Agata Gawin, UKNF: Nie działamy przeciwko brokerom, lecz w interesie ich klientów

Copy trading to nie są porady udzielane podczas niedzielnego obiadu, to jest działalność profesjonalistów – zaznacza Agata Gawin, dyrektor departamentu firm inwestycyjnych w Urzędzie KNF.

Publikacja: 06.06.2024 06:00

fot. JACEK TURCZYK/mpr

fot. JACEK TURCZYK/mpr

Foto: JACEK TURCZYK

Stanowisko Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie copy tradingu pojawia się kilka miesięcy po tym, jak firma XTB wprowadziła usługę „social”. Nietrudno o wrażenie, że celem waszych działań jest głównie XTB. Jak jest faktycznie?

Jest to przypadkowy zbieg terminów. Dyskusje nad copy tradingiem trwają już dość długo. Nasze poglądy w tej sprawie krystalizowały się jeszcze przed ogłoszeniem przez Europejski Urząd Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA) komunikatu w tej sprawie. Zresztą w projektowaniu tego komunikatu pracownicy Urzędu KNF byli bardzo aktywni. Wbrew obiegowej opinii naszym celem nie jest rzucanie kłód pod nogi firmom inwestycyjnym. Zależy nam bardzo, żeby podmioty te się rozwijały, żeby inwestorzy mogli korzystać z pośrednictwa rzetelnych i wiarygodnych partnerów i w dodatku żeby były to podmioty nadzorowane przez Komisję Nadzoru Finansowego. Służy to przecież rozwojowi naszego rynku, a to jeden z naszych celów. Inna sprawa, że możliwość interwencji mamy tylko w sytuacji sprawowania nadzoru. Czasami bardzo stanowczo, jak było widać w ostatnich latach w zakresie oferowania, jeśli widzimy niepokojące praktyki. Nasza komunikacja z rynkiem, wskazywanie potencjalnych obszarów wymagających lepszego dostosowania się, służy również zmniejszeniu ryzyka regulacyjnego w firmach inwestycyjnych. Ryzykiem liderów wprowadzających pewne innowacje jest to, że w przypadku braku uprzednich konsultacji z Urzędem KNF następuje następcza weryfikacja przyjętych rozwiązań przez nadzór. I nie mówię teraz o tym konkretnym przypadku. Nasze stanowisko nie jest stwierdzeniem, że XTB działa nieprawidłowo. Pokazuje ono, jakie warunki powinny być spełnione w tego typu przypadkach. Rozumiem, że w sposób bardzo odpowiedzialny władze XTB podjęły decyzję o konieczności analizy, na ile przyjęta praktyka przystaje do wymagań stanowiska. I tylko tyle.

W czym tak naprawdę tkwi problem? Co brokerzy muszą zrobić, aby móc oferować tego typu usługi?

Firmy inwestycyjne działają w ramach udzielonych im zezwoleń na wykonywanie poszczególnych czynności maklerskich. Jeśli dany podmiot nie ma zezwolenia na przykład na zarządzanie portfelem, a wprowadza usługę copy tradingu, udostępniając portfel jednego z klientów, i umożliwia automatyczne kopiowanie ruchów na jego portfelu przez innych klientów (czyli decyzja nie jest podejmowana przez kopiującego), to de facto świadczy usługę zarządzania, czyli działa poza posiadanym zezwoleniem. W naszym stanowisku zwracamy uwagę na kilka kwestii prawnych, które powinny zostać przeanalizowane przez firmy, i na to, że za taką działalność firma inwestycyjna ponosi pełną odpowiedzialność. Nie akceptujemy sytuacji, że klient korzystający z usług firmy otrzymuje ostrzeżenie, że działa w zakresie copy tradingu na własną odpowiedzialność. To nie są porady udzielane przez wujka podczas niedzielnego obiadu, to jest działalność profesjonalistów i taką musi pozostać.

Na co narażają się brokerzy, którzy będą dalej świadczyli tego typu usługi niezgodnie z przepisami?

Właśnie po to wydajemy stanowisko, żeby do takiej sytuacji nie doszło. Lepiej przecież uprzedzić wcześniej, jakie są nasze oczekiwania, dać czas na dostosowanie się, niż później wyciągać konsekwencje.

Inwestorzy mają wam za złe, że uderzacie w XTB, a zagraniczne podmioty dalej mogą oferować copy trading. Jesteście w stanie coś z tym zrobić? Takie podejście ogranicza jednak konkurencyjność polskich podmiotów.

Trudno mi się z tym zgodzić. W tym wypadku stanowisko należało opublikować, zanim inne firmy opracowałyby własne podejście do tej sprawy. I zostało opublikowane. Im dłużej byśmy czekali, tym trudniejsze byłoby dla rynku dostosowanie się. Poszczególne firmy konsultujące z nami nowe rozwiązania doskonale wiedzą, że mamy świadomość ryzyka przepływu inwestorów od polskich firm do podmiotów nienadzorowanych przez KNF. Nawet w trudnych nadzorczo sprawach staramy się to ryzyko uwzględniać i nie podejmujemy pochopnie decyzji, które stawiałyby podmioty nadzorowane w konkurencyjnie gorszej pozycji. Nasze podejście wynika przede wszystkim z troski o bezpieczeństwo klientów. Niejednokrotnie trafiają do nas informacje, że klienci korzystający z usług firm pozostających pod nadzorami innych krajów mają poważne zastrzeżenia do działalności tych firm i skarżą się na wprowadzenie w błąd. Poziom nadzoru sprawowany przez poszczególne kraje nad firmami działającymi transgranicznie jest różny. Do tego dochodzą problemy np. językowe. Mamy więc motywację, żeby nie zmniejszać konkurencyjności naszych firm. Chcemy, żeby polscy klienci korzystali z ich usług.

Czytaj więcej

XTB wyłączyło usługę social. Zdecydowało stanowisko KNF

Ale co dalej z usługami świadczonymi przez zagraniczne podmioty?

Inne nadzory europejskie również podejmują decyzje o ograniczaniu pewnej działalności na rynku finansowym. Dzieje się tak, gdy dochodzą do wniosku, że dany obszar staje się tak ryzykowny, że lepiej uregulować go u siebie ostrzej. Tak więc w Hiszpanii są daleko idące ograniczenia w reklamowaniu CFD, Niemcy wprowadzili surowsze zasady w zakresie oferowania instrumentów pochodnych dla klientów detalicznych, Holendrzy wprowadzili całkowity zakaz pobierania zachęt przez firmy. Również Holendrzy kilka lat temu dokładnie przebadali działalność finfluencerów. Wiemy, że zaczęli tak jak my, od wydania stanowiska i wskazania oczekiwań w zakresie ich funkcjonowania, ostrzegali inwestorów przed bezrefleksyjnym korzystaniem z ich porad. Dopiero jak to nie przynosiło pożądanego efektu, podejmowali ostrzejsze działania. My przyjęliśmy podobne podejście. Każdy z nadzorów ocenia ryzyko i podejmuje odpowiednie działania. Jeszcze raz podkreślę, że my nie zakazaliśmy świadczenia copy tradingu naszym firmom. Mamy świadomość, że robią to firmy pozostające pod innymi nadzorami. Według nas należałoby zrównać oczekiwania nadzorcze w tej kwestii na poziomie całej Unii Europejskiej. W sytuacjach, gdy widzimy, że firmy działające transgranicznie świadczą usługi w sposób, który wzbudza nasze zastrzeżenia, podejmujemy rozmowy z innymi nadzorcami, szczególnie tymi, którzy nadzorują firmy będące znaczącą konkurencją na naszym rynku. Celem jest ujednolicenie podejścia na poziomie dwustronnych ustaleń, a gdy to nie pomaga, bo mamy odmienne opinie, albo jest brak zainteresowania po drugiej stronie, występujemy na forum ESMA. W tej kwestii również planujemy takie działania.

Wasze stanowisko wzbudziło bardzo dużo emocji również w kontekście działań osób fizycznych. XTB musiało zaprzestać świadczenia usługi „social”, a tymczasem na rynku jak grzyby po deszczu pojawiają się kolejne „portfele inwestycyjne”, płatne porady, których autorami są zwykli inwestorzy. To z waszego punktu widzenia nie jest problemem?

To jest ogromny problem. To jest kwestia – mówiąc brutalnie – naiwności inwestorów, ich braku wiedzy i doświadczenia. Ktoś, kto pokaże kilka wykresów, użyje kilku trudniejszych zwrotów i pokaże rzekome transakcje, na których zarobił, zyskuje zaufanie, którym nie są obdarzane instytucje nadzorowane. Dlaczego inwestorzy nie chcą się kierować analizami i doradztwem świadczonym przez wykwalifikowane kadry? Czytałam wiele wpisów na temat naszego stanowiska osób zawodowo trudniących się komentowaniem rynku. Jest ogromny problem, jeśli chodzi o brak zrozumienia tego tematu, brak zrozumienia podstawowych pojęć. Komentujący nie odróżniają reżimu prawnego, w jakim działają firmy inwestycyjne w całej UE, od braku uregulowań dotyczących prowadzenia przez osoby fizyczne kont w mediach społecznościowych. Z istniejących różnic pomiędzy tymi dwoma światami dobrze jest zdawać sobie sprawę. Działalność finifulencerów jako tzw. domorosłych specjalistów w sieci niesie za sobą duże ryzyko dla inwestorów. Urząd KNF publikuje ostrzeżenia, prowadzi kampanie edukacyjne w tym zakresie i to jest w rzeczywistości jedyny obszar, w którym w obecnym stanie prawnym możemy się poruszać. Nie do przecenienia jest tu rola mediów i tych spośród finfluencerów, którzy rzeczywiście rzetelnie propagują wiedzę na temat rynku. Jest ich niemało. Sama korzystam z ich wpisów, bo są źródłem cennych materiałów edukacyjnych. Wydaje mi się, że piętnowanie nagannych zachowań jest w naszym wspólnym interesie.

A co z regulacjami w tym zakresie?

Nie ma obecnie regulacji zabraniających publikowania przez osoby fizyczne w sieci informacji na temat własnego portfela. Nie ma zakazu sprzedawania porad, szkoleń czy organizowania zamkniętych grup dyskusyjnych. Jako UKNF zajmujemy się sprawami związanymi z naruszeniami rozporządzenia MAR, czyli manipulacją kursem czy świadczeniem usług maklerskich bez zezwolenia. Materiały dowodowe w takich sprawach przekazywane są przez nas do prokuratury. I chociaż ryzykowne praktyki w przypadku finfluencerów mają na rynku miejsce, to tak długo, jak długo nie naruszają one obowiązującego prawa i nie są uregulowane, nie możemy ich, mówiąc kolokwialnie, „ścigać”. Co chcielibyśmy osiągnąć? Naszym zdaniem osoby, które zachowują się tak, jakby były ekspertami, specjalistami w dziedzinie rekomendacji, powinny działać w ramach obowiązujących regulacji. O uznanie ich działalności w obecnej formie jako niezgodnej z prawem zabiegamy w ramach prac legislacyjnych na poziomie UE.

Biura maklerskie
ETF-y – brokerzy nie spieszą się z obniżkami opłat
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Biura maklerskie
Żabka pomogła maklerom, ale to XTB rozbiło bank
Biura maklerskie
WATS – maklerzy wierzą w start za rok
Biura maklerskie
Omar Arnaout: XTB patrzy odważniej na Francję i Niemcy
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Biura maklerskie
Maklerskie porządki zawitały również do BM Alior Banku
Biura maklerskie
Wielkie zmiany w BM PKO BP. Broker ma nowego szefa