Słabo w tym roku prezentują się przede wszystkim waluty z krajów Ameryki Łacińskiej. Mimo wysokiej atrakcyjności odsetkowej kurs chociażby brazylijskiego reala stracił w relacji do dolara ponad 16 proc. Słabo prezentują się także argentyńskie, meksykańskie czy też chilijskie peso (spadek odpowiednio o 15 proc., 10 proc. i 9 proc.). Wpływ na to miały m.in. czynniki polityczne, co dobrze było widać na przykładzie meksykańskiej waluty czy też południowoafrykańskiego randa. Nie bez znaczenia są także globalne przepływy kapitału.
– Peso meksykańskie nie zdołało otrząsnąć się z wybuchu politycznej niepewności po lokalnych wyborach, a dodatkowo znalazło się pod presją skokowego umocnienia JPY. Jen pełnił rolę wiodącej waluty fundującej w strategiach carry trade w tym regionie. 7-proc. załamanie USD/JPY z niemal 40-letnich szczytów wymusiło masowe porzucanie uprzednio bardzo popularnych zakładów rynkowych. Przedstawiciele koszyka znaleźli się też pod presją gwałtownej przeceny na rynkach metali. Rand afrykański nie zdołał się na dobre rozpędzić, a chilijskie peso wymazało zdecydowaną większość wiosennego odbicia z dwuletnich dołków – wskazuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Czy jest szansa, że nad walutami rynków wschodzących zaświeci w końcu słońce? – Dotychczasowe motywy będą nadal rzutować na skłonność inwestorów do poszukiwania wysokich stóp zwrotu na rynkach wschodzących. Świat emerging markets, mimo iż przespał ostatnie uwzględnienie w wycenie całego cyklu luzowania w USA, na papierze powinien skorzystać na rozpoczęciu cięć stóp procentowych przez Rezerwę Federalną i oczekiwanym przez fintech Cinkciarz.pl osłabieniu dolara w relacji do głównych walut – wskazuje Bartosz Sawicki. Oczywiście nie oznacza to, że waluty rynków wschodzących będą miały lekką i przyjemną drogę do umocnienia. Największe ryzyka to wciąż niezadowalający wzrost gospodarczy w Chinach, które mają ogromne znaczenie dla całego koszyka rynków wschodzących, ale przede wszystkim wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych.
– Potencjalna wygrana Donalda Trumpa utożsamiana jest z geopolitycznym chaosem, powrotem protekcjonistycznych praktyk i perspektywą średnioterminowego nasilenia się presji inflacyjnej. Każdy z tych czynników byłby negatywny dla świata emerging markets, przede wszystkim meksykańskiego peso, ale także walut azjatyckich. Szans wielu walut koszyka można zaś upatrywać w zbyt agresywnej wycenie kontynuacji obniżek stóp procentowych. To wspólny mianownik m.in. brazylijskiego reala, chilijskiego peso, ale też korony czeskiej. Ta ostatnia zawróciła z rekordowych poziomów i w relacji do euro straciła w minionych kilkunastu miesiącach ok. 10 proc., wydaje się mieć największą przestrzeń do umocnienia w regionie – uważa Sawicki. Złoty może zyskiwać z kolei głównie względem dolara amerykańskiego, gdy ten będzie tracił na szerokim rynku. W przypadku pary EUR/PLN większość ekspertów spodziewa się raczej stabilizacji notowań przy obecnych poziomach. PRT