Dzisiejsze negocjacje na WKDS uważane są za rozmowy ostatniej szansy. W przerwie rozmów zarówno związkowcy, jak i przedstawiciele rządu są dobrej myśli. – Nastąpiło zbliżenie stanowisk – przyznają obie strony. Zdaniem Romana Brudzińskiego, wiceszefa „S” w Jastrzębskiej Spółce Węglowej najbardziej sporne punkty dotyczą teraz gwarancji pracowniczych i tego, kiedy wypracowane porozumienie miałoby zacząć obowiązywać (te dwie sprawy omawiane są po przerwie).
Związkowcy bowiem domagają się dziesięciu lat gwarancji pracy zapisanych przed giełdowym debiutem JSW dla całej załogi, właściciel zaś proponuje 10 lat dla pracowników dołowych i pięć dla pozostałych. - To są kwestie do przedyskutowania, jesteśmy otwarci na różne rozwiązania – mówił w przerwie negocjacji Brudziński.
Kwestią sporną jest także to od kiedy porozumienie miałoby obowiązywać: czy od momentu podpisania, czy od momentu upublicznienia JSW (jej debiut giełdowy skarb państwa planuje na 30 czerwca).
- Chodzi o to, by wypracować porozumienie zbiorowe, które usankcjonuje prawnie to, co było w układach zbiorowych pracy, które nie obowiązują, a co będzie zapisane w nowych – mówi Brudziński. Dodaje, że strony chcą parafować chociaż to porozumienie, by móc przejść do spraw związanych z debiutem spółki, m.in. zmian w statucie, w którym skarb państwa chce zapisać władztwo korporacyjne w JSW.
- Musimy mieć pewność, że jeśli kiedyś ktoś skupi ponad połowę akcji firmy, to nie powie, że takie władztwo nie ma racji bytu – dodaje Brudziński.