Na warszawskiej giełdzie jest dziesięć firm, których akcje kosztują ponad 200 zł. Notowania kolejnych kilkunastu przekraczają 100 zł. Absolutnym rekordzistą jest odzieżowa spółka LPP, której akcje wyceniane są na ponad 5 tys. zł. Czy wysoka nominalnie wartość kursu powinna być zachętą do zakupu akcji danego przedsiębiorstwa? To pytanie zadaliśmy przedstawicielom biur maklerskich.
– Podejmując decyzje inwestycyjne, zwracałbym uwagę przede wszystkim na fundamenty spółki oraz np. na podstawowe wskaźniki, takie jak C/Z, C/WK czy EV/EBITDA w zależności od branży, w której działa dany podmiot – mówi Maciej Bobrowski, szef działu analiz w DM BDM. – Sam nominał nie powinien zaś mieć znaczenia. Inwestycje należy bowiem opierać na tym, czy spółka jest tania, czy droga i czy ma potencjał do zwyżek. Wysoka cena akcji ma charakter raczej symboliczny, choć kurs na poziomie kilku tysięcy złotych może stanowić barierę psychologiczną dla inwestorów indywidualnych – dodaje.
Uwagę na psychologiczne znaczenie wysokiego kursu zwraca też Łukasz Rosiński, dyrektor zarządzający w Infinity8. – Tylko bardzo niedoświadczony inwestor indywidualny może stwierdzić, że akcje są zbyt drogie, jeśli ich kurs wynosi kilka tysięcy złotych. Jestem jednak w stanie zrozumieć jego motywację – mówi. – Nie widzę natomiast uzasadnienia dla kupowania akcji, które kosztują kilka tysięcy złotych, w przeświadczeniu, że wysoki kurs musi oznaczać, że jest to wartościowa spółka. Zwrócić należałoby raczej uwagę, jak kurs zachowywał się w przeszłości i czy firma oferuje stabilne zyski, ma ciekawe perspektywy i np. wypłaca dywidendę – zaznacza.
Wtóruje im Zbigniew Obara, analityk z BM Alior Banku. – Zalecałbym nie sugerować się wartością nominalną kursu akcji przy wyborze firm do portfela, gdyż nie ma żadnej korelacji pomiędzy nią a tym, czy spółka jest niedowartościowana czy przewartościowana – komentuje. – Jedyne, co można powiedzieć na pewno, to to, że raczej należy unikać tych spółek, które mają niski nominalnie kurs, tzw. spółek groszowych – dodaje.
Rosiński zaznacza, że inaczej brzmiałaby odpowiedź na postawione przez nas pytanie np. w przypadku inwestycji w spółki z indeksu Dow Jones. – Tu wysoka cena mogłaby stanowić jakiś argument zachęcający do zakupu akcji danej firmy, gdyż oznacza ona większy udział spółki w indeksie. Indeks DJIA jest bowiem indeksem cenowym, a nie kapitalizacyjnym, jak większość indeksów, w tym WIG20 – mówi. – Oznacza to, że im wyższa cena akcji (a nie kapitalizacja czy free float) danego waloru, tym wyższy wpływ zmian ceny jednej akcji na wartość indeksu. W konstrukcji indeksów kapitalizacyjnych (S&P500, WIG20, NASDAQ, FTSE, DAX) ten udział jest natomiast określany procentowo – dodaje. Zaznacza, że w taki sposób rodzą się anomalie, takie jak np. spółka 3M o kapitalizacji 72 mld dolarów, cenie akcji 104,45 dolarów i udziale w indeksie Dow Jones 5,68 proc., natomiast IBM o kapitalizacji 230 mld dolarów, cenie akcji 206,53 dolarów, z udziałem w indeksie „jedynie" 10,97 proc.