Na 9,74 zł po ponad 8-proc. zwyżce wyceniano w środę po południu akcję MCI Capital. Tymczasem MCI Management, kontrolowane przez Tomasza Czechowicza, w wezwaniu oferuje 9,8 zł za akcję. Ma już ponad 64 proc. giełdowej spółki, a wezwanie jest do 100 proc.
Warunki pod lupą
Tuż po ogłoszeniu wezwania przez rynek przetoczyła się fala spekulacji o planowanym wycofaniu MCI z giełdy. Jednak – jak potwierdziliśmy – ten krok nie jest planowany. Co więcej, jest on niemożliwy z formalnego punktu widzenia: zgodnie z warunkami emisji obligacji MCI musi być spółką publiczną.
Technologiczny fundusz, działający na zasadach venture capital, jest notowany na GPW od 17 lat. Wartość jego aktywów na akcję (tzw. NAV) wynosi 20,61 zł. A zatem dyskonto sięga 52 proc.
– Z mojej perspektywy działanie większościowego akcjonariusza ma silne długoterminowe uzasadnienie ekonomiczne. Z kolei wyzwaniem dla inwestorów mniejszościowych może być brak wypłaty dywidendy przez spółkę oraz specyfika nieliniowego generowania wyników finansowych – komentuje Sobiesław Kozłowski, ekspert z Raiffeisen Brokers.
Obecny udział Czechowicza w kapitale jest blisko 66-proc. progu, takiego, którego przekroczenie wiąże się z koniecznością ogłoszenia wezwania. Tak więc inwestor, nawet jeśli chciałby zwiększyć zaangażowanie o kilka punktów procentowych, to i tak musiał ogłosić wezwanie do 100 proc.