Ostatni tego typu dokument dotyczył rezygnacji Pawła Dziekońskiego z funkcji wiceprezesa GPW. O ile sama decyzja nie jest wielką niespodzianką, rynek spodziewał się jej bowiem, gdy ze stanowiska prezesa GPW została odwołana Małgorzata Zaleska, o tyle już jej uzasadnienie wywołało konsternację. Zamiast standardowej formułki mówiącej, że rezygnacja została złożona z przyczyn osobistych, rynek otrzymał dość nietypowy przekaz.
„Moja decyzja jest umotywowana szacunkiem dla faktu delegowania w ostatnich dniach nowej osoby do pełnienia funkcji prezesa zarządu Giełdy oraz, wymaganą w takiej sytuacji dobrym obyczajem, wolą stworzenia nowo powołanym władzom Giełdy możliwości swobodnego doboru współpracowników do zarządu Giełdy" – uzasadnił swoją decyzję Dziekoński.
Obecnie więc w skład zarządu GPW wchodzą cztery osoby. Obowiązki prezesa pełni Jarosław Grzywiński, delegowany do tej roli z Rady Giełdy. Oprócz niego w zarządzie zasiadają również Michał Cieciórski, Jacek Fotek oraz Dariusz Kułakowski. Rynek jednak nie ma wątpliwości, że obecna sytuacja jest stanem przejściowym. Wszyscy z niecierpliwością czekają na zwołanie nadzwyczajnego walnego zgromadzenia GPW, którego głównym celem będzie powołanie nowego prezesa spółki. Jak jednak można usłyszeć na rynku, Ministerstwo Rozwoju ostrożnie podchodzi do tematu po wpadce z Rafałem Antczakiem.
– MR musi mieć pewność, że tym razem wobec kandydata na stanowisko prezesa GPW nie będzie już żadnych wątpliwości. Szkoda tylko, że wszystko to odbywa się kosztem samej giełdy, na której tak na dobrą sprawę od dłuższego czasu panuje bezkrólewie – mówi osoba blisko związana z rynkiem.