Wartość indeksu WIG-budownictwo w 2020 r. wzrosła o 60 proc., do 3,6 tys. pkt. Wiosenna fala pandemii sprowadziła kurs do 1,85 tys. pkt, ale już od kwietnia zaczęło się odrabianie strat – szybko okazało się, że wirus nie zakłócił prac na placach budów. Co prawda pandemia wpłynęła na zmniejszenie aktywności części inwestorów, niemniej giełdowe spółki wypełniły portfele po brzegi. Dlatego w listopadzie, przy drugiej fali zachorowań, wzrost wartości indeksu tylko przyspieszył, przez co już niewiele brakuje do wspięcia się na szczyt ostatniej hossy z marca 2017 r., czyli 3,67 tys. pkt.
Rynkowe wskaźniki nie wyglądają źle, mając na uwadze pandemię oraz bardzo wysoką bazę z 2019 r. Po 11 miesiącach 2020 r. produkcja budowlano-montażowa była o 2,8 proc. niższa rok do roku. Wynik budownictwa infrastrukturalnego był o 1,9 proc. słabszy, ogólnego o 5,7 proc., a specjalistycznego o 0,6 proc.
Siła w infrastrukturze
Szymon Jungiewicz, główny analityk rynku budowlanego w PMR, podkreśla, że w 2021 r. optymistyczne perspektywy rysują się przed rynkiem infrastrukturalnym, który pozostanie stabilizatorem całego rynku budowlanego. PMR oczekuje wzrostu w tej części o ok. 5 proc. rok do roku. Awantura o unijny budżet zakończyła się łagodnie, co oznacza kluczową stabilność finansową: pieniądze z Funduszu Odbudowy i budżetu na lata 2021–2027. – Nadchodzące dwa, trzy lata będą kluczowym okresem realizacji programów drogowych i kolejowych – zaznacza Jungiewicz. – Do tego dochodzą ogromne programy inwestycyjne największych firm przemysłowo-energetycznych, jak Orlen, PGE, Tauron czy Polimery Police – wylicza.
Notowane w ostatnich miesiącach 2020 r. dwucyfrowe tempo kurczenia się budownictwa kubaturowego jest z kolei potwierdzeniem scenariusza zakładającego schłodzenie inwestycyjne na rynku nieruchomości komercyjnych.
– Poza magazynami praktycznie każdy rodzaj budownictwa niemieszkaniowego silnie odczuł wpływ pandemii. Sądzimy, że ta część rynku w 2021 r. nie odczuje jeszcze poprawy. Prognozujemy natomiast, że korzystniejsza od prognozowanej sytuacja makroekonomiczna, inwestycyjne zakupy mieszkań (postrzegane jako bezpieczne aktywa przechowujące wartość) oraz bardzo duża aktywność inwestorów indywidualnych sprawią, że budownictwo mieszkaniowe nie doświadczy spadku. Zakładamy, że w 2021 r. produkcja budowlano-montażowa w mieszkaniówce ukształtuje się na zbliżonym poziomie co w 2020 r. – mówi Jungiewicz.