Obligacje trzymiesięczne wywiążą się dobrze z roli gotówki gotowej do użycia, o ile zakupy zostaną rozłożone na etapy (np. jednej transakcji tygodniowo). Krótki termin zapadalności zapewni rotację oszczędności, a część będzie prawie stale do dyspozycji bez konieczności przedterminowego umorzenia i rezygnacji z części lub całości odsetek.
Czytaj więcej
Pytanie z pozoru banalne, skoro kupić obligację skarbową można już za 100 złotych bez dodatkowych prowizji. Również obligacje korporacyjne oferowane w prospektowych emisjach publicznych są możliwe do kupienia zwykle bez ograniczeń kwotowych.
Roczne i dwuletnie obligacje oszczędnościowe spiszą się lepiej niż lokaty ze względu na relatywnie wysokie oprocentowanie równe stopie referencyjnej NBP (powiększonej o 15 pkt baz. w przypadku papierów dwuletnich). Odsetki od tych serii wypłacane są co miesiąc, rozłożenie inwestycji na etapy (np. co miesiąc) zapewni i stały dostęp do przynajmniej części pieniędzy, i częste strumienie gotówki z wypłacanych odsetek. Są to produkty proste w konstrukcji i niemal pozbawione ryzyka stopy procentowej (przy założeniu, że polityka pieniężna jest prowadzona racjonalnie).
to średnia wartość zapisu w ubiegłorocznych emisjach publicznych na podstawie prospektów.
Im dłuższe terminy zapadalności, tym wyższe umiejętności predykcyjne są wymagane od inwestorów. Trzyletnie papiery oprocentowane są na stałe 5,95 proc., przy czym odsetki nie są wypłacane, ale doliczane do kapitału. Ale najtrudniejsza jest ocena, czy wysokość oprocentowania jest odpowiednia. Inwestor indywidualny – w domyśle przeciętny Kowalski – musi umieć przynajmniej z grubsza przewidzieć, czy w okresie życia obligacji inflacja wzrośnie, spadnie, czy nie zmieni się, by ocenić atrakcyjność tej formy inwestycji. To zadanie trudne, choć nie niemożliwe.