Jaki jest potencjał polskiego rynku kapitałowego? Jakie powinny być główne cele planu jego wzmocnienia? W jaki sposób stymulować rozwój rynku i zachęcać do udziału w nim inwestorów indywidualnych i inwestorów instytucjonalnych, a spółki do debiutów? A także, jak skutecznie edukować Polaków w sprawach rynku kapitałowego?

O tych wyzwaniach rozmawiali uczestnicy debaty „Rynkowy plan odbudowy. Kamienie milowe na drodze do odbudowy siły rynku kapitałowego w Polsce”, która towarzyszy Bykom i Niedźwiedziom – dorocznym prestiżowym i najważniejszym w Polsce nagrodom, wręczanym spółkom, menedżerom i instytucjom działającym na rynku kapitałowym. Redakcja Gazety Giełdy i Inwestorów „Parkiet” już od ponad 30 lat wyróżnia w ten sposób tych, którzy dokonują rzeczy znaczących, którzy zmieniają rzeczywistość na lepsze lub wywierają największy wpływ na rynek. Tytuł debaty nawiązuje oczywiście do Krajowego Planu Odbudowy i ma symbolizować szczególne działania, jakie powinny zostać podjęte na rzecz rynku kapitałowego w Polsce.

Debata rozpoczęła się od diagnozy rynku. Maciej Trybuchowski, prezes Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych (KDPW), zauważył, że po 30 latach funkcjonowania polski rynek kapitałowy, kiedy wyprzedził giełdę wiedeńską i jest największym w Europie Środkowej, ciągle odgrywa niestety marginalną rolę w finansowaniu gospodarki. – Jest ona finansowana poprzez kredyt bankowy. Tymczasem wyzwania stojące przed nią, takie jak transformacja energetyczna, budowa kultury innowacyjności czy kwestie obronności, będą wymagały ogromnych nakładów kapitałowych. Bez rynku kapitałowego to się nie uda – mówił.

Radosław Olszewski, prezes Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska (DM BOŚ), dodał, że w ostatniej dekadzie rozwój rynku nie był adekwatny do skali wzrostu gospodarki. – PKB rósł, rynki zagraniczne biły rekordy, a my staliśmy w miejscu. Moim zdaniem jednym z kluczowych czynników był wpływ reformy OFE, który przyczynił się do systemowego odpływu kapitału z rynku i zwiększonej podaży akcji. Nie ma rozwoju rynku kapitałowego bez dopływu kapitału, w szczególności długoterminowego, emerytalnego. U nas zadziałał mechanizm odwrotny. Niskie wyceny spowodowały spadek zainteresowania rynkiem wśród emitentów, a zyskały inne formy pozyskania kapitału, choćby rynek prywatny. W efekcie zainteresowanie wśród inwestorów indywidualnych też jest małe. Brakuje szerokiego ich napływu, szczególnie do funduszy inwestycyjnych i do domów maklerskich. To była cecha dobrej koniunktury – wskazał.

Jak mówił, w ostatnim okresie nastąpiło duże ożywienie, została otwarta duża liczba nowych rachunków indywidualnych, ale skala nie jest jeszcze adekwatna do dobrej koniunktury na rynku.

Lista wyzwań

Michał Kobza, członek zarządu Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW), dodał do tego brak zainteresowania ze strony inwestorów krajowych. Wcześniej scenariusz przez lata był podobny. W ślad za wzrostami na giełdzie szedł wzrost zainteresowania ze strony funduszy inwestycyjnych, najpierw ogólnych, a potem skupionych na małych i średnich spółkach. Teraz to nie następuje.

– WIG zbliża się do poziomu 100 tys. pkt, pewnie siłą rozpędu go przebije, ale nie ma zainteresowania, nie ma napływu nowych inwestorów i nowego kapitału na rynek. Przyczyną otwierania nowych rachunków maklerskich jest raczej obawa przed niską emeryturą niż zainteresowanie inwestowaniem. Dominuje motywacja negatywna. Brakuje także tematyki rynku kapitałowego w mediach. Jesteśmy praktycznie najlepszą giełdą na świecie, Ameryka spada, my rośniemy, a piszą o tym tylko media branżowe – stwierdził Michał Kobza.

Bartosz Margol, partner PwC Polska, lider zespołu ds. rynku kapitałowego, zwrócił uwagę na kolejne kwestie. – Po pierwsze, mimo że sytuacja makro się poprawia, np. jeśli chodzi o koniunkturę czy nastroje, to nie przekłada się na wzrost liczby debiutów. Jest ich ciągle bardzo mało. A to one nakręcają zainteresowanie giełdą wśród ludzi. Więcej jest wręcz wezwań. Po drugie, co istotne, nie widzę spadku zainteresowania emitentów giełdą. Odbywamy mnóstwo rozmów i spotkań, natomiast są oni ultraostrożni, jeśli chodzi o decyzje. Wskazują na wysokie koszty i nadmiar regulacji. Rzadko dochodzimy do pytania o to, czy debiut jest im potrzebny – wymieniał ekspert.

Dodał, że istotnie za mało się mówi o sukcesie polskiej giełdy i o tym, co oferuje obecnie. Jak mówił, podczas spotkań ze spółkami i instytucjami rynku w wielu krajach regionu w opiniach o dokonaniach polskiej giełdy dominuje podziw, polski rynek przedstawiany jest jako niedościgniony wzór na wszystkich etapach rozwoju.

Radosław Olszewski stwierdził, że jednak w ostatniej dekadzie polski parkiet zachowywał się gorzej niż rynki zagraniczne, następował odpływ kapitału. – Wyceny to jeden czynnik braku zainteresowania ze strony emitentów. Drugi to koszty funkcjonowania na rynku oraz transparentności. Ryzyka powoduje też otoczenie regulacyjne, bardzo skomplikowane i pełne niejasności, które zarówno generuje koszty, jak i oznacza ryzyko dla spółek i osób nimi zarządzających. Dlatego kluczowe jest uproszczenie przepisów i jasne wskazanie, czego oczekują regulatorzy.

Obecne otoczenie geopolityczne utrudnia przewidywania długoterminowe, jakie więc cele chce osiągnąć polski rynek kapitałowy do roku 2030, pytał prowadzący debatę Cezary Szymanek, redaktor naczelny „Parkietu”. Jakie mogą być elementy rynkowego planu odbudowy?

Jako doradca i osoba pracująca z emitentami Bartosz Margol chciałby, aby wówczas polski rynek był pierwszym wyborem dla wszystkich firm z naszej części Europy myślących o debiucie.

Zdaniem Radosława Olszewskiego powinniśmy wrócić do fundamentów i skupić się na długoterminowym rozwoju polskiej gospodarki. Jej finansowanie powinno w większym stopniu opierać się na rynku kapitałowym, zwłaszcza w przypadku przedsięwzięć związanych z cyfryzacją, innowacjami i nowymi technologiami czy też projektów o wyższym profilu ryzyka, które mogą mieć ograniczony dostęp do finansowania bankowego. Kolejnym elementem jest wzrost znaczenia inwestycji jako środka do bogacenia się społeczeństwa, obok dochodów z pracy. To oznacza także szersze włączenie społeczeństwa do uczestnictwa we wzroście gospodarki, zarówno poprzez rachunki maklerskie, IKE, IKZE i PPK, czy też za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych. – To jest realny cel i na tym powinniśmy się skupić – wskazał prezes DM BOŚ.

– Ważne, byśmy jako rynek stworzyli ekosystem, który zachęcałby ludzi do uczestnictwa w nim i ugruntował przepływ kapitału. Dziś 51 proc. oszczędności Polaków jest na depozytach bankowych. Mimo że dostępnych jest wiele wspomnianych przed chwilą instrumentów, to korzystanie z nich nie jest powszechne. Potrzebne są zmiany, może związane z podatkiem od zysków z inwestycji kapitałowych, tak by udrożnić ten pas transmisyjny dla kapitału – postulował Michał Kobza. – Jako giełda w naszych kierunkach strategicznych stawiamy przede wszystkim na regularny kapitał, odkładany nawet w niewielkich kwotach co miesiąc, na inwestycje długoterminowe. Mając regularne, przewidywalne napływy jesteśmy w stanie zbudować wszystko inne – dodał.

Kapitalizacja spółek giełdowych w stosunku do PKB w Polsce wynosi ok. 25 proc., średnia unijna to 50 proc. Zdaniem Macieja Trybuchowskiego dobrze byłoby, byśmy za pięć lat doszli co najmniej do poziomu 50 proc. To odzwierciedlałoby rzeczywistą skalę znaczenia rynku kapitałowego dla gospodarki.

Propozycje działań

W jaki sposób dojść do tych celów? Prezes KDPW stwierdził, że panuje w tej sprawie konsensus wyrażony w spójnych postulatach przedstawionych przez wszystkich uczestników rynku. Zostały one w listopadzie przekazane ministrowi finansów. – Jest on człowiekiem rynku i jak mało który minister finansów rozumie, o czym mówi środowisko – podkreślił.

Niecelowe jest przy tym tworzenie nowej wielkiej strategii rozwoju rynku, tylko praca u podstaw, skupiona na promowaniu długoterminowych inwestycji i produktów ubezpieczeniowo-inwestycyjnych, funduszy zbiorowego inwestowania, działań związanych z zabezpieczeniem emerytalnym poprzez rynek kapitałowy.

Radosław Olszewski do pożądanych działań dodał także potrzebę edukacji społeczeństwa. Jednak najważniejszym elementem jest kapitał i rozwiązania związane z zachętami do jego przepływu. – Te rozwiązania nie są bezkosztowe i wymagają wsparcia ze strony Skarbu Państwa. To, po pierwsze, zahamowanie negatywnego zjawiska, jakim jest odpływ kapitału poprzez OFE. Można np. rozłożyć mechanizm suwaka na dłuższy okres. Po drugie, zachęty do inwestowania długoterminowego. Funkcjonowanie IKE i IKZE pokazało, że te mechanizmy działają, ludzie w nie inwestują. Dobrym krokiem byłoby zwiększenie limitów wpłat. W przypadku IKZE to może być także zniesienie 10-proc. podatku na wyjściu – w zestawieniu z 12-proc. PIT zmniejsza on atrakcyjność IKZE. Po trzecie, warto wzmocnić mechanizm PPK, które również odgrywają pozytywną rolę. W ramach funkcjonujących limitów pracownicy mają możliwość podwojenia oszczędzanej składki i w takim przypadku proporcjonalny większy wkład pracodawców byłby dużym bodźcem dla pracowników do dodatkowego oszczędzania. Mimo potencjalnie nieznacznie większych kosztów pracodawców adresujemy w ten sposób dodatkowo bardzo ważny społeczny problem przyszłych niskich emerytur – postulował prezes DM BOŚ.

Michał Kobza zwrócił uwagę na model doradztwa inwestycyjnego, finansowego, który nieco inaczej wygląda w krajach o bardziej rozwiniętych rynkach. – Obecnie zajmują się tym przede wszystkim banki, które realizują swoje plany sprzedażowe. Efekt jest taki, że mamy rekordy na giełdzie, a banki oferują fundusze dłużne. Oczywiście to też jest dobry produkt. Ale nie jest to najlepsze dla całego rynku w kontekście budowy oszczędności, kultury inwestowania. Powinien zatem pojawić się mechanizm, który pozwoli na wyjście doradztwa inwestycyjnego poza obecne struktury. Wszędzie tam, gdzie są niezależni doradcy, rynek się rozwija – stwierdził członek zarządu GPW.

Bartosz Margol dodał, że do budowania znaczenia warszawskiej giełdy w regionie potrzebne są dobre debiuty dużych spółek, o kapitalizacji powyżej 100 mln euro. – To działa najlepiej – podkreślił.

Wszyscy uczestnicy debaty zgodzili się, że rynek – krajowy i unijny – pod płaszczykiem jego bezpieczeństwa jest przeregulowany. Należy się temu przyjrzeć i przystąpić do upraszczania wymogów, gdyż ich nadmiar generuje nadmierne koszty i zniechęca spółki do wejścia na giełdę. Polska przy okazji przewodnictwa w Radzie UE powinna inicjować działania w tym zakresie, ale jednocześnie działać też wewnętrznie bez oglądania się na innych.

– Rynek zarówno w Polsce, jak i Unii jest bezpieczny, tylko nie wiadomo dla kogo. Zalecałbym wstrzemięźliwość regulacyjną, na jakiś czas „stop regulacjom” i działania zmierzające do rozwoju rynku, zgodnie z resztą z postulatami z raportu Draghiego – podsumował Maciej Trybuchowski.

Foto: parkiet.com