Prezes GPW: Giełda musi wrócić do korzeni, a nie rozwijać start-upy

Mamy dobry czas dla rynku kapitałowego i musimy to wykorzystać. Na GPW musimy najpierw poświęcić czas na uporządkowanie projektów niezwiązanych z rynkiem – mówi Tomasz Bardziłowski, prezes GPW.

Publikacja: 25.06.2024 06:00

Tomasz Bardziłowski, prezes GPW

Tomasz Bardziłowski, prezes GPW

Foto: materiały prasowe

W tym roku został pan prezesem GPW, ukończył również pierwszy triatlon. Łatwiej być prezesem warszawskiej giełdy czy triatlonistą?

Bycie triatlonistą pomaga w byciu prezesem giełdy.

Dlaczego?

W obu przypadkach trzeba wymagać od siebie więcej niż zazwyczaj się wymaga.

A sama GPW od wewnątrz wygląda tak samo, jak na zewnątrz?

Giełdę z zewnątrz bardzo często postrzega się przez pryzmat zmian cen akcji notowanych spółek. Patrząc wewnątrz, są to przede wszystkim ludzie. Przychodząc na GPW, spotkałem znajome twarze z rynku kapitałowego. Są to często wybitni specjaliści w swoich dziedzinach. Oni też czekali na to, aż pojawi się wspólny cel, a tym celem jest teraz to, aby giełda i rynek kapitałowy znowu były ważne dla gospodarki. To jest priorytetem, jeśli chodzi o strategię firmy. Chcemy wrócić do korzeni – po to, abyśmy jako cały rynek kapitałowy i ludzie, którzy go tworzą, faktycznie poczuli się ważnym elementem całej gospodarczej układanki.

Jak daleko odeszliśmy od tych korzeni?

Na szczęście nie tak daleko, by do nich nie wrócić. Aby jednak skoncentrować się głównie na kwestiach związanych z rynkiem kapitałowym, to tu na giełdzie najpierw musimy poświęcić trochę czasu na uporządkowanie projektów niezwiązanych z rynkiem kapitałowym. One są ciekawe i zapewne mają szanse powodzenia, ale odciągają nas od najważniejszych rzeczy. GPW jako spółka nie jest właściwym miejscem na rozwijanie start-upów. Od giełdy, pełniącej funkcję organizatora rynku, oczekuje się utrzymania najwyższych standardów w zakresie bezpieczeństwa cybernetycznego czy też compliance. Trudno  wyobrazić sobie, jak można być zwinnym, elastycznym start-upem działającym w różnych, niezwiązanych z finansami dziedzinach, a jednocześnie spełniać nasze surowe standardy.

W przypadku praktycznie wszystkich spółek z udziałem Skarbu Państwa nie ma firmy, w której nowy zarząd na początku nie odkrywałby „trupów w szafach”. Na GPW dużo ich było?

Giełda jest specyficzną instytucją, która podlega ścisłemu nadzorowi. Ten nadzór korporacyjny, szczególnie w ostatnich miesiącach przed moim powołaniem, przyczynił się do tego, że pewne projekty o podwyższonym ryzyku nie zostały rozpoczęte. Wieloma istniejącymi projektami na pewno można było jednak zarządzać w sposób bardziej efektywny.

Zrobiliście już przegląd tych projektów? Wytypowaliście te, które trzeba zamknąć?

Przegląd inicjatyw strategicznych trwa. Jest ich zbyt wiele i niektóre są zbyt oddalone od naszego core biznesu i kluczowych kompetencji giełdy. Nasze obecne podejście zakłada, że do części rozpoczętych projektów non-corowych chcemy pozyskać branżowych partnerów. Są też projekty, o których już możemy powiedzieć, że nie będziemy ich rozwijać.

Jakie konkretnie?

Jednym z przykładów jest chociażby projekt GPW Ventures, czyli fundusz VC, który miał inwestować publiczne pieniądze w spółki z sektora agritech. Ważnym elementem dla rynku, który powinien być rozwijany, ale niekoniecznie przez GPW, jest też crowdfunding. Wolałbym, aby tego typu projekty były realizowane przez firmy inwestycyjne i wyspecjalizowane fundusze VC, zamiast przez giełdę.

Czyli platforma GPW Private Market pod marką giełdy nie ruszy?

W ramach tej platformy są też ciekawe projekty, wobec których mamy pewne nadzieje. Mam tutaj na myśli te związane z tokenizacją aktywów niefinansowych. Liczymy na współpracę z kluczowymi partnerami strategicznymi, zwłaszcza w obszarze dzieł sztuki.

A czy ruszy system WATS?

Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby ten projekt okazał się dużym sukcesem.

Gdyby pan był prezesem GPW, gdy podejmowana była decyzja w sprawie nowego systemu, to podjąłby taką samą decyzję jak poprzedni zarząd?

Gdybyśmy mieli teraz rok 2019, a ja miałbym obecną wiedzę o tym projekcie, to zapewne sposób prowadzenia WATS byłby inny. Muszę przyznać, że trudno byłoby mi podjąć decyzję o tak dużym budżecie na projekt obarczony tak dużym ryzykiem implementacji. Teraz jestem jednak spokojniejszy, bo do zarządu GPW dołączył Sławomir Panasiuk, który jest odpowiedzialny za pion IT i wierzę, że dzięki jego doświadczeniu projekt WATS zostanie bezpiecznie i zgodnie z nowym harmonogramem wdrożony.

Wspomniał pan o tym, że do części projektów będziecie szukać partnerów. W przypadku WATS też jest to brane pod uwagę?

Aby WATS był sukcesem, nie tylko trzeba go wdrożyć. Ważne jest także późniejsze efektywne wykorzystanie jego możliwości. Musimy więc rozwijać własne zasoby, które później będą też obsługiwały system. Zależy nam na tym, by z sukcesem wdrożyć później WATS na GPW w ramach innych spółek zależnych, choć plany komercjalizacji systemu poprzez sprzedaż innym giełdom wydają się jednak dość ambitne na ten moment.

Teoretycznie system można byłoby wprowadzić na giełdzie w Armenii, w której GPW ma udziały, ale ta jest też świeżo po wymianie systemu…

To prawda. Giełda w Armenii ma własny system, który jest odpowiedni do skali jej biznesu.

To po co nam dzisiaj giełda w Armenii?

Spółki, które prowadzą giełdę, nadal są ciekawymi celami przejęć. Działają na rynku, który ma naturalne bariery do wejścia. Jednak sięganie zbyt daleko powoduje często, że akwizycje nie generują oczekiwanych synergii. W zaktualizowanej strategii, nad którą pracujemy, chcemy skoncentrować się głównie na rynku polskim. Tutaj jest bardzo dużo do zrobienia. Liczba notowanych spółek cały czas spada, a kapitalizacja notowanych spółek do PKB jest najniższa od wielu lat. Jeśli mamy się rozwijać poprzez akwizycje, to przede wszystkim na rynku polskim, i to głównie w obszarze finansowym i usług finansowych.

Macie już coś na oku?

Ja wiem, że inwestorzy na rynku kapitałowym „kupują plotki i sprzedają fakty”, ale nasz rynek jest na tyle mały, że jakiekolwiek wzmianki o tym, co planujemy lub chcielibyśmy zrobić, mogłyby mocno utrudnić potencjalne rozmowy.

Wróćmy do Armenii... Gdyby ktoś dzisiaj do was przyszedł i powiedział, że odkupi pakiet akcji giełdy w Armenii, to jaka byłaby decyzja?

Takich rozmów nie było, więc ciężko mi się wypowiadać na ten temat, ale współpraca na różnym polu z partnerami jest częścią mojego podejścia do budowania wartości. Jestem pod wrażeniem biznesowej determinacji zarządu giełdy w Armenii. To powoduje, że o tej inwestycji myślimy spokojnie. Sama giełda w Armenii może być także dobrą platformą do współpracy gospodarczej między Polską a krajami z Półwyspu Arabskiego.

Co to oznacza?

Moim celem, jako prezesa giełdy, jest przyciąganie inwestorów zagranicznych do Polski. Od naszych partnerów w Armenii słyszymy również, że inwestorzy z krajów arabskich wykazują duże zainteresowanie naszym rynkiem. Przyciągnięcie ich do Polski, pokazanie im potencjału, jaki daje nasz rynek kapitałowy, jest również jednym z moich priorytetów.

Jakie wymogi stawiają inwestorzy zagraniczni do tego, aby faktycznie zacząć tutaj inwestować większe pieniądze?

Istotną kwestią, która pojawia się w rozmowach z zagranicznymi inwestorami, są zapowiedzi dotyczące poprawy zasad ładu korporacyjnego w spółkach z udziałem Skarbu Państwa. Zresztą to, jak prezentowały się wyceny tych firm w ostatnich lat, było konsekwencją tego, że nie przywiązywano tak dużej wagi do zasad ładu korporacyjnego i interesu akcjonariuszy mniejszościowych. To ma się zmienić, co widać też po zapowiedziach płynących ze strony ministra aktywów państwowych.

To nie będą tylko słowa? Chociażby w przypadku spółek energetycznych mieliśmy już duże zamieszanie, które pokazało, że nad tym ładem korporacyjnym trzeba jeszcze mocno popracować. Ważne słowa i deklaracje padały też w kontekście tzw. podatku Belki, a to też na razie są tylko słowa.

Po latach stagnacji nadszedł dobry czas dla giełdy. Wśród osób odpowiedzialnych w rządzie za gospodarkę są ludzie świetnie znający rynek kapitałowy. Widać duże zaangażowanie, choćby ze strony ministra finansów, w inicjatywy, które mają na celu wzmocnienie i zwiększenie atrakcyjności rynku kapitałowego. Dzisiaj to nie są już tylko słowa czy rozmowy, ale też intensywne prace w ramach Ministerstwa Finansów koordynowane przez szefa Instytutu Finansów prof. Dariusza Adamskiego. Finalizowane są koncepcje rozwiązań, które mają służyć rynkowi kapitałowemu. Przykładem mogą być chociażby fundusze REIT, które –  jak wierzę – w stosunkowo niedługim czasie zadebiutują na warszawskiej giełdzie.

W tym rozmowach poruszacie też temat tzw. podatku Belki?­­

Zachęty podatkowe, moim zdaniem, mogą być istotnym elementem w procesie odbudowy rynku kapitałowego w Polsce. Bardzo trudno będzie przyspieszyć tę odbudowę bez inicjatyw w tym obszarze. Ważne jest jednak to, by te inicjatywy adresowały to, na czym nam zależy, czyli budowę długoterminowych inwestycji. Ponad połowa oszczędności Polaków wciąż jest przechowywana w gotówce i na rachunkach bankowych. Liczymy, że wraz ze spadkiem stóp procentowych część tych środków zostanie przeniesiona na rynek kapitałowy. Aby jednak przyspieszyć ten proces, konieczne byłyby dodatkowe zachęty podatkowe.

Na rynku są różne głosy dotyczące podatku Belki. Jedni mówią, by całkowicie go znieść przy inwestycjach giełdowych. Inni proponują rozwiązania, które dają korzyści dopiero po pewnym okresie trzymania akcji w portfelu. Pan po której jest stronie?

Cały czas pamiętam czasy, w których byliśmy wzorem, jeśli chodzi o kwestie kapitału emerytalnego i uważam, że należy do tego wrócić. Trzeba pomyśleć, jak skutecznie wzmocnić długoterminowe oszczędzanie w ramach III filara. Mamy takie produkty jak IKE i IKZE – i tutaj jest nadal sporo do zrobienia, aby te produkty zyskały większą popularność.

Kiedy mowa o kwestiach emerytalnych, OFE też jest tematem do rozwiązania?

Wszyscy doskonale wiemy, że kwestia tzw. suwaka OFE była w ostatnich latach tym, co również ciążyło wycenom polskich spółek. W mojej ocenie zaadresowanie kwestii suwaka może być jednym z elementów odbudowy rynku kapitałowego.

W przestrzeni rynkowej pojawiają się takie pomysły, jak prywatyzacja OFE. Co pan na to?

Istotne jest to, aby wypracować rozwiązanie, w którym OFE wspierają gospodarkę, szczególnie mając na uwadze ogromne potrzeby związane z transformacją energetyczną czy też wydatkami na obronność. Mówiąc o przyszłości rynku kapitałowego, kluczowe jest to, aby zbudować więcej krajowego kapitału. W tym kontekście cieszy nas bardzo sukces zeszłorocznego autozapisu pracowniczych planów kapitałowych. Ale pod względem oszczędności długoterminowych jesteśmy bardzo daleko od średniej w UE, nie mówiąc o krajach skandynawskich.

Mając te wszystkie elementy na uwadze… jak pan widzi giełdę za 24 miesiące? Co w tym czasie zrobi prezes GPW?

Jeśli chodzi o samą spółkę, to jednym z kluczowych elementów jest wdrożenie programu optymalizacji kosztów. Rozmawialiśmy na ten temat z kluczowymi menedżerami firmy i jesteśmy na etapie wdrażania poszczególnych pomysłów. Wskaźnik koszty do przychodów, który w ubiegłym roku sięgnął 72 proc., jest dla mnie trudny do zaakceptowania. Choć nie będziemy w stanie dojść do poziomu 47 proc., jaki spółka miała w 2017 roku, to będziemy się mocno starać, aby w krótkim czasie pokazać niższe koszty i mam nadzieje, że ten wskaźnik spadnie już na koniec tego roku.

Kiedy mowa o kosztach, oznacza to także odchudzenie GPW pod względem kadrowym?

Przede wszystkim za dużo było inicjatyw strategicznych niezwiązanych z rynkiem kapitałowym. Myślę, że głównie tutaj będziemy szukać oszczędności. To wiąże się też z innymi elementami. Nie będziemy chociażby posiłkować się w tak dużym stopniu zewnętrznymi doradcami. Z drugiej strony są też wydatki, których nie chcielibyśmy zmniejszać. Nadal będziemy wydawać pieniądze chociażby na edukację i promocję rynku. Chcemy nawet zwiększyć wydatki w tym zakresie, aby o giełdzie było więcej słychać i aby młodzi ludzie również zainteresowali się giełdą.

Czyli pierwszy punkt to koszty. Kolejny?

Wprowadzanie nowych produktów. Chcemy znacznie wzmocnić naszą ofertę, jeśli chodzi o ETF-y.

Świat idzie w kierunku ETF-ów na kryptowaluty.

Mamy zapytania ze strony globalnych podmiotów, które mają w ofercie takie produkty. Pracujemy z nimi nad tym, aby w najbliższym czasie doszło do tego typu debiutów na GPW. Myślę, że jest na to szansa w najbliższych miesiącach.

ETF-y na kryptowaluty? Jeszcze nie tak dawno przeciwnikiem rynku krypto była jednak KNF.

Wprowadzając nowe rozwiązania, nawet jeśli nie będą potrzebowały one formalnej zgody KNF, chcemy konsultować się z nadzorem. Mamy nadzieję, że konsultacje będą przebiegać pomyślnie i że już niedługo pojawią się u nas ETF-y na kryptowaluty. To samo dotyczy REIT-ów, choć tu przed nami proces legislacyjny, obarczony ryzykiem, na które nie mamy wpływu. Oczywiście, liczę także na kolejne debiuty samych spółek i dużym optymizmem napawają mnie ostatnie informacje o tym, że jeszcze w tym roku możliwe jest jedno bardzo duże IPO i jeden debiut zagranicznej spółki na naszym parkiecie. To będą mocne sygnały, które pokażą, że rynek kapitałowy jest miejscem, w którym z sukcesem można wychodzić z inwestycji, ale też pozyskiwać kapitał. My sami chcemy też wyjść z programem działań, którego celem będzie przyciągnięcie nowych spółek na giełdę.

I co on ma zakładać? Jak chcecie przekonywać spółki do GPW?

Przede wszystkim musimy mieć sprawny i płynny rynek kapitałowy, który oferuje dobre wyceny. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, by to zrobić. Do tego chcemy zaoferować spółkom wsparcie na etapie IPO. Tutaj niezwykle ważna będzie współpraca z brokerami i strukturalne podejście do tematu. Jednym z elementów jest chociażby Program Wsparcia Pokrycia Analitycznego, który zamierzamy dalej rozwijać. Chcemy istotnie zwiększyć jego wartość w przyszłym roku.

Wartość rozumianą również jako nakłady finansowe z waszej strony?

Zgadza się. Chcemy program rozszerzyć nie tylko jeśli chodzi o spółki, ale rozważamy także to, czy nie objąć nim również niektórych instrumentów notowanych na GPW, np. ETF-ów. Wiemy także, że problemem dla emitentów jest też kwestia regulacji i kosztów z nimi związanych, czyli opłat giełdowych. Chcemy wejść w większy dialog z regulatorami na szczeblu europejskim, aby szykowane regulacje nie szły w kierunku stosowania jednakowych rozwiązań dla wszystkich giełd. Te same regulacje, które są niewielkim kosztem dla dużych spółek, potrafią być dużym kosztem dla spółek mniejszych.

Zmiany w podatku CIT, tak by wspierać debiuty i spółki giełdowe, też są potrzebne?

Uważam, że ten pomysł ma swoją logikę. Spółki wchodzące na giełdę starają się optymalizować swoje zyski, bo od zysków zależy też wycena. Z drugiej strony wejście na giełdę czasami wiąże się też z kosztami pośrednimi, takimi jak pokazanie wrażliwych informacji konkurentom. Jasna korzyść podatkowa dla spółek wchodzących na giełdę z pewnością zwiększy zainteresowanie IPO.

Za 24 miesiące na GPW nadal będzie funkcjonował rynek GlobalConnect?

GlobalConnect jest jednym z projektów, które chcemy intensywnie rozwijać. Inwestorzy detaliczni chcą mieć dostęp do zagranicznych rynków, co widać zresztą po tym, co dzieje się w branży maklerskiej. Pracujemy nad poprawą płynności na GlobalConnect, zwiększaniem liczby światowych blue chips notowanych na tym rynku, a także wprowadzeniem na ten rynek globalnych funduszy ETF.

Polscy brokerzy raczej niechętnie patrzą na GlobalConnect, bo sami rozwijają usługę rynków zagranicznych. Bez nich trudno będzie zwiększać płynność i dodawać nowe instrumenty. Jak więc chcecie to zrobić?

To prawda. Są brokerzy z bogatą paletą zagranicznych produktów, ale liczymy mimo wszystko na to, że dla części brokerów nasza oferta będzie atrakcyjna.

Jaki los czeka NewConnect?

Na pewno musimy egzekwować od spółek przestrzeganie pewnych wymogów, do których zobowiązały się, wchodząc na NewConnect. Jeśli nie będą tego robić, muszą się liczyć z konsekwencjami w postaci kar finansowych lub przesuwania w sektor niepłynny. Z drugiej strony będziemy chcieli też wzmocnić sektor płynnych spółek, wśród których widzimy kandydatów do przejścia na rynek regulowany. Również tym spółkom chcemy zaoferować Program Wsparcia Pokrycia Analitycznego. Należy także wzmocnić rolę autoryzowanych doradców. Rozważamy wydłużenie wymogu współpracy z takimi doradcami, być może nawet przez cały czas obecności na NewConnect. Głównym problemem tego rynku jest jednak brak inwestorów instytucjonalnych. Chcemy ich ściągnąć na ten rynek, również poprzez rozwiązania instytucjonalne, czyli tworzenie wyspecjalizowanych funduszy, które mogłyby inwestować na tym rynku.

Gdzie takie fundusze mogłyby powstawać? Przy PFR?

PFR ma ogromne doświadczenia, jeśli chodzi o zarządzanie funduszami VC i myślę, że sukces PFR Ventures w jakimś stopniu również zależy od tego, czy będziemy mieli na giełdzie platformę do wspierania innowacyjnych spółek.

Jest pan maklerem, teraz prezesem GPW. Siłą rzeczy musimy zapytać o odwieczny punkt zapalny między giełdą a maklerami, czyli o opłaty giełdowe.

Opłaty giełdowe będą oceniane głównie pod kątem ich wpływu na płynność rynku. Przed jakimikolwiek zmianami w cenniku chcemy zaproponować firmom inwestycyjnym pewne programy promocyjne, z którymi, mam nadzieję, że razem, wyjdziemy do inwestorów. Przykładem mogą być chociażby promocje dotyczące ETF-ów. Zdajemy sobie sprawę, że nawet jeśli my obniżymy nasze opłaty do zera, a firmy inwestycyjne nie dokonają żadnych obniżek, to inwestorzy nie odczują istotnych zmian. Tak nie powinno być.

Maklerzy mówią też, że zdalnie członkowie giełdy mają za duży udział w obrotach. Jak to wygląda ze strony prezesa maklera?

Gdyby globalne banki inwestycyjne nie działały bezpośrednio na GPW, to byłyby zmuszone do handlu polskimi akcjami na własnych platformach, co odbiłoby się mocno na płynności naszego rynku. GPW ma nadal ponad 90-proc. udział w handlu polskimi akcjami. Europejskie tradycyjne giełdy obsługują mniej niż połowę handlu akcjami spółek, które u nich przeprowadziły IPO. To, co nas martwi, to malejący udział w obrotach krajowych instytucji i inwestorów detalicznych, które w sumie odpowiadają tylko za mniej więcej jedną trzecią naszych wolumenów. Zmniejszenie się liczby lokalnych firm inwestycyjnych oraz niebankowych TFI to problem systemowy, dotykający nie tylko nas, ale cały europejski rynek. Powinniśmy pomyśleć nad tym, co zrobić, aby firm i funduszy inwestycyjnych obsługujących i inwestujących w spółki z segmentu MŚP było jednak więcej.

Giełda pozostanie spółką dywidendową?

Giełda była, jest i będzie spółką dywidendową. Ale oczywiście mamy ambicje wzrostowe. Liczę, że będziemy rosnąć nie tylko razem z rynkiem kapitałowym, ale także poprzez nasze inicjatywy, w tym przejęcia. Naszym celem jest zwiększenie udziału przychodów mniej bezpośrednio skorelowanych z obrotami akcjami, a związanych z szeroko pojętym rynkiem finansowym.

GPW powinna zostać spółką z udziałem Skarbu Państwa?

W wielu krajach podmioty infrastruktury rynkowej są kontrolowane przez podmioty państwowe, choć ma to większe znaczenie na mniej rozwiniętych rynkach, gdzie jest to forma ochrony przed możliwym przejęciem. Gdyby giełda nie była spółką z udziałem Skarbu Państwa, to już dawno temu zostałaby przejęta przez inny podmiot, który mógłby nie chcieć rozwijać mniej rentownych, ale dla nas długoterminowo ważnych segmentów, jak np. NewConnect, czy w mniejszym stopniu angażować się w edukację finansową.

Łatwiej byłoby prowadzić GPW, gdyby nie była ona notowana?

Dzięki obecności na giełdzie ocena mojej pracy jest o tyle prostsza, że można ją oceniać przez pryzmat notowań akcji GPW. Jest to dla mnie bardziej ciekawe doświadczenie.

Czego więcej potrzebuje pan, aby to wszystko, o czym mówiliśmy, się udało? Mocnego poparcia politycznego, świętego spokoju?

Potrzebuję osób, z którymi będę współpracował i które będą miały podobną wizję rozwoju giełdy. Dotyczy to nie tylko samej GPW, ale także otoczenia, w tym regulacyjnego. Widzę, że takich ludzi, zdeterminowanych, aby odbudować nasz rynek kapitałowy, jest coraz więcej. 

Temu też mają służyć szykowane zmiany w zarządzie GPW?

Jestem przekonany, że tak.

Z nowym zarządem będziecie przygotowywali nową strategię GPW, czy po prostu jej aktualizację? Kiedy będzie gotowa?

Strategiczne kierunki rozwoju są oczywiste – rynek kapitałowy ma w większym stopniu finansować gospodarkę, a GPW ma budować wartość dla akcjonariuszy. Jeśli chodzi o strategiczne cele finansowe, to na ich aktualizację potrzebujemy jeszcze trochę czasu, bo wymaga to przede wszystkim szczegółowej analizy kosztów. Ale chcemy też zwiększyć dynamikę strony przychodowej, być jako giełda organizacją bardziej nastawioną na sprzedaż. Mamy dobry czas dla rynku kapitałowego i musimy to wykorzystać.    

CV

Tomasz Bardziłowski

Tomasz Bardziłowski pracę zawodową rozpoczął w 1997 r. w ABN AMRO. W latach 1998–2003 pracował w Credit Suisse First Boston jako analityk ds. rynku polskiego. W latach 2003–2005 był szefem departamentu sprzedaży instytucjonalnej DM BZ WBK (obecnie Santander), a w latach 2005–2006 prezesem CAIB Securities. W latach 2006–2010 związany z UniCredit CAIB, zaś w okresie 2010–2012 r. pracował dla Credit Suisse Securities. Następnie w latach 2012–2018 związany z Vestor DM, gdzie pełnił funkcję członka zarządu. W 2019 r. trafił do Ipopemy Securities. W lutym tego roku akcjonariusze GPW wybrali go na prezesa firmy.

Finanse
Rada Giełdy w końcu nabrała bardziej rynkowego charakteru
Materiał Promocyjny
Jak spowolnić rosnącą przepaść cyfrową i przyspieszyć gospodarkę?
Finanse
Dlaczego szybki pieniądz lubi Donalda Trumpa
Finanse
Rynek ofert pierwotnych pod parą. Rekord IPO do pobicia?
Finanse
Rada Giełdy powołana. Wiesław Rozłucki wraca na GPW
Finanse
Nowy pomysł opodatkowania miliarderów
Finanse
Znów gorąco wokół obsady Rady Giełdy. Szykuje się wielki powrót Wiesława Rozłuckiego