Stawek, jakie będą płacić firmy, jednak nie podał, mimo że resort ma już ich propozycje, i to uzgodnione z ministrem finansów, którego głos w tej sprawie jest kluczowy. Zdaniem Woźniaka ostateczna propozycja dotycząca opodatkowania wydobycia zostanie ustalona w toku konsultacji międzyresortowych i społecznych. Już dziś zapowiada, że na pewno nie będzie tak dotkliwa dla spółek, jak w przypadku ustawy, która wprowadziła podatek od wydobycia miedzi i srebra.
Przedstawiciele branży oraz eksperci są jednak innego zdania i od dawna wyrażają obawy dotyczące przyszłych opłat. – Informacje na temat opodatkowania wydobycia węglowodorów mają dziś dla firm poszukiwawczych bardzo duże znaczenie, gdyż od tego będzie zależała opłacalność prowadzonego przez nie biznesu. Szczególnie ważna będzie kwota zwolniona z podatku, obejmująca wydatki poniesione na poszukiwania i eksploatację złóż – mówi Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku paliw i gazu. Dodaje, że jej prawidłowe określenie będzie trudne, chociażby ze względu na inną skalę kosztów ponoszonych przy wydobyciu złóż konwencjonalnych i niekonwencjonalnych, w tym gazu łupkowego.
Podatek od wydobycie nie będzie zresztą jedyną daniną, jaką zapłacą spółki wydobywcze. Planowany jest też istotny wzrost tzw. opłaty eksploatacyjnej, która pobierana jest za eksploatację złoża. Woźniak uważa, że obecnie płacona stawka, 6 zł za wydobycie 1?tys. metrów sześc. gazu, jest „na niezwykle niskim poziomie" i rząd chce ją zwiększyć. Co więcej, ma ona trafiać już nie tylko do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i gmin, jak ma to miejsce teraz, ale też do powiatów i województw. Wzrost ma być na tyle duży, aby na proponowanej zmianie nie straciła żadna z instytucji.
Z giełdowych spółek wprowadzane opłaty najbardziej mogą dotknąć PGNiG, które w 2011 r. wydobyło z krajowych złóż 4,3 mld m sześc. gazu.