– Jednym z wyjątków był 2018 r., gdy Fed sygnalizował, że w 2019 r. trzy razy podwyższy stopy procentowe, ale po fatalnym listopadzie i grudniu 2018 r. wziął gumkę i wymazał sygnalizowane podwyżki – podkreśla Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa Noble Securities. W jego ocenie aktualnie bliżej amerykańskiemu rynkowi kapitałowemu do wyjątku niż reguły, choć trudność polega na tym, że brak jest jeszcze silnych danych przemawiających za „defektem” grudnia.
– Niemniej jednak bez cofnięcia indeksów w USA trudno liczyć na zmianę polityki Fedu i środowisko sprzyjające do kontynuacji odbicia indeksów na GPW. Innymi słowy, po październikowo-listopadowej hossie na WIG20 czy MSCI Poland trudno liczyć na prostą kontynuację – uważa Kozłowski. Zwraca też uwagę, że z reguły małe i średnie spółki najbardziej cierpią na spowolnieniu gospodarczym. Mają zazwyczaj mniejszą siłę negocjacyjną i finansową niż duże spółki czy liderzy branż. Ponadto małe firmy w środowisku wysokich stóp procentowych cierpią na mniejszą płynność obrotu akcjami, większe spready pomiędzy ofertą kupna i sprzedaży oraz odpływy z funduszy inwestycyjnych, co ma szczególne znaczenie w okresie, gdy dynamika PKB nie osiągnęła jeszcze cyklicznego dna, a stopy procentowe nie są jeszcze obniżane. – Dodatkową kwestią są gigantyczne wahania cen prądu i gazu, słabość złotego i wysokie koszty finansowe, które zobaczymy w wynikach publikowanych w 2023 r. - podsumowuje ekspert Noble Securities.
Z kolei Michał Krajczewski, kierownik zespołu doradztwa inwestycyjnego BM BNP Paribas Bank Polska, nie wyklucza, że tradycyjne sezonowości związane z rynkiem akcji, a więc rajd św. Mikołaja oraz efekt stycznia, w najbliższym czasie na GPW wystąpią.
– Wprawdzie mocne zwyżki obserwowaliśmy już na przełomie października i listopada, więc jest możliwość, że wspomniany rajd już się odbył, ale po mocnych spadkach większości spółek notowanych na GPW efekt stycznia i ich odbicie są mocno prawdopodobne – uważa Krajczewski. Dodaje, że na koniec roku może też odbyć się tzw. window dressing, a więc chwilowe zwyżki notowań spółek, które dobrze radziły sobie w trakcie roku, co związane jest z zakupami takich papierów przez inwestorów instytucjonalnych, którzy chcą poprawić swój wynik na koniec roku. To z kolei wspiera efekt grudnia. Z kolei spółki najmocniej przecenione tracą jeszcze mocniej, m.in. dlatego, że inwestorzy wyprzedają ich akcje z uwagi na optymalizację podatkową.
Kluczowe są fundamenty
Rajd św. Mikołaja i efekt stycznia wpisują się w szersze zjawisko – efekt Halloween. Zgodnie z nim stopy zwrotu od maja do końca października są gorsze niż w pozostałych sześciu miesiącach. Analizy dotyczące dojrzałych rynków potwierdzają istnienie tego zjawiska. Przykładem są badana Bena Jacobsena i Cherry Yi Zhanga, którzy przeanalizowali stopy zwrotu na zagranicznych giełdach z ponad 300 lat. Stwierdzili, że taki efekt występuje na 81 spośród 108 badanych rynków. Obliczyli, że miesiące jesienno-zimowe przynoszą stopę zwrotu wyższą o 4,52 proc. niż letnie.
Polska giełda ma stosunkowo krótką historię, więc nie należy z danych wyciągać daleko idących wniosków, ale faktem jest, że wpisują się one w globalne statystyki. Obliczyliśmy stopy zwrotu, uwzględniając dane od 1991 r. Średnia stopa z WIG w okresie jesienno-zimowym jest o 1,4 pkt proc. wyższa niż w okresie letnim, a w przypadku mediany różnica jest wyższa i wynosi prawie 7 pkt proc. Spośród wszystkich analizowanych okresów niemal w dwóch trzecich przypadków lepiej wypadły jesienno-zimowe.