Krajowa branża TFI trwa w stagnacji od kilkunastu lat, i to pomimo dynamicznego wzrostu gospodarczego w Polsce. Za nami coroczna konferencja Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami w Kazimierzu Dolnym. Czuć było przygnębienie?
Rzeczywiście, nie widać wielkiego entuzjazmu. Brakuje nam dużych graczy zarządzających aktywami o potężnych portfelach. Wśród 400 największych na świecie nie ma polskiej firmy.
Nasza branża jest w przededniu wyjścia na świat i pozyskiwania aktywów od międzynarodowych inwestorów. Upatruję w tym dużej szansy, bo jakość naszych zarządzających jest bardzo dobra, potrzeba tylko odwagi.
Na domowym rynku trudno przyciągnąć inwestorów do TFI. Rośnie odsetek Polaków, którzy mogą oszczędzać (70 proc.), ale ciągle lokują pieniądze w banku, trochę w obligacjach Skarbu Państwa. Miejsca na wyrafinowane strategie pomnażania pieniędzy nie ma. W krajach o tradycjach rolniczych stosunek do ryzyka jest umiarkowanie pozytywny.