Ubiegły rok dla giełdowych spółek z branży chemicznej był rekordowy. Widać to chociażby po ostatnio publikowanych raportach. Wprawdzie obejmują one trzy kwartały, ale analitycy są przekonani, że także IV kwartał dla większości z nich był dobry. Co więcej, i ten rok może być podobny.
Jakub Szkopek, analityk Erste Securities Polska, zauważa, że w polskiej i europejskiej branży chemicznej jest dziś lepiej, niż można było oczekiwać. – Spadające ceny gazu ziemnego i węgla powodują, że wiele firm ponosi niższe koszty niż jeszcze kilka miesięcy temu i w efekcie zwiększa produkcję. Odbiorcy produktów chemicznych, tacy jak przedsiębiorstwa ceramiczne i huty szkła, zyskują nawet podwójnie, bo z jednej strony otrzymują nieco tańsze półprodukty chemiczne – właśnie z powodu spadku cen gazu i węgla – a z drugiej bezpośrednio korzystają ze zniżek cen tych surowców, gdyż często dużo ich zużywają na własne potrzeby – twierdzi Szkopek. Z tej sytuacji korzystają zwłaszcza Ciech i PCC Rokita.
Mimo spadających cen surowców w trudnej sytuacji znalazły się za to Azoty. Grupa cierpi przede wszystkim z powodu malejących cen nawozów, co z kolei w dużym stopniu jest konsekwencją rosnącej na globalnym rynku konkurencji. – W IV kwartale Azoty prawdopodobnie były zmuszone zmniejszyć produkcję nawozów o 30 proc. W styczniu zniżka była mniejsza, ale w lutym koncern dokonał istotnych obniżek cen, co jednak nie przyczyniło się do wzrostu popytu – zauważa Szopek. To następstwo tego, że rolnicy czekają na dalsze spadki cen nawozów. Dystrybutorzy ich nie dokonują, gdyż mają w magazynach duże ilości drogich nawozów kupionych po cenach sprzed paru miesięcy. Gdyby tego bydło mało w tym roku rolnicy są w wyjątkowo niekomfortowej sytuacji. – Poza kosztami nabycia nawozów muszą liczyć się z wysokimi kosztami zakupu paliw, nasion, a potem środków ochrony roślin – przekonuje Szkopek. Dodatkowo wyzwaniem są duże ilości zbóż, które napłynęły do nas z Ukrainy. To uniemożliwia uwalnianie kapitału obrotowego, który obecnie jest bardzo potrzebny do rozpoczęcia prac polowych.
Nawozy są za drogie
Zdaniem analityka Erste sytuacja Azotów może być jeszcze trudniejsza, niż jest obecnie, gdyż jeśli rolnicy nie kupią nawozów, aby je zastosować na polach w marcu, w ramach pierwszej aplikacji, to później na to czasu nie będzie i pierwsza dawka wypadnie. Zwykle rolnik przeprowadza trzy aplikacje nawozów na wiosnę. W efekcie koncern może odnotować spadek popytu na swoje produkty. Ponadto Azoty mają mniejsze możliwości ograniczania kosztów w stosunku do takich konkurentów, jak chociażby norweska Yara. – Koncern ten może takie półprodukty do wytwarzania nawozów jak amoniak czy mocznik produkować poza Europą, gdzie ich ceny są dużo niższe niż na Starym Kontynencie. Azoty muszą korzystać z lokalnych droższych półproduktów, co dziś mocno utrudnia im konkurowanie ceną – mówi Szkopek. Jego zdaniem wszystkie te czynniki mogą spowodować, że oczyszczona EBITDA polskiej grupy spadnie z szacowanych ponad 3 mld zł w 2022 r. do około 1,6 mld zł w tym roku.