Na otwarciu dzisiejszej sesji giełdowi inwestorzy handlowali akcjami Ferro po 24,5 zł, co oznaczało spadek kursu o 3,9 proc. W kolejnych minutach zniżki sięgały nawet 5,9 proc. Istotny spadek notowań to konsekwencja stosunkowo słabych wyników wypracowanych przez grupę w II kwartale. Wprawdzie w tym czasie jej przychody nieco wzrosły, bo o 2,2 proc. (do 224,2 mln zł), ale zyski już okazały się znacznie słabsze. EBITDA spadła o 12 proc. (do 30,4 mln zł), a wynik netto o 67,8 proc. (do 19 mln zł). W tym kontekście trzeba jednak pamiętać, że rok temu miało miejsce istotne zdarzenie jednorazowe związane ze zwrotem podatku CIT za 2012 r.
Ze względu na bardzo dobry początek roku, w grupie Ferro lepiej niż wyniki za II kwartał wygląda całe półrocze. Z drugiej strony nie jest ono w pełni porównywalne z I połową 2021 r., gdyż przychody i zyski Termetu i Testera są konsolidowane od 1 marca 2021 r. Ponadto spółka przyznaje, że w tegorocznych rezultatach widoczny jest wpływ wzrostu kosztów finansowych, związany w głównej mierze ze wzrostem kosztów obsługi zadłużenia i ujemnych różnic kursowych.
W I półroczu Ferro zanotowało wzrosty przychodów zarówno w Polsce jak i na rynkach zagranicznych. W samym II kwartale - w ujęciu rok do roku - sprzedaż krajowa jednak nieznacznie spadła. Lepsze wyniki uzyskiwano za to na pozostałych kluczowych rynkach, czyli w Rumunii, Czechach oraz na Słowacji i Węgrzech.
Niezależnie od tego firma konsekwentnie prowadzi dywersyfikację produktową i geograficzną. „Będziemy kontynuować rozwój naszej oferty w kierunku coraz większej kompleksowości i konsekwentnie zwiększać naszą obecność w segmencie szeroko pojętych ekologicznych źródeł ciepła, odpowiadając na bieżące i przewidując przyszłe rynkowe megatrendy. W niektórych obszarach rynku widzimy bardzo duży, niezaspokojony popyt i podejmujemy działania, aby mu sprostać, co jest wyzwaniem w związku z trudną dostępnością komponentów” - mówi cytowany w komunikacie prasowym Wojciech Gątkiewicz, prezes Ferro.