Jednym z sektorów gospodarki dotkniętych przez powódź na południu kraju jest telekomunikacja. Z jednej strony od tego sektora zależy w dużej mierze komunikacja służb ratunkowych i poszkodowanych na terenach objętych katastrofą, z drugiej operatorzy telekomunikacyjni ponoszą straty w postaci zniszczeń sprzętu czy dodatkowych pieniędzy na agregaty i paliwo zapewniające ciągłość działania także tam, gdzie zostały odcięte od tradycyjnego zasilania. Jaka jest skala dodatkowego wysiłku i strat poniesionych przez branżę – jeszcze nie wiadomo.
Trwa usuwanie skutków i przygotowania do kolejnych możliwych odsłon żywiołowej klęski.
– Na prawie 650 znajdujących się na terenach objętych klęską żywiołową stacji bazowych nie działa 20 – podał w środę Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange Polska.
To oznacza poprawę od wtorku, gdy nie działało 36 stacji telekomu. Liczba niedziałających nadajników na obszarze dotkniętym powodzią zwiększyła się w dzień o 150. To efekt idącej fali.
Czytaj więcej
Większość kosztów doraźnej pomocy i usuwania skutków klęski żywiołowej na południu Polski rząd premiera Tuska chce wziąć na siebie. Być może trzeba będzie znowelizować budżet państwa, by nowe wydatki zmieściły się w i tak już dużym deficycie .