Akcjonariusze od kilku miesięcy prowadzą wojnę o kontrolę nad giełdową spółką.
Tematem obrad rady, zwołanej z inicjatywy Macieja Giżyńskiego (przedstawiciel Smart Capital), miało być zawieszenie w pełnieniu obowiązków prezesa Konrada Korobowicza, reprezentującego Capital Partners. Miał go zastąpić Radosław Sosnowski związany ze Smart Capital. Na tę samą godzinę i w tym samym miejscu członków rady nadzorczej zaprosił Adam Chełchowski z Capital Partners. Zebrani mieli wyrazić zgodę na sprzedaż aktywów.
– Nie zajmowaliśmy się zmianami kadrowymi – powiedział Paweł Bala, prezes Capital Partners i członek rady nadzorczej eCardu. – Rozmawialiśmy, jak wyprowadzić eCard na prostą i wydaje się, że doszliśmy do porozumienia, że nie będzie to możliwe bez odchudzenia spółki – dodał.
Zebrani rozeszli się jednak bez podjęcia uchwał. Bala nie chciał zdradzić, jakie aktywa zamierza upłynnić eCard. Spółka nie posiada żadnych nieruchomości. Jej działalność opiera się na trzech liniach biznesowych. Tylko jedna – usługi z obszaru e-commerce (m. in. autoryzacja transakcji kartami kredytowymi w internecie) jest rentowna. Pozostałe dwie linie: sieć bankomatów i usługa 3DS (umożliwia rozliczanie transakcji internetowych zwykłymi kartami płatniczymi) przynoszą straty.
Trudno oczekiwać, żeby eCard zdecydował się wycofać z e-commerce, w którym to segmencie spółka ma już wyrobioną markę, a w przypadku autoryzacji transakcji kartowych kontroluje aż 90 proc. rynku. Niemożliwe wydaje się też znalezienie kupca na 3DS, bo usługa nie przynosi żadnych przychodów. Pozostaje zatem sprzedaż sieci bankomatów.