Jesienne roszady w akcjonariatach

W ostatnich tygodniach na rynek trafiło sporo komunikatów o zmianie zaangażowania w kapitale. Co można wyczytać między wierszami z raportów?

Publikacja: 08.10.2019 12:00

W ostatnich tygodniach kurs Bloober Teamu mocno się waha. Pod koniec sierpnia MetLife TFI zszedł poniżej 5-proc. progu w akcjonariacie, a we wrześniu zaangażowanie zwiększył Rockbridge TFI, przekraczając 10-proc. próg. Kilka dni później nadeszły wieści od innego akcjonariusza – Lartiq TFI – który zszedł poniżej 5 proc.

Foto: GG Parkiet

Minęły już czasy, kiedy pojawienie się „magicznych" nazwisk (jak Karkosik, Patrowicz, Czarnecki czy Kulczyk) w akcjonariatach spółek windowało wyceny do niebotycznie wysokich poziomów. Jednak roszady w akcjonariatach nadal są z zainteresowaniem śledzone przez rynek. Zakup akcji przez inwestora finansowego bądź członka zarządu lub rady nadzorczej jest co do zasady dobrą wiadomością. Pokazuje, że osoby potrafiące analizować wartość aktywów (zarządzający w funduszach) oraz posiadające o spółce dużą wiedzę (tzw. insiderzy) wierzą w nią i spodziewają się wzrostu wyceny.

Diabeł tkwi w szczegółach

Nie można jednak generalizować. Sprzedaż pakietu przez znaczącego akcjonariusza niekoniecznie oznacza, że utracił on wiarę w spółkę, może być związana ze znaczącym wzrostem kursu. Chyba że jest to tak oczywista sytuacja jak np. w bankrutującym Qumaku, gdzie Value FIZ, uciekając z tonącego okrętu, sprzedał cały posiadany pakiet.

Sama hasłowa informacja o zmianie zaangażowania w kapitale niesie ze sobą niewiele informacji. Ważna jest liczba nabytych akcji, ich cena oraz szczegóły transakcji. Zazwyczaj są one zawierane podczas sesji giełdowej. W ostatnim czasie nie brakowało też jednak komunikatów o zmianie zaangażowania w wyniku rejestracji zmian w kapitale zakładowym. A to z kolei było efektem przeprowadzonej wcześniej emisji akcji. Tak było np. w Mirbudzie, gdzie prezes i kluczowy akcjonariusz Jerzy Mirgos po podwyższeniu kapitału zwiększył jeszcze swój udział do 44,51 proc. z wcześniejszych 40,37 proc. Od połowy lipca notowania Mirbudu zniżkują. Natomiast na stabilnym poziomie od kilkunastu miesięcy utrzymuje się wycena CI Games, które też niedawno informowało o zmianach w akcjonariacie. Tam jednak prezes i główny akcjonariusz Marek Tymiński zmniejszył udział w wyniku rejestracji podwyższenia kapitału. Przed nią miał 39,48 proc., a po niej 36,84 proc.

Z kolei przykładem klasycznej zmiany udziału insiderów w spółce była seria niedawnych transakcji dokonanych pośrednio przez Dariusza Miłka z CCC (więcej powyżej) oraz sprzedaż akcji CD Projektu przez członka zarządu Piotra Karwowskiego. Ten ostatni najwyraźniej uznał, że czas już spieniężyć część posiadanych aktywów, a okazja ku temu była dobra, bo notowania producenta gier w tym roku ustanawiają kolejne rekordy (choć w ostatnich dniach widać korektę). Karwowski sprzedawał akcje 30 sierpnia po średniej cenie wynoszącej 255,44 zł. Kilka dni później kurs ustanowił historyczne maksimum na ponad 260 zł, a od tego czasu zniżkuje. Obecnie za akcję CD Projektu trzeba zapłacić niespełna 240 zł. To i tak o 60 proc. więcej niż na początku roku i o 140 proc. więcej niż w styczniu 2018 r.

W przypadku CCC sytuacja nie jest tak oczywista. Wprawdzie akcje odzieżowej grupy w latach 2012–2017 bardzo mocno zdrożały – dzięki czemu Miłek dołączył do grona giełdowych miliarderów – ale od tego czasu notowania są pod presją. Ostatnia transakcja została przez rynek odczytana jako sygnał, że zdaniem Miłka aktualna wycena jest nieadekwatna do obecnej sytuacji spółki i jej potencjału.

Najwyraźniej podobnego zdania w stosunku do „swojej" spółki jest Janusz Żebrowski, pełniący obowiązki prezesa K2 Internet. Na początku października kupił pakiet akcji po 8,55 zł. W ostatnich miesiącach notowania informatyczno-reklamowej spółki są pod presją. Od początku roku potaniały o jedną czwartą.

Inwestorom brakuje cierpliwości

Jeśli przeanalizujemy strukturę branżową transakcji z ostatnich tygodni, to zobaczymy, że sporo raportów o zmianach w akcjonariatach wypuszczały spółki medyczno-biotechnologiczne. Najczęściej mowa była o sprzedaży akcji. I tak np. w Brasterze udział European High Growth Opportunities Securitization Fund spadł pod koniec września poniżej 5 proc. Z kolei w Polskim Banku Komórek Macierzystych poniżej tego progu zszedł Rockbridge TFI, a w Makolabie fundusz zarządzany przez Copernicus Capital TFI.

Czy rynek zaczyna coraz bardziej dostrzegać ryzyko związane z inwestycją w spółki z tego sektora, czy też nie należy z tych transakcji wyciągać tak pochopnych wniosków?

– Moim zdaniem głównym problemem polskiej giełdy są odpływy z funduszy akcji, które trwają już bardzo długo. Jest to też główna przyczyna sprzedaży akcji przez fundusze. Ponadto wydaje się, że istotną rolę odgrywa tu również faza cyklu giełdowego – komentuje Adrian Kowollik, analityk z East Value Research. Dodaje, że w sytuacji, gdy na giełdach panuje duża niepewność, a wskaźniki gospodarcze się pogarszają, mniejsze spółki – szczególnie te bez przychodów lub ponoszące straty – zachowują się gorzej niż reszta rynku.

– Niestety, nadal mało jest inwestorów na warszawskiej giełdzie, którzy inwestują długoterminowo w spółki i są w stanie przeczekać gorsze czasy – podsumowuje analityk East Value Research.

Polskie spółki są już tanie

W przypadku dużych i znanych emitentów informacja o zmianie zaangażowania przez znaczącego akcjonariusza z reguły przechodzi bez echa. Na notowania nie wpłynęła wspomniana już sprzedaż pakietu akcji CD Projektu przez członka zarządu ani wcześniejsza informacja o zejściu poniżej 5-proc. progu przez Nationale-Nederlanden OFE (w dniu publikacji tego raportu kurs CD Projektu zakończył sesję wzrostem, a dzień później notowania poszły w górę jeszcze mocniej).

Znacznie większe znaczenie mają zmiany w akcjonariacie w przypadku mniejszych spółek. Ich kapitalizacja i płynność są niewielkie. Dlatego stosunkowo łatwo jest ruszyć ich notowaniami. A te obecnie są niskie. Średni wskaźnik ceny do zysku dla WIG wynosi niespełna 13, podczas gdy dla amerykańskiego S&P 500 czy niemieckiego DAX jest o niemal połowę wyższy. Eksperci podkreślają, że nasz rynek wygląda również atrakcyjnie na tle innych państw z grupy emerging markets. Z największym dyskontem wyceniane są spółki małe i średnie, ale wśród blue chips też można znaleźć firmy z potencjałem. W ocenie Nationale-Nederlanden OFE w tym gronie jest mBank. Fundusz w wyniku transakcji rozliczonych 24 września zwiększył udział w mBanku z 4,99 do 5,02 proc. Z kolei BlackRock w zeszłym miesiącu ujawnił się powyżej 5-proc. progu w innej dużej spółce z sektora finansowego – w Pekao.

W ostatnich miesiącach indeksy na warszawskiej giełdzie spadają, ale eksperci mają nadzieję, że sytuacja na rynku kapitałowym zmieni się wraz z napływami środków, wynikającymi z pracowniczych planów kapitałowych. Średnia partycypacja pracowników w pierwszych ośmiu firmach uczestniczących w programie wynosi 62 proc., co według prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju Pawła Borysa jest obiecującym wynikiem. Natomiast z raportu firmy Work Service wynika, że niespełna 39 proc. pracowników deklaruje chęć uczestniczenia w programie PPK, prawie połowa zamierza z nich wystąpić, natomiast co szósty pracownik nie podjął jeszcze decyzji.

Analizy rynkowe
Czy niemieckie wybory mogą zaszkodzić hossie we Frankfurcie?
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Trump nie przestaje szokować
Analizy rynkowe
Akcje producentów uzbrojenia na fali wznoszącej
Analizy rynkowe
Oby rajd na GPW nie okazał się już ostatnim akcentem na koniec cyklu...
Analizy rynkowe
WIG20 może przebić 2800 pkt
Analizy rynkowe
WIG20 - drzwi do 2900 pkt przymknięte