Konieczne są zmiany mechanizmu suwaka i komunikacja korzyści z PPK

Zaufanie Polaków do rozwiązań emerytalnych zostało nadwerężone przez reformę OFE, a niezmieniony mechanizm transferu ich środków do ZUS może mieć katastrofalne skutki dla rynku kapitałowego. Sam wzrost świadomości na temat pracowniczych planów kapitałowych bez przekonującej komunikacji korzyści nie przełoży się na większą partycypację w nowym systemie.

Publikacja: 03.11.2022 21:00

Polacy mają świadomość niskich świadczeń emerytalnych w przyszłości, jednak pozostają bierni – przyz

Polacy mają świadomość niskich świadczeń emerytalnych w przyszłości, jednak pozostają bierni – przyznali uczestnicy dyskusji podczas konferencji Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych.

Foto: Fot. mat. prasowe

Zdaniem uczestników debaty limity inwestycyjne pracowniczych planów kapitałowych mogłyby się zmienić

Zdaniem uczestników debaty limity inwestycyjne pracowniczych planów kapitałowych mogłyby się zmienić z korzyścią dla przyszłych emerytów.

– Jesteśmy po dwóch próbach reformy otwartych funduszy emerytalnych, które miały na celu przekształcenie OFE i sprywatyzowanie zgromadzonych tam oszczędności – zauważyła Małgorzata Rusewicz, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych, na wstępie konferencji pt. „Czy system emerytalny i rynek kapitałowy bez OFE mogą przetrwać?”, zorganizowanej przez IGTE pod patronatem medialnym „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”. Obecnie reforma OFE trafiła do zamrażarki, a niepewność co do ich przyszłości pozostaje ciężarem dla krajowego rynku kapitałowego ze względu na mechanizm suwaka – wszystko, co jest zgromadzone w OFE, ostatecznie zostanie zamienione na gotówkę i trafi do ZUS. – Przykłady z rozwiniętych gospodarek pokazują, że fundusze emerytalne mogą być źródłem stabilnego kapitału dla rozwoju. W Polsce OFE nadal są jednym z największych inwestorów instytucjonalnych. Jednak zgromadzony w nich kapitał w związku z przenoszeniem do ZUS nie będzie służyć gospodarce – podkreśliła Rusewicz.

Z analizy Kamila Sobolewskiego, głównego ekonomisty Pracodawców RP, wynika, że mechanizm suwaka z OFE do ZUS jest ogromnym zagrożeniem dla funkcjonowania rynku kapitałowego w Polsce. – Nad polską giełdą wisi topór. Dodatkowo zmiany w systemie emerytalnym średnio raz na 15 lat powodują, że nie jest on wiarygodny i może nie być skutecznym zabezpieczeniem Polaków na emeryturze – stwierdził Sobolewski. Zwrócił uwagę, że w OFE obecnie zgromadzone są nie pieniądze, ale papiery wartościowe. – OFE ponad 20 lat temu, mając perspektywę kilkudziesięciu lat napływów, zdecydowały się zainwestować w papiery płynne i mniej płynne i tu temat OFE łączy się z giełdą. Dziś jedno OFE ma tyle akcji, ile wszystkie TFI razem wzięte. To ogromna liczba aktywów – zauważył Sobolewski.

Sytuacja z OFE negatywnie wpływa na PPK

Przypomniał, że w 2014 r. z OFE zabrano najpłynniejszą część aktywów, czyli obligacje, które następnie zostały umorzone przez Skarb Państwa. – Wówczas profil funduszy, które mogły wspierać rozwój polskiej gospodarki, zmienił się w fundusze szukające upłynnienia aktywów, by sprostać wymogom płynnościowym stawianym przez ZUS – stwierdził główny ekonomista Pracodawców RP. Z analizy Sobolewskiego wynika, że dalsze istnieje suwaka może mieć katastrofalne skutki dla rynku oraz niesie spore ryzyko dla przyszłych emerytów. Sobolewski apelował w związku z tym, by wydłużyć mechanizm suwaka nawet do 15 lat poza moment osiągnięcia wieku emerytalnego, co pozwoliłoby uniknąć zagrożenia.

Co ciekawe, dziś wielu członków funduszy emerytalnych nie ma świadomości, że nimi jest – ponad połowa dorosłych Polaków uważa, że nie była i nie jest w OFE. Dodatkowo z badań IGTE prezentowanych przez Grzegorza Chłopka, eksperta Instytutu Emerytalnego, wynika, że choć 44 proc. Polaków nie ma zdania w kwestii przyszłości OFE, to 39 proc. jest za utrzymaniem filaru kapitałowego w systemie.

Podczas debaty o pomysłach na wsparcie systemu emerytalnego Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, przyznał, że niska partycypacja w PPK najmocniej wynika z obaw powstałych w związku z reformą OFE – czy to są prywatne pieniądze i czy nie zajdzie jakaś zmiana, jak to było z OFE. – Ryzyko związane z bezpieczeństwem środków jest kluczowe. Kwestię OFE trzeba rozwiązać – podkreślał Borys. W tym kontekście wspomniał, że od czasu pandemii koronawirusa Polacy wypłacili około 130 mld zł z systemu finansowego. – Pieniądze trzymane są „pod materacem” przy 17-proc. inflacji – zauważył Borys.

Rusewicz zwróciła uwagę, że Polacy mają świadomość niskich świadczeń emerytalnych w przyszłości, jednak pozostają bierni. – Chyba nie zetknęliśmy się jeszcze z trudnymi realiami, bo wciąż emerytami są głównie ci Polacy, którzy pobierają świadczenie w ramach poprzedniego systemu. Wypłaty emerytur minimalnych nie są tak częste, jak to będzie za 20 lat. Szansę na poprawę sytuacji widzę we wzroście partycypacji w PPK – przyznała Rusewicz.

Paneliści zgodzili się, że biorąc pod uwagę perspektywy demograficzne, w Polsce potrzebny jest filar kapitałowy w systemie emerytalnym. Pomysłem rządu na wzrost świadomości jest Centralna Informacja Emerytalna, gromadząca w jednym miejscu informacje o sytuacji emerytalnej.

Krzysztof Nowak, prezes Mercer Polska, zwrócił uwagę, że dziś w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wartość zobowiązań wnosi około 4 bln zł, tymczasem w IKE i IKZE około 12 mld zł, a w PPE oraz PPK ponad 20 mld zł. – Filar kapitałowy nie ma dziś wielkiego znaczenia, ale trzeba o tym mówić. Obecnie system emerytalny to ogromne zobowiązanie, finansowane bieżącymi wpływami, które zależą od różnych zmiennych, które mogą być niewystarczające – mówił.

Z badań dr Katarzyny Sekścińskiej z Uniwersytetu Warszawskiego wynika, że połowa Polaków wie, czym jest PPK, a 36 proc. rozumie, na czym one polegają. – Jest jednak gigantyczna różnica między deklaracjami dotyczącymi wiedzy, postaw i przekonań a tym, co faktycznie Polacy mają w głowach. Wiedza o PPK jest powierzchowna. Co czwarty Polak ocenia PPK pozytywnie, a co trzeci negatywnie. Okazuje się, że proste zwiększenie świadomości PPK bez przekonującej komunikacji korzyści wcale nie będzie sprzyjać ich popularności – wskazywała Sekścińska.

Swoje stanowisko wyraził Robert Zapotoczny, prezes PFR Portal PPK. – Im mniej mówi się o PPK, tym więcej ludzi w nich uczestniczy. Dziś jest 2,5 mln uczestników w PPK w porównaniu z 2,12 mln pod koniec czerwca 2021 r. Szukanie panaceum na poprawę partycypacji będzie miało skutek odwrotny od zamierzonego. Do tej pory, przez 30 lat wolnego rynku, ponad 20 lat istnienia systemowego oszczędzania w PPE, IKZE i podobnych rozwiązań, nigdy nie mieliśmy 2,5 mln systematycznie oszczędzających – analizował Zapotoczny.

Z badań PFR Portal PPK wynika, że na partycypację w PPK kluczowy wpływ ma nastawienie pracodawcy. Dodatkowo najczęściej wyższa popularność programów jest w spółkach finansowych, ale także mediowych.

Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, ocenił, że PPK są jednym z benefitów pozapłacowych. – Ich wdrożenie jest proste w stosunku do alternatywy w postaci PPE. Rozmowy są jednak trudniejsze, nie tylko w związku ze słabą koniunkturą na rynkach, ale też rosnącymi kosztami życia. Jesteśmy w momencie ujemnej realnej dynamiki płac i w tych warunkach może być pokusa, by maksymalizować krótkoterminowe korzyści, ale kosztem naszej przyszłej emerytury – mówił Kozłowski. Przypomniał, że gdy wdrażano PPK, warunki były korzystniejsze – płace rosły po około 7–8 proc. rocznie, wejście więc do PPK było mniej zauważalne dla pracowników. – Choć obecna sytuacja na rynkach budzi obawy, to jednocześnie jest świetną okazją do tego, by zacząć oszczędzanie po bardzo atrakcyjnych wycenach. PPK są absolutnie wyjątkowe, jeśli chodzi o bufor bezpieczeństwa w postaci dopłaty od pracodawcy oraz z budżetu państwa. Dzięki temu nawet w warunkach negatywnej koniunktury z indywidualnej perspektywy w dalszym ciągu można osiągać dodatnie stopy zwrotu. Rolą pracodawcy jest uświadomienie tego faktu – stwierdził Kozłowski.

Ile PPK powinny inwestować za granicą

Dziś, gdy krajowa giełda jest jedną z najsłabszych w tym roku, wraca temat limitów inwestycyjnych. Aktywa zagraniczne w PPK nie mogą przekraczać 30 proc. portfela. – PPK miały być pewnym motorem napędowym polskiej gospodarki o stabilnym, długoterminowym charakterze i tego założenia trzeba się trzymać. To jednak nie wyklucza dyskusji o ekspozycji na aktywa zagraniczne. Widzimy przecież wśród inwestorów rosnące zainteresowanie rozwijającą się ofertą rynków zagranicznych. Świadomość tego, jak ważna jest dywersyfikacja geograficzna wśród wszystkich kategorii inwestorów, rośnie – zaznaczył główny ekonomista FPP.

Szymon Ożóg, prezes NN PTE, wyszedł z założenia, że kapitał ma „narodowość”, a PPK są częścią systemu powszechnego, wspieranego przez państwo. – Jest w związku z tym szerszy interes publiczny i dlatego PPK powinny inwestować w dużej mierze w Polsce. Nie można gromadzić oszczędności emerytalnych w walucie innej, niż się zarabia. Gdyby złoty okazał się mocniejszy za 30 lat, wyjście za granicę byłoby z tej perspektywy błędem – analizował. Zdaniem Ożóga PPK ma przed sobą ogromny potencjał, np. w związku z niską bazą partycypacji. – Polska gospodarka ma także ogromny potencjał. Jeszcze nie zobaczyliśmy solidnej dekady wzrostu gospodarczego, który przełożyłby się na wzrost oszczędności – to jeszcze przed nami. Polska gospodarka jest jedną z lepszych w regionie i w Europie, zaczyna się tworzyć w kraju klasa średnia.

Marcin Żółtek, wiceprezes TFI PZU, zwrócił uwagę, że limit 30 proc. obejmuje zagraniczne zarówno akcje, jak i obligacje. – Bardzo poważnym problemem polskiego rynku jest skupienie na krajowych aktywach. Rynek kapitałowy w Polsce dorastał na pewnym przekonaniu, że krajowa gospodarka ma pewną dodatkową wartość, że doganiamy Europę, a wyższy wzrost PKB przełoży się na wyższe stopy zwrotu z inwestycji. Niestety, ten walor bycia młodym, rosnącym rynkiem straciliśmy, z różnych powodów, m.in. ze względu na zmiany demograficzne – wskazywał Żółtek. – Jesteśmy już bogatszym społeczeństwem. W długoterminowym oszczędzaniu powinniśmy kierować się bardziej alokacją, a nie selekcją, która niestety na polskiej giełdzie jest trudna do wykonania. Trudno na GPW o duże spółki z sektorów defensywnych. WIG20 składa się głównie ze spółek cyklicznych. Koncentracją na krajowym rynku ograniczamy sobie sami możliwości inwestycyjne, dlatego warto pomyśleć o poluzowaniu limitów – apelował Żółtek. Według prezesa TFI PZU założenie, że pieniądze z PPK powinny pozostać na GPW, to niebezpieczna bańka. – Oznacza, że chcemy wykorzystać pieniądze przeznaczone na nasze emerytury do ratowania polskiej giełdy, a to nie jest ich główny cel – stwierdził Żółtek.

Andrzej Stec, redaktor naczelny „Parkietu”, przypomniał, że mieliśmy dekadę dynamicznego wzrostu gospodarczego, w czasie której nie przybyło proporcjonalnie oszczędności, nie było hossy na GPW oraz większych wpłat do funduszy inwestycyjnych. – To była stracona dekada z punktu widzenia rynku kapitałowego. Teraz będzie coraz trudniej o rozwój klasy średniej – przewidywał.

Ożóg odparł, że przez wiele ostatnich lat stan rynku kapitałowego nie odzwierciedlał tego, jak rozwijała się gospodarka. – Reforma OFE zniszczyła zaufanie i dziś brakuje kapitału na giełdzie.

Rząd musi mieć na względzie dobro rynku kapitałowego – podsumował. PAAN

Materiał powstał we współpracy z Izbą Gospodarczą Towarzystw Emerytalnych

Finanse
Solidne wyniki PZU mimo powodzi
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Finanse
Europa chce szybciej rozliczać transakcje giełdowe
Finanse
„Parkiet” prezentuje nową ofertę prenumeraty. Wyjątkowa propozycja dla inwestorów
Finanse
Giełda stawia na długodystansowców
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Finanse
Jakie kredyty hipoteczne preferują Polacy? Przeważa jedna opcja
Finanse
GPW: strategia, ETF-y i kontrola kosztów