Mimo iż od strony fundamentalnej niewiele się zmienia i kondycja polskiej gospodarki pozostaje wsparciem dla złotego, to górę obecnie biorą nastroje towarzyszące wyczekiwaniu na wynik wyborów w USA. Zgodnie z sondażami, zwłaszcza w tzw. swing-states, prawdopodobieństwo wygranej przesunęło się w ostatnich tygodniach w stronę D. Trumpa. Rynkową reakcją na możliwość wygranej kandydata republikanów jest m.in. umocnienie dolara. Z jednej strony wynika ono ze wzrostu awersji do ryzyka, z drugiej zaś z niektórych zapowiedzi gospodarczych (jak choćby wzmocnienie protekcjonizmu względem Chin). Historycznie umacniający się dolar jest negatywnie skorelowany z ruchami walut rynków wschodzących. Tak też jest i tym razem. Złoty osłabia się, choć przyznać należy, iż skala deprecjacji pozostaje ograniczona. W naszej ocenie poziom 4,33 PLN za EUR wciąż pozostaje dość istotnym poziomem technicznym, który może powstrzymać presję na złotego. Fakt jednak, iż w bieżącej rynkowej grze sporo jest emocji, sugeruje, że wyprzedaż złotego może przybrać nieco silniejsze rozmiary. Przed polską walutą zatem trudne najbliższe tygodnie z dużą niepewnością co do kierunku zmian. Uzależniona będzie ona od wyniku wyborów w USA (5 listopada). W naszej ocenie publikacje makroekonomiczne zejdą w tym czasie na drugi plan. Tym bardziej iż dane nie powinny w znaczący sposób wpływać chociażby na listopadowe posiedzenie Fedu (scenariuszem pozostaje obniżka o 25 pkt baz.).