Po poniedziałkowej mocnej przecenie o nawet 10 proc., we wtorek rano akcje Budimeksu drożały o 2,3 proc., do 670 zł. Przed weekendem papiery na zamknięciu kosztowały najwięcej w historii – 747 zł. We wtorek rano odbyła się konferencja wynikowa Budimeksu – spółka często organizuje spotkania na placach budów, tym razem ponownie w gmachu GPW – nie przypadkowo, bo za chwilę dołącza do grona blue chips.
- To dla nas największe wyróżnienie, że wracamy po 20 latach do WIG20. Budimex ma 55 lat, zadebiutował w 1995 r., od 15 lat wypłaca dywidendę, w 2023 trafił do kilku indeksów zagranicznych – powiedział Artur Popko, prezes Budimeksu, który akurat sam świętuje 22 lata pracy w grupie (zaczynał jako kierownik budowy).
Czytaj więcej
Po piątkowym nowym rekordzie notowań, w poniedziałek część inwestorów spieniężała akcje.
Spółka postawiła sobie pięć celów na lata 2024-2025. Po pierwsze, utrzymanie pozycji lidera na polskim rynku budowlanym. Po drugie, rozwijanie działalności w krajach ościennych dotychczas zdobytych (Niemcy, Czechy, Słowacja, Łotwa), w tym w formule PPP, której w Polsce brakuje. Interesujące są Estonia i Litwa – bo tam będą przetargi na Rail Baltica (Budimex w konsorcjum ma kontrakt na Łotwie). Trzeci punkt to energetyka, czyli linie przesyłowe i atom. Czwarty – rozwój formatu joint-venture na rynku budownictwa ogólnego – głównie inwestycji mieszkaniowych. Po piąte, Budimex będzie dalej inwestował w OZE.
Rynek budowlany będzie odbijać
Omawiając otoczenie makro i perspektywy rynkowe, wiceprezes ds. finansowych Marcin Węgłowski powiedział, że 2024 będzie wciąż jeszcze trudniejszy pod względem inwestycji budowlanych, za to bardzo dobre perspektywy rysują się na lata 2025-2028 w związku z napływem funduszy unijnych i odblokowaniem KPO. Wparciem w tym roku będą wzrost PKB i utrzymywanie się inflacji blisko celu.