„Parkiet” – Gazeta Giełdy i Inwestorów. To prawdziwy fenomen. Powstanie medium poświęconego giełdzie pokazało, jak nośna społecznie była reaktywacja polskiego rynku kapitałowego. Warszawska giełda i „Parkiet” są niemal rówieśnikami. Trudno dziś wyobrazić sobie rynek kapitałowy w Polsce bez tego tytułu prasowego.
„Parkiet” świętuje swoje 30-lecie na niespełna dwa miesiące przed 33. urodzinami Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Od trzech dekad przybliża swoim czytelnikom to, co dzieje się na rynku kapitałowym. Perłowy jubileusz gazety zbiega się z końcem mojej siedmioletniej pracy na stanowisku prezesa Zarządu GPW. Kiedy powstawał „Parkiet”, nie miałem jeszcze czynnego prawa wyborczego. Trudno mi więc wypowiadać się o całym „życiu trzydziestolatki”. Pierwszy raz miałem „Parkiet” w ręku w drugiej połowie lat 90. Od początku szukałem informacji o debiutach i w parę z nich zainwestowałem moje pierwsze oszczędności. Wiele lat później, gdy kończyłem studia menedżerskie EY Executive Studies in Finance, przeczytałem, że Giełda (spółka) ma debiutować na giełdzie (platformie obrotu). Chyba wtedy pierwszy raz zorientowałem się, że to są dwie różne instytucje. Giełda wychynęła dla mnie zza pleców giełdy. Jak się zmieniła Giełda i giełda od debiutu Giełdy na giełdzie, który miał miejsce w listopadzie 2010 roku?
Każda platforma obrotu giełdowego ma zapewnić łatwe nabywanie i zbywanie instrumentów finansowych. Są dwie standardowe miary jakości giełd: średnie obroty sesyjne oraz obrotowość portfela. Te wskaźniki zmieniają się wraz z sentymentem inwestorów, wydarzeniami globalnymi i lokalnymi itp. Porównania należy prowadzić pomiędzy paroletnimi okresami. Podzielmy czas po debiucie giełdowym Giełdy i porównajmy te dwa okresy: 2011-2016 do 2017-2023. W pierwszych latach po debiucie średnie obroty sesyjne wyniosły 247 mld złotych, a w drugim okresie 270 mld. Według tej miary im dłużej Giełda jest na giełdzie, tym rynek ma się lepiej.
Płynność mierzona obrotowością portfela jest trochę trudniejsza do porównań. Chyba najlepiej sprawdzić jaka była nasza pozycja względem innych giełd europejskich. Zobaczmy, które miejsce w Europie zajmowaliśmy pod względem obrotowości portfela (średnia kwartalna pozycja). W latach 2011-16 przeciętnie zajmowaliśmy miejsce dziewiąte, a w kolejnym okresie miejsce piąte. Możemy stwierdzić, że nasza pozycja konkurencyjna w Europie się poprawiła.
Jakość handlu na giełdzie się poprawiła, ale czy jest czym handlować? Jeśli porównamy wszystkie dostępne instrumenty w 2011 roku do dzisiejszego portfela produktów, to widzimy skokowy wzrost. Przybyło nam 35 instrumentów bazowych dla instrumentów pochodnych i 2651 produktów strukturyzowanych ETP. Nie wspominając o ETF. Ta ekspansja produktowa nie może jednak przysłonić nam kwestii pozyskiwania emitentów. Dane Federacji Europejskich Giełd (FESE) wskazują, że nasz udział ilościowy w rynku ofert pierwotnych (IPO) w Europie kształtował się za lata 2011-2016 na poziomie 11%, a w latach 2017-2023 8%. W ujęciu wartościowym bardziej miarodajne jest porównanie do pozostałych dwunastu giełd Trójmorza. Nasz udział wartościowy wynosił w pierwszym badanym okresie 52%, a drugim 35%. Wynik jest całkiem przyzwoity zważywszy na uwarunkowania zewnętrzne, a szczególnie reformę Otwartych Funduszy Emerytalnych o czym poniżej.