Bardzo dobry początek roku mają za sobą obligacje skarbowe, które kontynuują umocnienie rozpoczęte w IV kwartale poprzedniego roku. Przykładowo iShares 20+ Year Treasury Bond ETF, popularny ETF na długoterminowe amerykańskie obligacje skarbowe, przyniósł już blisko 7 proc. zysku od początku roku. W górę idą także krajowe fundusze dłużne, szczególnie papierów długoterminowych. Wiele z tego typu produktów w tak krótkim czasie zdołało odrobić większość zeszłorocznych spadków. Zauważmy, że rentowności polskich obligacji po tym, jak w pierwszych dniach nowego roku zanurkowały poniżej 6 proc., prawie nie wychodzą powyżej tego poziomu. Oznacza to, że w przypadku papierów dziesięcioletnich dochodowość skurczyła się o około 1,8 pkt proc. w porównaniu z zamknięciem 2021 r. Tymczasem jeszcze kilka tygodni temu nastroje wśród zarządzających i analityków były raczej słabsze. Obawy o recesję były na porządku dziennym, a nadchodzące spadki zysków spółek miały zepchnąć wyceny akcji w dół. Nastawienie wobec obligacji, oferujących sporą poduszkę bezpieczeństwa w postaci wysokich rentowności, było już lepsze, ale nadal sporym problemem miała być wysoka inflacja i konieczność kolejnych podwyżek stóp procentowych przez główne banki centralne. Zarządzający wskazywali na ryzyko wahań rentowności, a nawet powrotu do szczytów z jesieni 2022 r.
Czas zmienności
Jednym z zarządzających obawiających się w tym roku prawdziwej, oznaczającej wzrost bezrobocia recesji, która oznaczałaby też spadki na Wall Street, jest Jarosław Niedzielewski, dyrektor inwestycyjny Investors TFI. Jak mówił, w 2023 r. o losach rynków finansowych zadecyduje charakter nadciągającej recesji – czy będzie bezobjawowa (jak obstawia większość inwestorów), czy towarzyszyć jej będzie wzrost bezrobocia i spadek zysków spółek (czego obawiają się nieliczni). – Naszym zdaniem powinien się zrealizować scenariusz pełnokrwistej recesji. Nie jest to jednak przesądzone. Powtórki z jednoczesnych spadków akcji i obligacji nie będzie. Pytanie, czy można liczyć na wzrosty na tych najmocniej doświadczonych w 2022 r. klasach aktywów pozostaje otwarte. Uważamy, że lepiej nie stawiać na całkowite i wyraźne odwrócenie się obu tych głównych trendów ubiegłego roku – oceniał Niedzielewski. Według niego trzeba się raczej liczyć z tym, że drogi kursów akcji i cen obligacji rozejdą się w 2023 r., a biorąc pod uwagę potencjalną recesję, większe szanse na dodatni wynik mają inwestorzy na rynkach obligacji. Jak jednak zaznacza, wejście „chińskiego smoka” do gry, czyli rezygnacja z tzw. polityki zero covid, może odwrócić losy tych zmagań, przechylając szalę na korzyść akcji.
Ostrożnie wobec akcji rynków wschodzących (nie licząc krajowych) oraz rozwiniętych podchodzi Grzegorz Pułkotycki, dyrektor inwestycyjny Starfunds. Spodziewa się także zniżek złota, ale zysków z obligacji, zarówno długo-, jak i krótkoterminowych. – W naszym bazowym scenariuszu zakładamy, że w globalnej gospodarce zobaczymy jednak recesję, co przełoży się na spadek EPS-ów (zysków na akcję – red.) i wycen ryzykownych aktywów. Trochę różnimy się od mediany prognoz, która zakłada słabe I półrocze na rynkach i odbicie później. My uważamy, że rynki nie spadają, a wręcz rosną nie z powodu istotnej poprawy perspektyw wzrostu gospodarczego, tylko spodziewanej pauzy podwyżek stóp Fedu i bardzo negatywnego spozycjonowania inwestorów na jesieni 2022 r. – tłumaczy Pułkotycki. Jak mówi, ten ruch to zmiana wahadełka nastrojów wśród inwestorów. – Oczywiście na rynkach nie ma nic na 100 proc. i z tyłu głowy scenariusz „goldilocks ecenomy” jest możliwy, ale rozkład zysku do ryzyka w takim wypadku jest mało korzystny – zaznacza ekspert Starfunds TFI.
Mocno pozytywnie o papierach skarbowych mówi TFI PZU. Jak podano w prognozach na 2023 r., w Polsce i na świecie dojdzie do spadku inflacji. Jednocześnie TFI PZU przewiduje nadejście spowolnienia w gospodarce, co łącznie daje „zielone światło” obligacjom. „Na horyzoncie widać także koniec bessy na rynku akcji, ale jeszcze w najbliższych miesiącach negatywny wpływ na zachowanie się giełdowych indeksów mogą mieć spadające zyski spółek” – analizuje TFI PZU. – Na rynkach będzie nam towarzyszyła zmienność, która przełoży się na zachowanie akcji, obligacji i surowców, a także może zmuszać do aktywnego zarządzania funduszami czy portfelami. W tym kontekście ważne będzie inwestowanie w płynne aktywa. Co nie zmienia faktu, że w otoczeniu spowolnienia gospodarczego zwykle najlepiej radziły sobie obligacje – mówił Piotr Dmuchowski, wiceprezes TFI PZU odpowiedzialny za dział inwestycji. W całym roku TFI PZU oczekuje także dodatnich stóp zwrotu z akcji, chociaż – ze względu na oczekiwane pogorszenie się zysków spółek w wyniku spowolnienia gospodarczego – w nadchodzących miesiącach możemy jeszcze obserwować bardzo dużą zmienność. – Pozytywny, trwalszy ruch na giełdach możemy zobaczyć w momencie zbliżania się do końca recesji, kiedy inwestorzy zaczną poszukiwać spółek i sektorów mogących być wygranymi kolejnej hossy – dodaje Dmuchowski.