W poniedziałek rano wydawało się, że to amerykański dolar będzie jednym z głównych wygranych zamieszania związanego z decyzją OPEC+ o ograniczeniu produkcji surowca. Wyraźnie zyskiwał on w stosunku do euro. Para EUR/USD zjechała nawet poniżej poziomu 1,08. Siłę dolara widać było także w zestawieniu z innymi walutami.
Zwroty akcji
– Droższa ropa może podbić inflację, a to z kolei wpłynie na opóźnienie potencjalnego pivotu w wielu bankach centralnych. Teoretycznie może wzrosnąć też ryzyko wystąpienia recesji zamiast tzw. miękkiego lądowania gospodarki. W sytuacji ostatniego wyprzedania dolara względem wielu walut stwarza to pretekst do jego odbicia. Na to wszystko nakłada się też krótszy handlowo tydzień (bo w Wielki Piątek część rynków nie pracuje), chociaż bogaty w ważne publikacje – dzisiaj indeksy PMI i ISM dla przemysłu, w środę dla usług, a w piątek dane departamentu pracy – wskazywał w poniedziałek rano Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
– Działania OPEC mają negatywny wpływ na większość rynków, kontrakty futures sugerują otwarcie w Europie, a zapewne także w Polsce na lekkich minusach. Pomimo chwilowych perturbacji wywołanych decyzją kartelu nie wykluczamy, że rynkowe efekty jego działań zaczną wygasać w ciągu najbliższych godzin, po wyraźnym umocnieniu osłabi się dolar, a rynki akcji powrócą do wzrostów – podkreślał z kolei w komentarzu porannym Kamil Cisowski, dyrektor zespołu analiz i doradztwa inwestycyjnego DI Xelion. Kolejne godziny handlu pokazały faktycznie, że dolar wcale nie musi być głównym wygranym całej sytuacji.
Im bowiem dłużej trwał poniedziałkowy handel, tym dolar stawał się coraz słabszy. Doszło nawet do tego, że jego wycena była niższa niż w piątek na zamknięciu. Para EUR/USD zaczęła znów zbliżać się do poziomu 1,09.