Miliarder Fink dołączył do rosnącego chóru, opowiadając w
tym tygodniu „Squawk on the Street”: „To jest teraz moje przesłanie nie tylko
dla Stanów Zjednoczonych, ale dla każdego kraju: mamy rosnące deficyty, nikt
nie spędza wystarczająco dużo czasu na mówieniu o nich, deficyty w USA są
największe na świecie i rosną w najszybszym tempie na świecie, dlatego musimy
znaleźć sposoby na zminimalizowanie wpływu deficytu na gospodarkę, stopy
procentowe i inflację.”
Główną obawą ekspertów nie jest po prostu wielkość długu – w
istocie pewien poziom jest konieczny i mile widziany – ale stosunek długu do
PKB Ameryki. Czynnik ten wskazuje potencjalnym pożyczkodawcom, ile kraj jest
winien w porównaniu z tym, co produkuje, a tym samym, jak jest w stanie to
spłacić. Jeśli wskaźnik będzie zbyt wysoki, analitycy obawiają się, że nabywcy
amerykańskiego długu odwrócą się plecami, pozostawiając tylko limit narodowy
zadłużenia.
Według Biura Budżetowego Kongresu (CBO) nie ma dobrych
wiadomości w tej kwestii. W najnowszej aktualizacji CBO napisało: „W obecnych
prognozach CBO deficyt na rok 2024 jest o 400 miliardów dolarów (czyli o 27
proc.) większy niż w prognozach agencji z lutego 2024 roku, a skumulowany
deficyt w okresie 2025–2034 jest większy o 2,1 biliona dolarów (10 proc.).”
Według raportu zadłużenie społeczeństwa wzrośnie z 99 proc. PKB w tym roku do
122 proc. w 2034 r., przekraczając poprzedni wysoki poziom 106 proc. z 1946 r.,
pod koniec drugiej wojny światowej.
Zwycięstwo Trumpa oznacza wyższy dług
Ogólnie rzecz biorąc, istnieją dwie szkoły myślenia
dotyczące tego, jak przywrócić ten stosunek do normy. Zwolennicy zwyżki mają
nadzieję, że przyspieszenie wzrostu gospodarczego zrównoważy w przyszłości
spłaty zadłużenia i odsetek. Po bardziej ostrożnej stronie stoją ci, którzy – choć
świadomi charakteru wydatków w ostatnich latach – chcą, aby administracja
wykazała większą powściągliwość – lub przynajmniej przedstawiła plan
ograniczenia wydatków w przyszłości. Fink zdecydowanie opowiada się po stronie
tego pierwszego, opowiadając się za wzrostem gospodarczym, a nie ograniczaniem
wydatków.
Tymczasem zdaniem ekonomistów, jeśli Donald Trump zostanie w
listopadzie ponownie wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych, Amerykanie
mogą spodziewać się wyższej inflacji, wolniejszego wzrostu gospodarczego i
większego długu publicznego.
Program gospodarczy Trumpa na drugą kadencję obejmuje
podniesienie ceł na import, obniżkę podatków i deportację milionów nielegalnych
migrantów.