tymoszuk.
Niewydolność systemu to jedno, a jego niestabilność – drugie. Dzięki rządowym planom wprowadzenia kolejnej rundy zmian w systemie emerytalnym – od „skoku na OFE" rządu Donalda Tuska minęły zaledwie trzy lata – Polaków łatwiej przekonać, że emeryturę lepiej zapewnić sobie z wielu źródeł.