Nie przybywa kapitału na NewConnect

Na rynku alternatywnym nastąpił prawdziwy wysyp nowych spółek. Jednak coraz więcej firm notowanych na małej giełdzie popada u inwestorów w zapomnienie, co trwa miesiącami, a nawet latami. Co należy zrobić w tym wypadku?

Aktualizacja: 25.02.2017 16:36 Publikacja: 11.06.2011 03:51

Nie przybywa kapitału na NewConnect

Foto: Archiwum

Majowy rekord obrotów na NewConnect (blisko 240 mln zł) pokazuje na pierwszy rzut oka poprawiającą się płynność na rodzimym rynku alternatywnym. Jednak w rzeczywistości rosnąca wartość handlu to efekt dynamicznie zwiększającej się liczby spółek na małej giełdzie.

[srodtytul]Wysyp debiutantów, ale nowego kapitału brakuje[/srodtytul]

Od początku roku pojawiły się na niej już 72 nowe firmy i w sumie w obrocie alternatywnym jest ich 253. W bardzo dobrym pod względem napływu emitentów na małą giełdę roku 2010 zadebiutowało w tym okresie 21 przedsiębiorstw. Jeśli spojrzeć na obroty w przeliczeniu na spółkę, to w istocie aktywność handlu na NewConnect spada w porównaniu z poprzednim rokiem. W kwietniu ich wartość na jedną firmę wyniosła nieco ponad milion zł i była o blisko 30 proc. niższa niż w 2010 r. A w marcu obroty na firmę sięgnęły 680 tys. zł. W zestawieniu z ubiegłym rokiem trzy miesiące temu wartość handlu przypadająca na jedną spółkę była mniejsza o prawie 60 procent. Pozornie lepiej sytuacja wyglądała w maju. Wówczas to obroty na spółkę wyniosły 0,96 mln zł i były o 9 proc. wyższe niż przed rokiem. Jednak w maju 2010 r. doszło do sporej przeceny na szerokim rynku, która wpłynęła na spadek aktywności na NewConnect.

Oznacza to, że napływ nowych spółek nie wiąże się z pojawieniem się świeżego kapitału na rynku. Nadal lwia część obrotów na małej giełdzie?przypada na inwestorów indywidualnych. Ci?z kolei znaczną część kapitału zaangażowanego na rynku wtórnym kierują w stronę ofert pierwotnych zarówno na NewConnect, jak i GPW.

Ożywienie rynku IPO to jednak zjawisko występujące w całej Europie. Jak zatem NewConnect wypada w zestawieniu z innymi rynkami alternatywnymi? Na skandynawskiej platformie First North prowadzonej przez grupę Nasdaq OMX obroty na spółkę w kwietniu (dane za maj nie zostały jeszcze udostępnione) wyniosły 2,11 mln złotych. Na niemieckim Entry Standard było to ponad 5 mln zł. Dla porównania przez rokiem obroty na spółkę były na tych platformach odpowiednio o 10 proc. (1,89 mln zł) i 18 proc. niższe (4,1 mln zł). Trzeba jednak przyznać, że na innych rynkach liczba nowych spółek nie rośnie tak szybko jak w Warszawie.

[srodtytul]W otchłani zapomnienia[/srodtytul]

Niska płynność akcji to niemal charakterystyczny element każdego rynku alternatywnego. Jednak niepokojące jest to, że coraz większa liczba spółek z NewConnect nie budzi zainteresowania inwestorów. W maju na małej giełdzie było aż 76 spółek, których wartość obrotów akcjami w ciągu miesiąca była niższa od 100 tys. złotych. W tej grupie w 14 przypadkach wartość handlu była niższa od 10 tys. zł, a czasem równa zeru. Do sytuacji takiej dochodzi przy stosunkowo niedużej koncentracji obrotu na NewConnect – na pięć najbardziej popularnych walorów (Balticon, Veno, Grupa PSW, Atlantis Energy, Biomax) przypadało 36 proc. wartości handlu. Dla porównania – na głównym rynku GPW było to około 50 proc. Część spółek boryka się ze śladowymi obrotami od kilku miesięcy lub nawet lat. Jedną z nich jest Domex – Bud Development, wrocławski deweloper. Firma pojawiła się na NewConnect w październiku 2008 r. W odróżnieniu od większości firm z tego rynku zdecydowała się na ofertę publiczną. Nie udało się pozyskać zaplanowanej kwoty i spółka zebrała od niewielkiej grupy inwestorów 105 tys. zł. Było to o ponad dwa razy mniej niż koszty, jakie poniosła na przeprowadzenie oferty publicznej. Niewielka liczba akcji w wolnym obrocie spowodowała, że niemal od początku notowań handel walorami dewelopera jest znikomy. Czy firma nie myśli w związku z tym o wycofaniu akcji z obrotu? – Nie bierzemy pod uwagę wyjścia z NewConnect. Koszty związane z funkcjonowaniem na tym rynku są dla nas do zaakceptowania. Jesteśmy spółką przynoszącą zyski, więc możemy sobie na to pozwolić – wyjaśnia Tomasz Kowalski, prezes dewelopera wycenianego na 12 mln zł.

[srodtytul]Rynek tani, ale jednak kosztuje[/srodtytul]

Funkcjonowanie na małej giełdzie jest relatywnie tanie. Każda firma z rynku alternatywnego płaci rocznie GPW za notowania 3 tys. zł. Dwa razy więcej oddaje Krajowemu Depozytowi Papierów Wartościowych jako opłatę za uczestnictwo. Kilka tysięcy złotych miesięcznie musi poświęcić na usługi autoryzowanego doradcy, z którym współpraca jest obowiązkowa przez pierwszy rok notowań na NewConnect. Wiele spółek decyduje się jednak na jej przedłużenie. Podobny jest również koszt obowiązkowej dwuletniej współpracy z domem maklerskim pełniącym funkcję animatora. W skali roku dla spółek o przychodach rzędu kilkuset tysięcy złotych to kwota znaczna.

Jednym z przykładów jest Rocca, podobnie jak Domex-Bud Development zapomniana przez inwestorów. Spółka zajmująca się obróbką kamienia jest wyceniana na 20 mln zł. W ubiegłym roku miała 727 tys. przychodów oraz 95 tys. zł straty. W I kwartale tego roku jej obroty sięgnęły zaledwie 50 tys. zł, a strata wyniosła 771 tys. zł. W wolnym obrocie jest zaledwie 3,5 proc. akcji. Od władz firmy nie uzyskaliśmy komentarza co?do ewentualnej rezygnacji z obecności na NewConnect. – Dla firm o bardzo małej skali działalności (mniej niż milion złotych przychodów, przynoszącej straty) funkcjonowanie w formie spółki publicznej może okazać się nieopłacalne. Jednak nawet tego typu firmy, jeżeli znalazły się na NewConnect, mogą wykorzystać swój status, by zwrócić uwagę inwestorów – uważa Paweł Puterko, prezes firmy doradczej Profescapital.

Z małym zainteresowaniem inwestorów borykają się też firmy o znacznie większej skali działania. Jedną z nich jest Rovita, dystrybutor artykułów spożywczych, którego roczne przychody przekraczają 300 mln zł. Wartość obrotów jej akcjami nie przekroczyła w kwietniu tysiąca złotych.

Choć spółce nie udało się przyciągnąć uwagi detalicznych graczy, to przychylnym okiem spojrzał na nią inwestor strategiczny. W marcu list intencyjny o przejęciu większościowych udziałów w Rovicie podpisał EKO Holding, notowany na głównym rynku GPW. W tym wypadku zachowanie statusu spółki publicznej opłaciło się. Puterko zwraca uwagę, że wielu inwestorów indywidualnych uczestniczących w ofertach prywatnych kupuje akcje długoterminowo. – To sprawia, że przez dłuższy czas po debiucie tej firmy obroty jej akcjami są bardzo małe – wyjaśnia.

[ramka]Opinie

Paweł Sobkiewicz Wiceprezes Domu Maklerskiego Capital Partners

Odwrotne przejęcie to szansa dla niektórych firm

Status spółki publicznej to potencjał, który trzeba umieć wykorzystać. Jak go najszybciej osiągnąć? Oczywiście debiutując na NewConnect. Takie myślenie może być zwodnicze. Emitent wchodząc na parkiet zawiera z rynkiem kapitałowym umowę. Przed debiutem zazwyczaj pozyskuje kapitał na zrealizowanie konkretnych celów. Jeżeli oferta akcji powiodła się częściowo, trzeba jasno powiedzieć, co z pozyskanym kapitałem można zrobić. Inaczej grozi nam wzajemne rozczarowanie: inwestorów firmą i spółki rynkiem kapitałowym. Notowania na NewConnect zaś będą oznaczać jedynie koszty, spadek wyceny i sporadyczne transakcje na akcjach. Warto więc zawczasu zweryfikować swoją strategię, niejako aneksując umowę z rynkiem i sukcesywnie ją realizować, odzyskując w ten sposób przychylność inwestorów. Jeżeli zaś dotychczasowa działalność przynosi straty i nie ma widoków na przyszłość, może warto ustąpić pola innemu przedsiębiorstwu, np. w drodze odwrotnego przejęcia.

Bogusława Cimoszko-Skowrońska Prezes CMS Corporate Management Services

Cięcie kosztów nie zawsze jest optymalnym wyjściem

Zapomniana przez inwestorów spółka powinna przemyśleć swoją strategię i znaleźć swoją niszę. Z odnowioną strategią wychodzi na rynek. Metody są różne: konferencja prasowa, czat inwestorski, spotkania bezpośrednie np. na Konferencji WallStreet, zaproszenie na śniadanie inwestorskie. Jeśli spółka jest wystarczająco ciekawa i ma większą kapitalizację, powinna pomyśleć o spotkaniach z inwestorami instytucjonalnymi. Nie zawsze cięcie kosztów jest optymalnym wyjściem, czasami najlepszą drogą jest ucieczka do przodu. Godny rozważenia byłby np. alians z inną spółką.

Wyjść jest z reguły więcej, niż nam się w danym momencie wydaje. Płynność jest raczej problemem inwestorów, a nie spółek, chyba że firma zamierza sięgnąć ponownie do kieszeni inwestorów. Ale jeśli tak zamierza, to znaczy, że ma pomysł na rozwój. To z kolei świadczy o tym, że problem płynności może być raczej krótkoterminowy – nowa strategia powinna przyciągnąć inwestorów. [/ramka]

Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?