– Obsługujemy korporacje, chcemy za dwa lata zaoferować także usługę dla klienta indywidualnego, która pozwoli załatwić wszystko jednym telefonem do asystenta głosowego, z którym będzie można rozmawiać o rachunkach, wizytach w przychodni czy zakupie nowej polisy OC. Chcemy stać się operatorem, który będzie oferował swoim klientom bezpłatnego asystenta wirtualnego – tłumaczy Dawid Wójcicki, prezes i założyciel Voicetela.

I dodaje, że pojawiają się sygnały, że ludziom coraz bardziej podoba się praca zdalna. Prawdopodobnie w długim okresie mniej efektywni pracownicy wrócą do biur, a bardziej wydajni pozostaną w domu. Trwa kontynuacja trendu, który rozpoczął się w czasie pandemii. Firmy na stałe przekonały się, że trzeba mieć kanały dla klientów, które są niezależne od braków pracowników.

– Zgodnie z przewidywaniami, rynek jest chwiejny i niepewny, a jednocześnie obok już uruchomionych voicebotów pojawiają się kolejne. Od dawna dzieliłem się obawami, że jeśli będą one niskiej jakości, to klienci nabiorą słusznych wątpliwości, czy takie rozwiązanie ma sens. I to się właśnie dzieje – zauważa Wójcicki.

Jednocześnie spółka podkreśla, że nie tworzy rozwiązania podobnego do Siri czy Alexy. Dzwoniąc na infolinię, klient chce uzyskać lub przekazać konkretne, ważne informacje. Medycyna czy finanse, główne branże, w które celuje Voicetel, wymagają właśnie takiego podejścia. Proste voiceboty szybko kapitulują w tak skomplikowanych branżach.

– Stworzyliśmy rynek, towar i usługę, teraz czas na realizację kolejnych stopni rozwoju. Prawdopodobnie będziemy robili emisję, chcemy przenieść się na GPW, myślimy też o powołaniu spółek celowych i szukaniu dla nich inwestorów branżowych, nie wykluczamy także crowdfundingu. To ostatnie łączy się z np. przedsprzedażą usług, które dopiero zostaną uruchomione – dodaje prezes. gbc